1.
Wierząc, że po drugiej stronie lustra jest ta lepsza
rzeczywistość przeżywasz kolejny dzień. Nadzieja przejścia do innego świata
pozwala ci przetrwać, jest budująca. Wstając rano przecierasz oczy,
bierzesz prysznic, ubierasz się, pijesz kawę, zakładasz buty… Wychodzisz z domu
lekko podekscytowany - co teraz się stanie? Czy obudziłeś się w innym
wymiarze? Rozglądasz się i wielki zawód nakreśla los na Twej twarzy. To
jeszcze nie dziś, jeszcze nie tenczas. Szkoda.
Idziesz do przodu - drogą, której sobie nie wybrałeś, bo zastana
rzeczywistość na to ci nie pozwoliła. Spotykasz ludzi podobnych do ciebie.
Uśmiechacie się lekko, rozmawiacie a myśli krzyczą. Nie potrafią jednak
przebić się przez skorupę pozorów. Zmieniasz maski z prędkością błyskawicy,
bo taki jest świat i jesteś ku temu zmuszony, mimo własnej woli. Najważniejsze
aby nie pokazać siebie, ukryć prawdę rzeczywistości. Bo może już jutro wszystko
się zmieni i zgłębisz tajemnicę doskonalszego świata? Nie obnażaj się ze
swego wnętrza, nie bądź ekshibicjonistą przed pychą światową, trwaj cichy i
pokornego serca, a wówczas Bóg będzie twoim Obrońcą, a na koniec życia
otrzymasz wieniec zwycięstwa!
2.
Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na
doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w
czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w
twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych
losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi
miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj
swe drogi i Jemu zaufaj! Którzy boicie się Pana,
oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli. Którzy
boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie
się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania! Popatrzcie na
dawne pokolenia i zobaczcie: któż zaufał Panu, a został zawstydzony? Albo któż
trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony? Albo któż wzywał Go, a On nim
wzgardził? Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny, odpuszcza grzechy i
zbawia w czasie utrapienia (Syr 2, 1-11).
3.
Powołanie to cichy
krzyk Boga do oddalonego człowieka. Bóg wzywa nas nie dzięki naszym czynom, ale
z darmowej łaski – łaski, na którą nikt nie zasługuje, ale ją otrzymuje. Ów
krzyk jest cichszy niż szept matki nad czołem uśpionego dziecka. Jest jednak
głośniejszy niż grom, uderzający tuż obok nas z burzowych obłoków!
Początek powołania jest
zawsze taki sam jak u Abrama: wyjdź z Ur, wyjdź z ziemi rodzinnej, z domu swego
ojca. Chodzi o wyjście z ziemskich pożądań, o wydobycie się spod warstwy
zabrudzenia ziemią, brudem, błotem, które stały się bliższe niż rodzina. Wreszcie
z domu ojca – z ojcostwa naturalnego do odkrycia ojcostwa nadprzyrodzonego. Nie
bez powodu dodano, że miasto, z którego rozpoczęło się powołanie Abrama,
nazywało się Ur, czyli „piec”– symbol piekielnej atmosfery, która przybiera
pozory „domowego ciepełka”. Do zła przyzwyczajamy się bowiem jak do komfortu,
bez instrukcji i przymusu.
Drugi krok to trudy i
przeciwności – walka o wytrwałość w przylgnięciu do Słowa Jezusowego i Jego
sakramentalnych dłoni. Jedynie Jezus wyprowadza nas na górę, na Tabor przemiany.
Tam możemy odczuć tak wielkie dobro, że sam Piotr zawołał: „dobrze, że tu
jesteśmy”. Najlepiej jest nam z Bogiem, z Jezusem, w obłokach świetlanych, w
chmurach szczęścia, które otaczają jedynie tych, co to wyrzekli się dołującej
rozpusty ziemi.
Trzy kroki powołania –
wyjście, wytrwanie, przemiana – to temat do medytacji, która nie powinna być
dla Ciebie jedynie czymś w rodzaju reportażu biblijnego, lecz zaniepokojeniem
sumienia, podrażnieniem umysłu do wglądu w siebie i w swą historię: Czy masz
już za sobą wyjście? Czy trwasz przy Bogu mimo trudów i przeciwności? Czy
pragniesz tylko przemienić twe wyobrażenia o szczęściu?
Piotr bez nutki
udawania wyrzekł słowa zadowolenia z przebywania z Jezusem: „dobrze, że tu
jesteśmy”. To nie był okrzyk turysty, który podziwia piękne widoki. To
zdefiniowanie szczęścia – odwiecznego celu nie tylko filozofów. To odnalezienie
szczęścia i odnalezienie przez szczęście! Człowiek może być szczęśliwy tylko z
Bogiem, ale i Bóg potwierdził, że bycie z człowiekiem, dzięki człowieczeństwu
Syna Bożego, jest dla Boga szczęściem: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam
upodobanie”. Okazuje się, że nie tylko Bóg jest niebem dla człowieka, ale i
człowiek może być niebem dla Boga.
Z homilii o. Augustyna
Pelanowskiego OSPPE na dzisiejszą II Niedzielę Wielkiego Postu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz