Pokora to rzecz niesłychana, rzecz niepojęta, a jakże zbawienna. Dlaczego niesłyszana? Gdyż stosunkowo rzadko można ją odnaleźć w otaczającym świecie. Niepojęta? Bowiem to, co niesie sobą samą jest samo w sobie niepojęte. Zbawienna? Tak, gdyż pokora jest czynnikiem niezbędnym do stanięcia przed Obliczem Boga. Dlaczego? Dlatego, że jej przeciwieństwem jest pycha, jeden z fundamentalnych grzechów. Pycha strąciła z niebios tego, który niegdyś niósł światło, syna jutrzenki, Lucyfera. Tak więc, jak widać na powyższym przykładzie, pycha ma moc strącania, oznacza w efekcie coś gwałtownego. Lucyfer jako gwałtownik, rewolucjonista, burzyciel. Pokora z kolei ma za zadanie ubogacać, toczy się swobodnie i spokojnie swoim własnym torem. Ma również właściwości budujące. Pokora nie chce wywyższenia, lecz zostaje sama przez się wywyższona, przez to właśnie, że jest pokorna. Pokora to ewolucja, powolne wzbijanie się coraz wyżej, aż do szczytów nieba.
Krótko reasumując:
Pokora – spokojna, długotrwale budowana, stopniowo wzbijająca się ku górze, ewolucyjna, ubogaca, buduje.
Pycha – gwałtowny, szybki upadek, strącenie, niszczy, rewolucyjna, deprawuje, burzy.
Co to znaczy mieć w sobie pokorę?
- Umieć postrzegać siebie jako najmniejszego, bycie gotowym do spełniania woli Bożej, tego co Stwórca chce, bowiem to, czego Bóg ode mnie oczekuje jest samo w sobie dla mnie najlepsze, a także chcieć przyjąć wszystko to, co Bóg mi ofiaruje, gdzie mnie posyła
- Percepcja siebie samego jako najmniejszego, w żaden sposób nie oznacza i też nie może, jako najgorszego. Można bowiem być i najmniejszym i najlepszym
- Umieć przyznać się do błędów w następującej kolejności:
- Przed samym sobą
- Przed Bogiem
- Przed tym kogo dotknęły konsekwencje mojego błędu i doznał przez to jakiegokolwiek cierpienia, zawodu
- Jeśli będzie to sprawiedliwe i konieczne – publicznie
4. Pokora to także jasność, umiejętność jasnego postawienia się w sytuacji, klarownej deklaracji – „tak-tak” lub „nie-nie”. Kolokwialnie rzecz ujmując – jest to nazywanie rzeczy po imieniu, takimi jakimi są.
5. Jest to umiejętność i chęć bycia „panem” i „sługą”, panować i służyć w jednakowym stopniu.
Pokora to sztuka. Sztuka tworzona w ciągu całego życia. Nie można jej pozyskać z dnia na dzień. Tutaj jest potrzebny ogromny wysiłek. Oczywiście, dopóki ostateczny stan człowieka jest zakryty (zbawienie lub potępienie), dopóty nie będzie on w pełni ani pokorny ani pyszny. Pełnię, bowiem można uzyskać dopiero w przyszłej rzeczywistości. Póki co, tu na ziemi, w sercu każdego człowieka toczy się nieustannie, każdego dnia walka między pokorą a pychą. Właściwie to nie walka, a raczej zwalczanie przez pychę pokory. Pokora bowiem nie walczy, ona podbija nie walką, ale spokojem, uwodzi swą delikatnością i niepojętością.
Ileż w dzisiejszym świecie jest pokory a ile cierpienia spowodowanego pychą? Na to każdy musi sam odpowiedzieć w swoim sercu, analizując rzeczywistość, a zaczynając od siebie samego. Jeśli ktoś chce być panem, niechaj wpierw stanie się sługą. Jeżeli ktoś chce rządzić, niech w pierwszej kolejności będzie poddanym. Jeśli ktoś chce brać, czerpać, korzystać, to wpierw niechaj sam da to, co ma najlepszego. Pokora to umieć zniżyć siebie samego. Uniżyć a nie poniżyć! Jezus mówi: Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony (Mt 23, 1-12). Jasno wynika, iż pyszni zostaną w ostatecznym rozrachunku wręcz poniżeni a nie uniżeni, a pokorni uniżeni lub nawet poniżeni zostaną wywyższeni.
Pokora jest wtedy, kiedy umiem powiedzieć przede wszystkim sam przed sobą prawdę, prawdę o sobie samym, o tym jakim jestem człowiekiem. To umiejętność spojrzenia własnemu jestestwu w oczy. To nic innego jak sztuka dostrzeżenia swoich słabości i grzechów, a także chęć walki o lepszego „ja”, lecz nie względem świata, a wyłącznie Boga, który ofiarowuje mi najcenniejszy skarb, tj. samego siebie jako zbawienie. Pokora jest również wówczas, gdy powiem: już nie dam rady, bo jestem schorowany, stary, niech inny przejmie moje obowiązki.
Najpokorniejszy jest sam Bóg. To on uniżył się aż tak bardzo, że uczynił siebie człowiekiem. „Porzucił” niebo, by posiąść ziemię, lecz nie jako władca a sługa.
Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz