W Wielki Czwartek Pan nasz Jezus Chrystus ustanowił dwa sakramenty święte – Sakrament Miłości, jakim bez najmniejszych wątpliwości jest Eucharystia oraz Sakrament Kapłaństwa, czyli ten bez którego pierwszy nie mógłby być sprawowany, bowiem Mistrz sprawowanie Eucharystii powierzył swoim uczniom – apostołom (czytaj: sukcesja apostolska). Pan Jezus także był tym, który jako pierwszy celebrował Mszę Świętą.
Jak wyglądało ustanowienie sakramentu miłości? Biblia podaje:
A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego» (Mt 26, 26-29).
A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym» (Mk 14, 22-25).
A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: «Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: «Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże». Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!» Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: «Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana (Łk 22, 14-19).
Jezus Chrystus po raz pierwszy dokonał konsekracji postaci eucharystycznych, tj. chleba i wina, przemieniając je tym samym w swoje przenajświętsze Ciało i Krew. Mistrz nasz w tym momencie ustanowił mszę świętą, będącą niczym innym jak ofiarą miłą Bogu, na przebłaganie za ludzkie grzechy od stworzenia świata, aż po zakończenie dzieła stworzenia w Dniu Ostatecznym. Jakież wzruszenie musiało towarzyszyć w wieczerniku, gdy Jezus wypowiadał słowa: To jest Ciało moje oraz To jest Krew moja. Zapewne jeszcze nie do końca apostołowie w tamtej chwili zrozumieli słowa Zbawiciela. Później jednak już wszystko stało się dla nich jasne. Należy też zwrócić uwagę na dwie kwestie: 1) słowa – (…) to czyńcie na moją pamiątkę! oraz 2) Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej. Nawiązując do punktu pierwszego, należy podkreślić, że Jezus wyraźnie zażyczył sobie, a wręcz nakazał sprawować tę najświętszą ofiarę na swoją pamiątkę, pamiątkę swej męki i śmierci, a także zmartwychwstania. Ale ma to być nie tyle pamiątka, co ofiara sprawowana za grzechy świata przez Jego następców. Bo czyż św. Jan Chrzciciel, gdy ujrzał Mesjasza w osobie Jezusa Chrystusa nie powiedział: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J 1, 29). Pamiątka, ofiara, Msza Święta. Dlatego warto w tym miejscu podkreślić trzy podejścia chrześcijańskie do Tajemnicy Eucharystii:
1) katolickie – transsubstancjacja (łac. transsubstantiatio) lub przeistoczenie – w teologii katolickiej oznacza rzeczywistą przemianę substancji podczas Eucharystii: chleba (hostii) i wina w ciało i krew Jezusa Chrystusa. Termin ten został przyjęty podczas Soboru Laterańskiego IV w 1215 roku. Nawiązując do powyższych trzech fragmentów ewangelicznych, należy stwierdzić, iż słowa Jezusa brzmią jednoznacznie – nazywa chleb swoim ciałem, wino swoją krwią. Św. Paweł potwierdza katolicką naukę:
To, co otrzymałem od Pana, przekazałem wam, a mianowicie, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany (w ręce wrogów), wziął chleb i odmówiwszy dziękczynną modlitwę połamał go i rzekł: To jest Ciało moje, za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę. Podobnie po wieczerzy (wziął) kielich i powiedział: Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Ile razy będziecie z niego pić, czyńcie to na moją pamiątkę, Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie z tego kielicha, głosicie śmierć Pana do czasu, aż On przyjdzie. Ktokolwiek zatem niegodnie spożywa chleb lub pije z kielicha Pana, ten będzie odpowiadał za spożywanie Ciała i Krwi Pana. Każdy więc człowiek, zanim przystąpi do spożywania tego chleba i picia z kielicha, powinien naprzód zbadać siebie samego. Kto bowiem spożywa i pije niegodnie, ściąga na siebie wyrok potępienia, ponieważ nie odróżnia Ciała Pana od zwykłego chleba (1 Kor 11, 23-29), a także:
Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba. Przypatrzcie się Izraelowi według ciała! Czyż nie są w jedności z ołtarzem ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych? (1 Kor 10,16-18).
Jak bardzo istotne jest dla chrześcijan spożywanie Ciała Chrystusa dał temu wyraz św. Jan zapisując w Ewangelii słowa Jezusa:
Ja jestem chlebem życia. Praojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarali. To jest chleb, który zstępuje z nieba, aby ten, co go spożywa, nie umarł. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Kto spożywa ten chleb, żyć będzie na wieki. A chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Sprzeczali się więc Judejczycy między sobą, mówiąc: – Jakże On może dać nam swoje ciało do jedzenia? Więc Jezus im powiedział: – Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Bo moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, pozostaje we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, i Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto spożywa moje ciało, żyć będzie przeze Mnie. To jest chleb, który zstąpił z nieba. Nie jak ten, który jedli praojcowie i pomarli. Kto spożywa ten chleb, żyć będzie na wieki (J 6,48-58).
Teologia katolicka wykorzystała kategorie metafizyczne Arystotelesa, a mianowicie dwa pojęcia: 1) substancji (istoty); oraz 2) przypadłości (akcydensu). Substancja jest kategorią bytową oznaczającą to, czym dana rzecz jest w swojej istocie, jest to cecha istotowa, świadcząca o tożsamości bytu, bez której byt nie byłby już tym samym bytem. Substancja jest rzeczą istniejącą jako taką. Tak więc tutaj chleb jest substancją niezależnie od cech koloru, składu, kształtu, smaku, et cetera. Cechy zaś takie jak wymienione nazywane są przypadłościami, są cechami nieistotnymi (cecha przypadłościowa, cecha akcydentalna), choć związanymi z rzeczą. Przemiana substancjalna to taka zmiana, w której dochodzi do przemiany cech istotnych (przemiana istoty), rzecz staje się inną rzeczą. Idealnym przykładem dla zobrazowania jest sok z winogron, który staje się winem. W przemianie takiej zmieniają się również przypadłości, choć nie muszą zmieniać się one wszystkie. Transsubstancjacja Eucharystyczna jest dokładnie niczym innym jak przemianą substancjalną. W kawałku chleba dokonuje się zmiana substancji – przestaje być chlebem (choć posiada wszystkie jego przypadłości), a staje się Ciałem Chrystusa. W ten sposób w swej istocie Chrystus staje się obecny pod postaciami Eucharystycznymi. Tak więc spożywamy Jego prawdziwe Ciało i pijemy Jego prawdziwą Krew. Taka jest istota tej obecności, aczkolwiek jednocześnie nasze zmysły odczuwają przypadłości takie, jakie ma chleb i wino. Mimo tego my katolicy nie jesteśmy kanibalami. Jest to bowiem święta, bezkrwawa i miła Bogu ofiara przebłagalna za nasze grzechy, niezbędna dla naszego zbawienia, czyniona na chwałę Bożą, którą to sam Jezus Chrystus ustanowił właśnie w czasie Ostatniej Wieczerzy. W tradycji Kościoła Zachodniego, gdy z szacunku do Chrystusa i poczucia własnej niegodności zmniejszała się historycznie częstotliwość przyjmowania Komunii Świętej, pojawił się zwyczaj adorowania Eucharystii. Wywodzi się on z gestu podniesienia przez kapłana postaci Eucharystycznych w kulminacyjnym momencie Mszy świętej. Tenże właśnie gest podniesionych rąk powtarzają monstrancje. Z kolei upowszechnienie się różnorodnych nabożeństw związanych z wystawieniem Najświętszego Sakramentu potwierdza ciągłą i nieprzerwaną wiarę w realną obecność w nim żywego Chrystusa. Doktryna o transsubstancjacji jasno uznaje że po słowach konsekracji hostia i wino trwale stają się Ciałem i Krwią Pańską, pozostając pod postacią pozorną chleba i wina, dlatego pozostające po konsekracji hostie są przedmiotem czci i adoracji i używa się ich przy następnym rozdawaniu komunii.
Powyższe teksty św. Pawła jednoznacznie ukazują literalną (czytaj: dosłowną) interpretację przez Kościół katolicki prawdy o realnej obecności Jezusa Chrystusa ukrytego dla naszych ludzkich, ziemskich oczu w postaciach konsekrowanych.
2) protestanckie (głównie luterańskie) – konsubstancjacja (łac. consubstantiatio) – inaczej współistnienie – nauka teologiczna o realnej obecności Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa w chlebie i winie podczas Sakramentu Wieczerzy Pańskiej, z tym, że w eucharystii obecne są równocześnie substancje Ciała i Krwi Chrystusa oraz substancje chleba i wina (stąd współistnienie). Zgodnie z zasadą soli Deo gloria, komunikantom (tutaj chleb i wino) nie oddaje się czci i nie praktykuje adoracji, a po zakończeniu nabożeństwa są one znów zwykłym chlebem i zwykłym winem i aby użyć ich podczas Komunii na następnym nabożeństwie trzeba je na nowo konsekrować. U luteran występuje następujące określenie Sakramentu Eucharystii: Sakrament Ołtarza lub Sakrament Wieczerzy Pańskiej.
Duża zbieżność występuje pomiędzy luterańskim i prawosławnym poglądem na temat obecności Chrystusa w Komunii. Trzeba zaznaczyć, że wydano nawet wspólną deklarację o Eucharystii, która mówi: prawosławni i luteranie wyznają, że ciało i krew Chrystusa jednoczą się z chlebem i winem, aby były przyjmowane przez komunikantów, co łączy ich z Chrystusem i z sobą nawzajem. Oczywiście zgodność taka istnieje również pomiędzy luteranizmem a Kościołem ormiańskim. Ormiański patriarcha Konstantynopola stwierdził: Wiara w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii to czynnik, który znacząco zbliża do siebie Ormiański Apostolski Kościół Prawosławny i Ewangelicko-Luterański Kościół w Ameryce oraz: Utrzymujemy, że chleb i wino nie zmieniają się substancjonalnie, jednak nasz Pan jest w nich obecny. Kwestię komunii rozumiemy tak samo. Zbliżoną do luterańskiej koncepcję Eucharystii uznają także kościoły anglikańskie i episkopalne. Metodyści natomiast wierzą w rzeczywistą obecność (tzw. „społeczność”) Ciała i Krwi Chrystusa w momencie spożywania konsekrowanego Chleba i Wina, lecz odżegnują się od prób ścisłej definicji tej obecności.
3) Kalwini (Kościół ewangelicko-reformowany) – komunia duchowa – Jan Kalwin uznał, że Jezus Chrystus obecny jest w sposób rzeczywisty pod postaciami Chleba i Wina, ale wyłącznie w sposób duchowy, tj. symboliczny, a nie materialny. Ten pogląd występuje także wśród prezbiterian, a także części wspólnot kongregacjonalnych.
4) Pozostałe kościoły protestanckie (większość z nurtu ewangelikalnego, m.in. baptyści) – symbolizm, memorializm – wywodzi się od Huldrycha Zwingliego. Pogląd ten głosi, że chleb i wino (ewentualnie sok winogronowy) spożywane podczas Wieczerzy Pańskiej są jedynie symbolami Ciała i Krwi Chrystusa. Odrzuca się tym samym zarówno realną, jak i duchową obecność Ciała i Krwi Chrystusa w Wieczerzy, uznając samą Wieczerzę Pańską jako wspomnienie (Pamiątkę) krzyżowej ofiary Chrystusa, nie zaś jako ofiarę, bądź jej uobecnienie. Pogląd taki przyjmują również Świadkowie Jehowy. Memorialiści uważają, że to co głoszą ma swoje źródło w Piśmie Świętym: Czyńcie to na pamiątkę moją (1 Kor 11, 24). Zgodnie z memorialistyczną interpretacją tego fragmentu Biblii, celem, dla którego ustanowiona została Wieczerza Pańska jest nieustanna pamięć o ofierze Jezusa wśród jego uczniów, nie zaś stworzenie kanału bądź źródła łaski zbawiającej. Jednak wielu protestanckich zwolenników tej doktryny uznaje Wieczerzę Pańską za „środek łaski” (ang. means of grace). Zwingli na nowo zwrócił uwagę chrześcijan, że Wieczerza Pańska jest także wspólnotowym posiłkiem.
