Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 grudnia 2017

ŁADNE, SENSOWNE ROZWAŻANIA NT. POWOŁANIA, NADZIEI

1.
Wierząc, że po dru­giej stro­nie lus­tra jest ta lep­sza rzeczy­wis­tość przeżywasz kolejny dzień. Nadzieja przejścia do in­ne­go świata poz­wa­la ci przet­rwać, jest budująca. Wstając ra­no prze­cierasz oczy, bierzesz prysznic, ubierasz się, pi­jesz kawę, zakładasz bu­ty… Wychodzisz z do­mu lek­ko po­dek­scy­towa­ny - co te­raz się sta­nie? Czy obudziłeś się w in­nym wy­mia­rze? Roz­glądasz się i wiel­ki zawód nakreśla los na Twej twarzy. To jeszcze nie dziś, jeszcze nie tenczas. Szko­da. Idziesz do przo­du - drogą, której so­bie nie wyb­rałeś, bo zastana rzeczywistość na to ci nie pozwoliła. Spo­tykasz ludzi po­dob­nych do ciebie. Uśmie­cha­cie się lek­ko, rozma­wiacie a myśli krzyczą. Nie pot­ra­fią jed­nak prze­bić się przez sko­rupę pozorów. Zmieniasz mas­ki z prędkością błys­ka­wicy, bo taki jest świat i jesteś ku temu zmuszony, mimo własnej woli. Naj­ważniej­sze aby nie pokazać siebie, uk­ryć prawdę rzeczywistości. Bo może już jut­ro wszys­tko się zmieni i zgłębisz ta­jemnicę dos­ko­nal­sze­go świata? Nie obnażaj się ze swego wnętrza, nie bądź ekshibicjonistą przed pychą światową, trwaj cichy i pokornego serca, a wówczas Bóg będzie twoim Obrońcą, a na koniec życia otrzymasz wieniec zwycięstwa!

2.
Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli. Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania! Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie: któż zaufał Panu, a został zawstydzony? Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony? Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził? Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny, odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia (Syr 2, 1-11).

3.
Powołanie to cichy krzyk Boga do oddalonego człowieka. Bóg wzywa nas nie dzięki naszym czynom, ale z darmowej łaski – łaski, na którą nikt nie zasługuje, ale ją otrzymuje. Ów krzyk jest cichszy niż szept matki nad czołem uśpionego dziecka. Jest jednak głośniejszy niż grom, uderzający tuż obok nas z burzowych obłoków!
Początek powołania jest zawsze taki sam jak u Abrama: wyjdź z Ur, wyjdź z ziemi rodzinnej, z domu swego ojca. Chodzi o wyjście z ziemskich pożądań, o wydobycie się spod warstwy zabrudzenia ziemią, brudem, błotem, które stały się bliższe niż rodzina. Wreszcie z domu ojca – z ojcostwa naturalnego do odkrycia ojcostwa nadprzyrodzonego. Nie bez powodu dodano, że miasto, z którego rozpoczęło się powołanie Abrama, nazywało się Ur, czyli „piec”– symbol piekielnej atmosfery, która przybiera pozory „domowego ciepełka”. Do zła przyzwyczajamy się bowiem jak do komfortu, bez instrukcji i przymusu.
Drugi krok to trudy i przeciwności – walka o wytrwałość w przylgnięciu do Słowa Jezusowego i Jego sakramentalnych dłoni. Jedynie Jezus wyprowadza nas na górę, na Tabor przemiany. Tam możemy odczuć tak wielkie dobro, że sam Piotr zawołał: „dobrze, że tu jesteśmy”. Najlepiej jest nam z Bogiem, z Jezusem, w obłokach świetlanych, w chmurach szczęścia, które otaczają jedynie tych, co to wyrzekli się dołującej rozpusty ziemi.
Trzy kroki powołania – wyjście, wytrwanie, przemiana – to temat do medytacji, która nie powinna być dla Ciebie jedynie czymś w rodzaju reportażu biblijnego, lecz zaniepokojeniem sumienia, podrażnieniem umysłu do wglądu w siebie i w swą historię: Czy masz już za sobą wyjście? Czy trwasz przy Bogu mimo trudów i przeciwności? Czy pragniesz tylko przemienić twe wyobrażenia o szczęściu?
Piotr bez nutki udawania wyrzekł słowa zadowolenia z przebywania z Jezusem: „dobrze, że tu jesteśmy”. To nie był okrzyk turysty, który podziwia piękne widoki. To zdefiniowanie szczęścia – odwiecznego celu nie tylko filozofów. To odnalezienie szczęścia i odnalezienie przez szczęście! Człowiek może być szczęśliwy tylko z Bogiem, ale i Bóg potwierdził, że bycie z człowiekiem, dzięki człowieczeństwu Syna Bożego, jest dla Boga szczęściem: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Okazuje się, że nie tylko Bóg jest niebem dla człowieka, ale i człowiek może być niebem dla Boga.
Z homilii o. Augustyna Pelanowskiego OSPPE na dzisiejszą II Niedzielę Wielkiego Postu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KIEDY ZACZNIE SIĘ WOJNA... [SCENARIUSZE I KONTEKST RELIGIJNY]

Kiedy zacznie się wojna pomiędzy światowymi mocarstwami, np. między USA a Chinami, USA a Rosją, Rosją a Chinami, wówczas będzie to szybko, z...