Tak więc reasumując 4 poglądy na Eucharystię występujące w chrześcijaństwie sensu largo:
1) Katolicy: Transsubstancjacja/przeistoczenie – Eucharystia = realna obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami Chleba i Wina (substancjalna/materialna), trwała, gdzie po słowach konsekracji nie ma już chleba i wina, lecz wyłącznie Ciało i Krew Pańska
2) Luteranie, anglikanie, episkopalni, prawosławni i poniekąd metodyści: Konsubstancjacja/współistnienie/metabole (przemiana) – Eucharystia = realna obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami Chleba i Wina wyłącznie w czasie Komunii oraz substancjalna obecność chleba i wina przez cały czas
3) Kalwini, prezbiterianie, niektóre wspólnoty kongregacjonalne: Komunia duchowa – Eucharystia = realna obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami Chleba i Wina, ale wyłącznie w sposób duchowy, tj. symboliczny, a nie materialny
4) Baptyści, Świadkowie Jehowy i większość denominacji ewangelikalnych: Memorializm/symbolizm – Eucharystia = symboliczna obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami Chleba i Wina (bądź soku winogronowego). Całkowite odrzucenie realnej i duchowej obecności Jezusa Chrystusa.
Tak więc po przeanalizowaniu słów Jezusa: To czyńcie na moją pamiątkę! należy przejść do Jego kolejnych słów: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej.
Bez wątpienia Jezus poprzez swoją przenajświętszą Krew zapoczątkował Nowe Przymierze (Nowy Testament), w którym Bóg dokonuje odnowy i przypieczętowuje Stare Przymierze (Stary Testament). W Starym Testamencie „Nowe Przymierze” było zapowiedziane po raz pierwszy przez proroka Jeremiasza:
Oto nadchodzą dni – wyrocznia Pana – kiedy zawrę z domem Izraela i z domem judzkim nowe przymierze. Nie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich Władcą – wyrocznia Pana. Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach – wyrocznia Pana: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem. I nie będą się musieli wzajemnie pouczać jeden mówiąc do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie – wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał (Jr 31, 31-34).
Później przez proroka Ezechiela, kiedy w imieniu Boga wypowiedział słowa: I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali (Ez 36, 26-27).
Warto podkreślić, że powyższy fragment księgi Jeremiasza jest jedynym w Starym Testamencie, gdzie pojawia się określenie „Nowe Przymierze”. Jezus jest pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem Ojcem, pośrednikiem/łącznikiem między Starym a Nowym Przymierzem/Testamentem. Teraz już wierni/ludzie Nowego Przymierza nie będą obchodzić Paschy jako wspomnienia wyjścia uciśnionych Żydów z Egiptu i ich przejścia przez Morze Czerwone, jak to czynili wierni/ludzie Starego Przymierza. Wierni Nowego Przymierza (chrześcijanie) będą od teraz wspominać wyjście ludzi z Otchłani grzechów i przejście ich do Nowego Życia w Królestwie Bożym poprzez zbawczą i pożyteczną dla wszystkich mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa (pascha Chrystusa to jego przejście ze śmierci do zmartwychwstania). Żydzi w czasie Paschy składali Bogu ofiarę krwawą z baranka. Tak było w Starym Przymierzu. Z kolei w Nowym Przymierzu barankiem paschalnym jest sam Jezus Chrystus, który ofiaruje siebie samego. Stara Pascha zostaje zastąpiona Nową. Warto podkreślić, iż Jezus wypełnił co do joty Stare Przymierze i dał poprzez swoją mękę i śmierć Nowe Przymierze, które trwać będzie aż do dnia Paruzji i na wieki wieków. Jak powiedział do swych uczniów: Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego (Mt 26, 29). Tak więc jest to Nowe, ale zarazem wieczne Przymierze, gdzie wszyscy ci, którzy wytrwają do końca i dostąpią zbawienia, zasiądą wraz z Chrystusem Barankiem przy niebiańskim Stole Eucharystycznym, by wraz z nim pić nowy.
Co ważne rzeczywistość Krwi Chrystusa jako sposobu wykupienia ludzkości spod jarzma grzechu ma swój początek już w Prawie Mojżeszowym. Albowiem raz w roku, arcykapłan składał ofiarę z krwi zwierzęcia na ołtarzu w świątyni za grzechy ludzi. Sens Nowego Przymierza i wypełnienie Starego Przymierza opisuje następujący fragment z Listu do Hebrajczyków. Jak napisano: Wprawdzie także i pierwsze [przymierze] miało przepisy służby Bożej oraz ziemski przybytek. Był to namiot, w którego pierwszej części zwanej [Miejscem] Świętym, znajdował się świecznik, stół i chleby pokładne. Za drugą zaś zasłoną był przybytek, który nosił nazwę „Święte Świętych”. Posiadało ono złoty ołtarz kadzenia i Arkę Przymierza, pokrytą zewsząd złotem. Znajdowało się w niej naczynie złote z manną, laska Aarona, która zakwitła, i tablice Przymierza. Nad nią zaś były cheruby Chwały, które zacieniały przebłagalnię, o czym szczegółowo nie ma potrzeby teraz mówić. Tak zaś te rzeczy były urządzone, iż do pierwszej części przybytku zawsze wchodzą kapłani sprawujący służbę świętą, do drugiej zaś części jedynie arcykapłan, i to tylko raz w roku, i nie bez krwi, którą składa w ofierze za grzechy swoje i swojego ludu. Przez to pokazuje Duch Święty, że jeszcze nie została otwarta droga do Miejsca Świętego, dopóki istnieje pierwszy przybytek. To zaś jest obrazem czasu teraźniejszego, a składa się w nim dary i ofiary, nie mogące jednak udoskonalić w sumieniu tego, który spełnia służbę Bożą. Są to tylko przepisy tyczące się ciała, nałożone do czasu naprawy, a [polegają] jedynie na pokarmach, napojach i różnych obmyciach. Ale Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką – to jest nie na tym świecie – uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy. Gdzie bowiem jest testament, tam musi ponieść śmierć ten, który sporządza testament. Testament bowiem po śmierci nabiera mocy, nie ma zaś znaczenia, gdy żyje ten, który sporządził testament. Stąd także i pierwszy nie bez krwi był zaprowadzony. Gdy bowiem Mojżesz ogłosił całemu ludowi wszystkie przepisy Prawa, wziął krew cielców i kozłów z wodą, wełną szkarłatną oraz hizopem i pokropił tak samą księgę, jak i cały lud, mówiąc: To [jest] krew Przymierza, które Bóg wam polecił. Podobnie także skropił krwią przybytek i wszystkie naczynia przeznaczone do służby Bożej. I prawie wszystko oczyszcza się krwią według Prawa, a bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia [grzechów]. Przeto obrazy rzeczy niebieskich w taki sposób musiały być oczyszczone, same zaś rzeczy niebieskie potrzebowały o wiele doskonalszych ofiar od tamtych. Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej [świątyni], ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą. Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują (Hbr 9, 1-28).
List do Hebrajczyków jasno tłumaczy nowość, a zarazem wielkość tej ofiary. Zawarto, iż wszelkie rodzaje ofiar ludzkich i wszystkie usiłowania, by za przyczyną kultu przejednać Boga były jednak nie wystarczające. Natomiast śmierć ofiarnicza Chrystusa była jedyną pełną i doskonałą liturgią w historii świata. Mało tego, była to wręcz kosmiczna liturgia, która nie w świątyni (tj. ograniczonym miejscu), aczkolwiek na arenie świata ukazała fakt ofiary. Poprzez mur śmierci Chrystus wszedł do prawdziwej świątyni, czyli przed oblicze samego Boga. Ofiarował On nie rzeczy, krew zwierząt, czy coś innego, lecz siebie samego. Tak więc jak widać kwestia w ten sposób sprawowana przez Jezusa przekroczyła granice starotestamentalnej liturgii. Uczynił On coś realnego – nie tylko był uczestnikiem w składaniu ofiary, ale i samego siebie w niej złożył. W miejscu przedmiotów ofiarnych składanych przez ludzi postawił ofiarę podmiotową, osoby – swoje własne „ja”. Starotestamentalne ofiary były wspomnieniem Przymierza zawartego pomiędzy Bogiem a Ludem Wybranym. Przymierze to było wciąż nadszarpywane i niszczone przez grzech człowieka. Stąd ofiary były wyrazem skruchy i chęci odnowienia tego Przymierza. Ofiara Chrystusa poszła o krok dalej. Nie tyle odnowiła Stare Przymierze, co zrodziła Nowe. Przypieczętowanie Nowego Przymierza zostało dokonane krwią podobnie jak pierwsze, lecz nie krwią zwierząt, a samego Chrystusa.
Innym, zupełnie nowym aspektem ofiarniczego gestu Chrystusa jest arcykapłańska godność ofiarującego i ofiarowanego. Jezus został powołany przez Boga, aby wstawiał się za ludźmi i składał ofiary za ich grzechy. Kapłańska misja Chrystusa była zapowiedziana już w kapłaństwie Melchizedeka, zgodnie z proroctwem Psalmu 110, 4. Chrystus stał się nowym i najwyższym Kapłanem w momencie swego wcielenia. Nie pochodził z kapłańskiego pokolenia Lewiego. Nie był więc kapłanem według zasad prawa Mojżeszowego. Został jednak Arcykapłanem wprost z ustanowienia Bożego. Spełnił dwa warunki definicji arcykapłana. Był bowiem człowiekiem, a więc członkiem całej ludzkości. Będąc człowiekiem, z ludźmi współczującym, jednocześnie był wybrany i powołany do swojej kapłańskiej misji przez Boga.
W Starym Testamencie kapłan pełnił rolę pośrednika, którego głównym zadaniem było składanie Bogu ofiar wiernych. Tymczasem Jezus na Krzyżu spełniając swoją nową funkcję kapłańską, stał się kapłanem swojej własnej ofiary. To, że kapłan staje do dyspozycji ofiarniczej Boga, a więc wydaje całkowicie samego siebie, jest paradoksem, który zupełnie zmienił dotychczasowe starotestamentalne wyobrażenie o kapłaństwie. Kapłaństwo Chrystusa stało się jakościowo nowym kapłaństwem i zarazem jedynym. Jego kapłaństwo zniosło dotychczasowe kapłaństwo ludzi. I choć w swoim czynie kapłańskim nawiązywał do rytualnej posługi kapłanów Starego Przymierza, to jednocześnie sam przekroczył ją jako kapłan i żertwa. W ten sposób wypełnił odwieczny zamysł Boży tkwiący w ustanowieniu nieprzemijającego kapłaństwa w dziejach Przymierza. Jednocześnie nie można zapominać o tym, że ofiara Chrystusa była nade wszystko inspirowana miłością, ponieważ była ofiarą pasterza pragnącego życia w obfitości dla swych owiec.
Swoje kapłaństwo Chrystus przeniósł także na ludzi. Każdego ze swych uczniów wzywał przecież, aby uczestniczyli w Jego kapłaństwie. Lecz uczestnictwo to miało być spełniane poprzez dawanie świadectwa o Mistrzu. Konieczność świadectwa miała z kolei prowadzić uczniów-kapłanów na męczeństwo i krzyż. Apostołowie prowadząc myśl Jezusa dalej, przedstawiają życie chrześcijanina jako liturgię i udział w kapłaństwie jedynego kapłana – Jezusa Chrystusa. Duch Święty, który namaścił i uświęcił człowieczeństwo Jezusa oraz wskazał na Niego jako Kapłana reprezentującego wszystkich ludzi, związał Go ze wszystkimi tak, iż Jego Ofiara stała się ofiarą nas ludzi. Jezus bowiem przemienił stary Lud Boży w nową rzeczywistość, poprzez włączenie grupy wierzących we wspólnotę z sobą, czyli we wspólnotę swojego „ciała” i swojej ofiary. Uczynił to poprzez przemianę swojej śmierci w akt modlitwy i czyn miłości. To najpełniej otworzyło powszechny dostęp do Jezusa – Boga i człowieka. Wszak już podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus ustanowił Eucharystyczną Ofiarę Ciała i Krwi swojej, aby w niej właśnie utrwalić na całe wieki Ofiarę Krzyża. Jednocześnie tylko Chrystus po raz pierwszy i jedyny ukazał w swojej ofierze tajemniczy związek pomiędzy umieraniem i powstawaniem do nowego życia. Tylko Chrystus bowiem przez swą śmiertelną ofiarę jako pierwszy spośród tych co pomarli, zmartwychwstał do nowego życia.
W tej pamiątce Jego Męki i Zmartwychwstania może teraz partycypować każdy człowiek. Bowiem dzięki uczestnictwu w Eucharystii każdy jest w stanie otrzymać owoce ofiary, jaką złożył Chrystus na ołtarzu Krzyża. W ten sposób ofiara wiernych staje się w pełni doskonałą właśnie przez swe złączenie z jedyną doskonałą ofiarą Chrystusa. Jednocześnie udział w Eucharystii nadaje charakter sakramentalny życiu człowieka. Życie więc człowieka ze wszystkimi jego aspektami jest w ten sposób uświęcane i ofiarowane, czyli włączane w ofiarę Chrystusa.
(powyższe pięć akapitów przytaczam za: ks. Marek Ciesielski SChr,
http://www.tchr.org/ciesielski/index.php?go=edyta_stein_praca_magisterska_p5)
http://www.tchr.org/ciesielski/index.php?go=edyta_stein_praca_magisterska_p5)
Tak więc Msza Święta sprawowana przez kapłanów (apostołów) jest nieustannym wspominaniem Nowego Przymierza, jakie Bóg zawarł z ludźmi w Osobie Jezusa Chrystusa, swego jednorodzonego Syna. Świadomość tego faktu daje celebrowaniu dodatkowe znaczenie, co jest wielce zbawienne. Mieć to w pamięci, znaczy przypominać sobie, że ofiara śmierci i zmartwychwstanie Chrystusa otworzyły przed nami nowe niebiosa i nową ziemię.
Pan Jezus w wieczerniku w czasie mowy pożegnalnej rzekł: To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali (J 15, 12-17). Tuż przed swoją męką i śmiercią Mistrz przekazał swym uczniom (a tym samym wszystkim tym, którzy w Niego uwierzą) nowe przykazanie, będące ponad wszystkie inne – przykazanie miłości. Największym aktem miłości według Chrystusa jest to jak bliźni gotów jest oddać życie za drugiego człowieka. Czyż więc Chrystus do końca nas nie umiłował oddając za nas grzeszników, jednakże swoich przyjaciół (nawet Judasza nazwał swoim przyjacielem – Por. Mt 26,50) swoje życie na krzyżu? Dlatego i nas wzywa, byśmy w imię miłości gotowi byli oddać za innych swoje życie. Każdy jest przyjacielem Pana Jezusa, kto wypełnia to, co jest Jego wolą, co nam przykazał. W powyższych słowach: Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał, można dojrzeć dwie rzeczy: 1) ustanowienie kapłaństwa – wybór przez Jezusa tych konkretnych ludzi, mieszczących się w czasie mowy w wieczerniku i przeznaczenie ich do działalności duszpasterskiej, co można zrozumieć poprzez sformułowanie „abyście szli i owoc przynosili”; 2) może tu być mowa o wszystkich tych, którzy podążają za Chrystusem, tzn. wierzą w niego i upowszechniają Jego naukę i nią żyją (chrześcijanie). Pan Jezus przykazał nam wszystkim się miłować. Taka była i jest i będzie Jego wola na wieki, aby ludzie się nie nienawidzili, lecz kochali wzajemnie. AMEN!
Konkomitancja - doktryna dotyczący związku pomiędzy ciałem i krwią Chrystusa w Eucharystii. Zakłada, że przyjmując Komunię Św. tylko pod jedną formą chrześcijanie przyjmują zarówno ciało jak i krew Pana Jezusa. Kościół rzymskokatolicki uznaje konkomitancję, zdefiniował to pojęcie w XII w. Konkomitację uznaje również prawosławie, gdzie niemowlętom udzielana jest Komunia jedynie pod postacią wina.
Impanacja (łac. impanatio 'wchlebienie' od im- 'w-' i panis 'chleb') - pogląd dotyczący związku pomiędzy ciałem Chrystusa a chlebem w Eucharystii. Stanowisko to oparte jest na analogii do teorii unii hipostatycznej: na tej samej zasadzie, jak Bóg stał się ciałem w osobie Jezusa Chrystusa, tak staje się on chlebem w Eucharystii. Kościół katolicki uznał impanację za herezję, zaś Kościoły luterańskie odrzuciły ją w ramach przyjęcia Formuły Zgody.
Unia hipostatyczna (unia osobowa) – jeden z podstawowych terminów chrystologicznych określający związek boskiej i ludzkiej natury Jezusa Chrystusa po Wcieleniu. Dogmatyczne orzeczenie w tej sprawie wydał w 451 roku Sobór chalcedoński. Uznał, że należy wyznawać, iż Jezus Chrystus, będąc jedną osobą, posiada dwie natury boską i ludzką (diofizytyzm).
Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz