Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 stycznia 2018

EPISKOPAT, PAPIEŻ A KWESTIA UCHODŹCÓW I SŁOWA PANA JEZUSA Z ŁK 11, 45-46

Czy w naszym Kościele katolickim nastał nowy, obecnie ulubiony przez hierarchów dogmat? Dogmat o uchodźcach? Można odnieść bowiem takie wrażenie słuchając niemal z każdą homilią czy to biskupów czy papieża właśnie takie wrażenie. Coraz mniej mówi się o tym co boskie, o jedynym Zbawicielu człowieka – Jezusie Chrystusie, dogmatach katolickich, a za to stawia w centrum rozważań człowieka – tzw. uchodźcę. Czy nastał czas przestawienia toku myślenia i głoszenia z patrzenia teologicznego na antropocentryczne? Czy taka jest misja Kościoła, aby człowieka w centrum stawiać? Serio Kościół żyje od kilku lat zasadniczo tylko jednym tematem – uchodźców? A gdzie pozostałe problemy społeczne, ekonomiczne, a nade wszystko to co powinien Kościół z założenia i swej istoty (i co faktycznie czynił przez 2000 lat) – kwestie teologiczne i moralne? Dlaczego polski episkopat z tak wielkim uporem wciska nam wiernym katolikom taką ciemnotę nt. uchodźców? Przecież: 1. Polska przyjęła pod swój dach blisko 2 mln Ukraińców[1] i ta liczba bez wątpienia będzie dalej rosła. Nie oszukujmy się jednak. Znaczna część Ukraińców to nie uchodźcy, ale imigranci ekonomicznie. Czy posiada bowiem ktokolwiek statystyki (czy choćby MSZ prowadzi takie analizy) ilu spośród przybywających do Polski Ukraińców to osoby z terenów objętych wojną (choćby Donbasu, Ługańska)? 2. Polska (Polacy) w ogromnej mierze pomaga uchodźcom na miejscu, m.in. w Syrii (pomoc finansowa, materialna, etc.). I jak stwierdził bp Aleppo - Georges Abou Khazen - Jedyny rząd <polski>, który pomaga bezinteresownie[2]. Pytanie – czy biskupi polscy i papież Franciszek tego nie dostrzegają? Czy raczej celowo to przemilczają, napastując nas nawoływaniem do przyjmowania tzw. uchodźców, z których wielu to w rzeczywistości ekonomiczni imigranci, a co niektórzy to terroryści? Skandaliczna jest ostatnia wypowiedź abp Gądeckiego, stwierdzającego, tu cytuję: Bezpieczeństwo uchodźcy, który potrzebuje pomocy, jest ważniejsze niż bezpieczeństwo narodowe[3]. Kimże jest ów abp, że pozwala sobie głosić takie tezy? Dlaczego sam swoim życiem nie pójdzie za Jezusem Chrystusem i nie da świadectwa nam maluczkim swoim własnym przykładem – przyjmując do swego pałacu choć jedną rodzinę – najlepiej muzułmańskich uchodźców? Czy postawa m.in. abp Gądeckiego nie jest postawą faryzejską? Pan Jezus jasno zwraca się do uczonych w Piśmie (słowa jakże uniwersalne – zwrócone również do dzisiejszych kapłanów): Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: «Nauczycielu, słowami tymi także nam ubliżasz». On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie (Łk 11, 45-46). Czy i tak nie jest obecnie? Na nas prostych ludzi kapłani nakładają ciężary nie do uniesienia, a sami palcem nie kiwną by ów ciężary dotknąć? Szanowny ks. abp. czy ksiądz nie wie, że obłuda obrzydza katolików, tym bardziej Polaków? Kolejnym agitatorem przyjmowania uchodźców jest kard. Nycz. Jemu jednak dobitnie odparła w tej kwestii pani poseł – prof. Krystyna Pawłowicz: Proszę nas, Księże Kardynale, proislamsko nie agitować i nie zawstydzać „nieprzyjmowaniem uchodźców”, czytaj: Chrystusa[4]. Szanowny Episkopacie RP! My Polacy pomagamy uchodźcom w najlepszy możliwy sposób. Tak więc wy biskupi nie macie żadnego prawa, tym bardziej moralnego prześladować nas w tej sprawie. Odpuśćcie sobie tę retorykę i zajmijcie się tym, do czego powołał Was jedyny Zbawiciel świata – Jezus Chrystus Pan – do nawracania i głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu, w tym muzułmańskim uchodźcom. AMEN!








[1] https://www.gloria.tv/article/TWQRczs4Y2Pt6RjprqQUg7ZmU
[2] https://www.wprost.pl/kraj/10084816/biskup-z-aleppo-dziekuje-polsce-za-pomoc-jedyny-rzad-ktory-pomaga-bezinteresownie.html
[3] http://gosc.pl/doc/4455355.Abp-Gadecki-Bezpieczenstwo-uchodzcy-ktory-potrzebuje-pomocy
[4] https://wpolityce.pl/polityka/376574-do-ksiedza-kardynala-prosze-nas-proislamsko-nie-agitowac-i-nie-zawstydzac-nieprzyjmowaniem-uchodzcow-czytaj-chrystusa


Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

środa, 10 stycznia 2018

POLITYKA BEZPIECZEŃSTWA NA PRZYKŁADZIE KONTROLI PODRÓŻNYCH TRANSPORTU LOTNICZEGO W USA

W XXI wieku samolot jest najczęściej wybieranym środkiem transportu, jednocześnie w rękach terrorystów może stać się jedną z najgroźniejszych broni.[1]
(Małgorzata Duszyńska)

Pisząc o polityce bezpieczeństwa Białego Domu, należy wspomnieć o kwestiach ochrony podróżujących różnymi środkami lokomocji, ze szczególnym naciskiem na transport lotniczy, za którego to pośrednictwem terroryści z Al-Qaed’y dokonali ataku na wolność i bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku utworzono Transportation Security Administration (Administracja Bezpieczeństwa Transportowego), której głównym zadaniem jest ochrona narodowych systemów transportowych w celu zapewnienia swobodnego przepływu osób i handlu. Kreując nową agencję, rząd federalny przekazał jej bezpośrednią odpowiedzialność za bezpieczeństwo transportu i bezpieczeństwa, zwłaszcza podróży lotniczych. Organizacyjnie TSA została umieszczona w Departamencie Transportu (Department of Transportation). Chociaż TSA jest odpowiedzialna za zabezpieczenie wszystkich rodzajów transportu, to mimo to jej głównym celem jest ochrona podróżujących samolotami. Obejmuje swoim zasięgiem ponad 400 głównych portów lotniczych w kraju. TSA powierzono regulację dwóch specyficznych obszarów, tj. prywatnego i komercyjnego transportu lotniczego: kontroli pasażerów i towarów cargo. TSA posiada również kompetencje sądowe i działa poprzez nowo utworzony Program Bezpieczeństwa Transportu (Network TSNP) współpracując z innymi federalnymi organami ścigania, takimi jak FBI i Biuro Alkoholu, Tytoniu i Broni Palnej, w celu gromadzenia i analizy danych wywiadowczych.[2]
Pojawia się wreszcie kwestia prawnego przekazania odpowiedzialności za kontrolę pasażerów na ręce rządowych organizacji. Przed zamachami z 11 września za skanowanie pasażerów oraz ich bagażu wnoszonego na pokład samolotów, odpowiedzialne były władze poszczególnych lotnisk. Zasada ta, dotyczyła zarówno lotów wewnątrzkrajowych, jak i międzynarodowych.
Szereg inspekcji dowiodło, iż lotniska bardzo często scedowały to zadanie na prywatne firmy ochroniarskie, zatrudniane w celu pilnowania porządku na terenie całego lotniska. Problem w tym, iż owe firmy często zatrudniały niewykwalifikowanych pracowników, którzy nie przeszli odpowiedniego szkolenia, dającego im wiedzę wymaganą przy wykonywaniu tego typu czynności. Ludzie tacy nie potrafili rozpoznawać wyświetlanej na monitorze komputera zawartości skanowanego przez siebie bagażu, ani też dokładnie prześwietlać przechodzących przez bramki kontrolne pasażerów.
Lawinę krytyki wywołały także informacje, jakoby agencje ochroniarskie stosowały praktykę zatrudniania ludzi z kryminalną przeszłością. Fakt przekazania odpowiedzialności za ochronę setek ludzi znajdujących się na pokładach samolotów w ręce osób skazanych prawomocnymi wyrokami sądów, doprowadził do sukcesywnej rezygnacji z tego rodzaju służby proponowanej przez prywatne firmy. Ich miejsce obrali, choć jeszcze nie wszędzie, pracownicy rządowych agencji, które po wprowadzeniu właściwych zapisów do amerykańskiego ustawodawstwa, stały się wyłącznymi solennymi organami za monitoring pasażerów na lotniskach. Agencje takie, z racji nie posiadania wystarczającej liczby własnych pracowników, mogących kontrolować bezpieczeństwo we wszystkich portach lotniczych kraju, z czasem podjęły decyzję o kontynuacji zatrudniania prywatnych firm ochroniarskich.  Różnica, miała polegać na tym, iż przedsiębiorstwa takie, aby dostać pozwolenie na realizację swoich zadań, musiały uzyskać odpowiedni certyfikat, który by uprawniał je do kontynuacji własnej aktywności. Aby otrzymać taki certyfikat, firmy zobligowane zostały do spełnienia szeregu wymogów postawionych przez agencje rządowe, do których zaliczał się chociażby zakaz zatrudniania osób notowanych w przeszłości za pogwałcenie prawa, a ściślej popełnienie przestępstwa.
Zaostrzeniu uległy również same procedury kontroli pasażerów zmierzających do samolotu. Pomijając takie czynności, jak przymusowe zdejmowanie butów, które poddawane są skanowaniu, każdy pasażer przechodzący przez bramkę kontrolną, w przypadku wykrycia przez nią metalowych elementów, dodatkowo skanowany jest przez pracownika ochrony przy pomocy specjalnego ręcznego wykrywacza.[3]
Trzeba też wspomnieć o wprowadzeniu obowiązku legitymowania się wymaganym dokumentem tożsamości przez wszystkich pasażerów (dane każdego z podróżujących muszą zgadzać się z informacjami zawartymi w bilecie). Bywało w przeszłości, że pomimo braku możliwości odpowiedniej konfirmacji danych personalnych pasażera, był on wpuszczany na pokład samolotu.
Kolejną zmianą wprowadzoną z zamiarem zwiększenia bezpieczeństwa podróżnych było wzbronienie wnoszenia do samolotu licznych przedmiotów (przede wszystkim mających ostre zakończenia), które do tej pory nie znajdowały się na zakazanej liście. Albowiem należy pamiętać, że terroryści z 11 września w celu przejęcia władzy nad samolotami, używali niewielkich nożyczek przeznaczonych do rozcinania kopert. Dlatego też pasażerowie udający się w podróż nie mogą pakować do bagażu m.in. nożyczek do paznokci i plastikowych nożyków. Mało tego, władze wprowadziły też określone przepisy odnośnie możliwości wnoszenia do samolotów różnego rodzaju płynów.
Od 2006 roku, gdy rząd unormował odpowiednie prawo, na pokład maszyny można wnosić płyny w ilości nie przekraczającej 100 ml.[4] W dodatku, wszystkie wnoszone przez pasażera substancje winny mieścić się w przezroczystych pojemnikach, które także są oddawane pod specjalistyczną kontrolę. To wszystko odbywa się z zamiarem wykluczenia ryzyka zastosowania cieczy jako materiałów wybuchowych. Po 11 września wszystkie samoloty amerykańskich linii lotniczych wyposażono w kuloodporne drzwi, które oddzielają kabinę pilota od części pasażerskiej. Dostęp do tego pomieszczenia mają jedynie członkowie załogi. W przypadku próby porwania samolotu, pilot zobowiązany jest sprowadzić maszynę na ziemię bez względu na to, co ma miejsce poza kabiną. Chodzi tu generalnie o prawdopodobieństwo szantażowania pilota uśmierceniem pasażerów w razie niespełnienia żądań terrorystów.
Kolejne prawo odnosi się do tego, iż pilotujący mają prawo wnoszenia do samolotu broni palnej. W przypadku tej zmiany zastrzeżono jednak, iż osoba taka zobowiązana jest najpierw przebyć wymagane szkolenie w posługiwaniu się pistoletem na pokładzie aeroplanu.   
Władze federalne podjęły także decyzję zwiększenia liczby agentów, mających odbywać loty na poszczególnych trasach. Takie osoby, które podróżują incognito powinny poddać obserwacji to, co dzieje się na pokładzie w trakcie lotu i w razie pojawienia się ryzyka zakłócenia bezpieczeństwa podróży, zainterweniować.
Reasumując, należy postawić w oparciu o powyższą analizę pytanie – co jest ważniejsze, czy prawa i wolności jednostki, czy może bezpieczeństwo narodowe i stabilizacja? Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Trzeba jednakże pamiętać, że wzmożone działania kontrolne na lotniskach nie mają za cel osłabienia praw jednostek (o co zresztą amerykańscy politycy toczą często boje), lecz zapobieżenie ewentualnemu atakowi terrorystycznemu, którego skutki mogą być katastrofalne dla całego społeczeństwa.



BIBLIOGRAFIA:


·   Cohen D. B., Wells J. W., American National Security and Civil Liberties in an Era of Terrorism, Palgrave Macmillan, Gordonsville, VA, USA 2004.

·     http://www.psz.pl








[1] M. Duszyńska, Terroryzm lotniczy [w:] „psz.pl”, http://www.psz.pl/tekst-42190/Terroryzm-lotniczy (10.11.2012).
[2] B. J. Gerber, C. J. Dolan, Air Transportation Policy in the Wake of September 11: Public Management and Civil Liberties in an Authority Centralization Context [w:] D. B. Cohen, J. W. Wells, American National Security and Civil Liberties in an Era of Terrorism, Palgrave Macmillan, Gordonsville, VA, USA 2004, s. 154.
[3] M. Jarocki, Bezpieczeństwo wewnętrzne USA po 11 września [w:] „psz.pl”, http://www.psz.pl/tekst-26738/Michal-Jarocki-Bezpieczenstwo-wewnetrzne-USA-po-11-wrzesnia (10.11.2012).
[4] Ibidem (10.11.2012).


Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

poniedziałek, 8 stycznia 2018

PIERWSZA I DRUGA WOJNA W ZATOCE PERSKIEJ – ANALIZA PORÓWNAWCZA

Na początku należy postawić pytanie, dlaczego w ogóle doszło do pierwszej, jak i drugiej wojny w Zatoce Perskiej? Jakie były tego przyczyny? Potem trzeba przejść do generalnego zarysu konfliktów i ich skutków. Ważne będzie również zaprezentowanie podstawy prawnej obu wojen. Na końcu zostanie przedstawione ogólne podsumowanie w charakterze porównania, tak I jak i II wojny w Iraku. Chronologicznie jednak należy najpierw skupić uwagę na interwencji z lat 90 – XX wieku.
Trzeba wiedzieć, iż jednym z negatywnych skutków wojny iracko – irańskiej z lat 80 – XX wieku było ogromne zadłużenie zagraniczne Iraku (szacowane na 80 mld $).[1] Dodatkowo sytuację tegoż kraju pogarszał fakt, iż nastąpił światowy spadek cen ropy naftowej, będący efektem podniesienia poziomu wydobycia przez m.in. sąsiedni Kuwejt. Agresja Iraku na to państwo, która nastąpiła nocą 2 sierpnia 1990 roku, była uzasadniana jednostronnym przekraczaniem limitów wydobycia ropy wyznaczonych przez OPEC przez to państwo (największego wierzyciela Iraku), bezprawnym korzystaniem z przygranicznego pola naftowego. Spotkała się omalże z jednoznacznym potępieniem ze strony społeczności międzynarodowej (poparcia Husseinowi udzieliły tylko Jordania, Jemen i OWP (Organizacja Wyzwolenia Palestyny). Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała Irak do bezzwłocznego wycofania się z okupowanych ziemi, nałożyła sankcje na jego handel i wszystkie kontakty gospodarcze. Następnie zażądała bezwarunkowego wycofania się z Kuwejtu, upoważniając przy tym państwa członkowskie NZ do użycia wszelkich możliwych środków do wyparcia sił irackich z tegoż kraju, w tym także do operacji z użyciem sił zbrojnych.
W styczniu 1991 roku amerykański Kongres wyraził zgodę na udział wojsk USA w tej interwencji. Irakijczycy mieli wyznaczony ostateczny termin wycofania się z Kuwejtu do 15 stycznia 1991 roku. Po tej dacie zapowiedziano podjęcie działań militarnych. Bagdad ostatecznie jednak odrzucił rezolucje ONZ – owskie. Fiaskiem również zakończyły się rokowania międzynarodowe (m.in. ZSRR). Rezultatem był fakt, że siły zbrojne koalicji antyirackiej złożonej z 38 państw, pod amerykańskim dowództwem przystąpiły 17 stycznia 1991 roku do działań wojennych. Generalnie I wojna w Zatoce Perskiej określona została mianem „Pustynna Burza”. Kryptonim ten jednakże był nazwą jednej z kilku zrealizowanych wówczas operacji („Pustynna Tarcza”, „Pustynny Miecz”, „Nagły Grom”). Koalicja antyiracka zastosowała w walce najnowocześniejsze rodzaje broni “inteligentnej”, Irak próbował wywołać konflikt o większym zasięgu atakując rakietami terytorium Izraela, użył także broni ekologicznej zapalając kilkaset szybów naftowych. Irak spotkały dotkliwe sankcje ze strony ONZ - u – wypłacenie reparacji wojennych, ograniczenie wydobycia ropy, poddanie się ścisłej kontroli w zakresie produkcji i posiadania broni masowego rażenia, powołano na północy i południu kraju strefy wyłączone dla lotnictwa irackiego dla ochrony odpowiednio Kurdów i szyitów.
Podczas całego konfliktu w Zatoce – od 2 sierpnia 1990 roku aż do końca lutego 1991 roku – ONZ zademonstrowała skuteczność i zdecydowanie, co stanowiło precedens w dotychczasowej działalności organizacji. Sprawnie i szybko zapadło porozumienie w kwestii podjęcia interwencji zbrojnej przeciwko państwu naruszającemu ład międzynarodowy i występującemu w roli agresora. ONZ nie cofnęła się przed użyciem siły i osiągnęła cele – Kuwejt wyzwolono, a pokonany Irak zgodził się na wszystkie warunki postawione przez Narody Zjednoczone. USA umocniły i potwierdziły pozycję jedynego supermocarstwa, dysponującego potężną, mobilną armią, świetnie wyszkoloną i uzbrojoną w najnowocześniejszy sprzęt bojowy, o jakim nie śniło się żołnierzom podczas wojny w Wietnamie. Podczas wojny w Zatoce triumfowała świetna organizacja i logistyka, niezwykła technika rozpoznania, namierzania i niszczenia celów oraz nowoczesna taktyka kierowania związkami taktycznymi i łączenia ze sobą różnych rodzajów wojsk na polu bitwy. Starano się także prowadzić „czystą wojnę”, do minimum ograniczając straty wśród ludności cywilnej Iraku. Jednakże ocenia się, że w wyniku omyłkowych bombardowań (na przykład zrzucenie bomb na wielki schron dla ludności w centrum Bagdadu) mogło zginąć nawet do 2,5 tysiąca cywilów.[2] Podczas trwania „Pustynnej Burzy” straty wśród wojsk alianckich starano się maksymalnie zredukować, podczas gdy Husajn bynajmniej nie miał zamiaru oszczędzać swoich żołnierzy i był w stanie poświęcać całe dywizje. Co znamienne, broniący się ponieśli nieporównanie większe straty niż atakujący, co jest ewenementem w historii wojen. Wojna w  Zatoce nie przyczyniła się do obalenia, ani nawet osłabienia reżimu Saddama Husajna. Mocarstwowe ambicje Iraku legły co prawda w gruzach, niemniej dyktator zdołał się utrzymać u władzy jeszcze 12 lat, a jedną z jego pierwszych decyzji po zakończeniu wojny był rozkaz zdławienia powstań wywołanych na północy przez Kurdów i na południu przez Szyitów. Powstańcy nie otrzymali żadnej pomocy ze strony koalicji, mimo że to głównie prezydent Bush apelował o wywołanie powstania w celu obalenia reżimu Husajna. Żołnierze Gwardii Republikańskiej zmasakrowali co najmniej 60 tysięcy Kurdów, a 1,5 miliona uciekło do krajów sąsiednich.[3] W walkach śmierć poniosło około 100 tysięcy Irakijczyków i 280[4] (776 - w tym 467 Amerykanów)[5] żołnierzy koalicji. Koszta wojny szacowano na 61 mld $, przy czym największą część, bo 36 mld $ poniosły Kuwejt, Arabia Saudyjska oraz pozostałe państwa Zatoki Perskiej[6].
Można postawić sobie pytanie, dlaczego siły koalicji nie obaliły Husajna już w 1991 roku? W tamtym okresie nie było to jeszcze możliwe, ponieważ trzymał mocno ster państwa, a kraje arabskie należące do koalicji w żadnym wypadku nie chciały słyszeć o wkroczeniu ich wojsk na terytorium Iraku, a co dopiero o współuczestniczeniu w obaleniu reżimu. Sam generał Schwarzkopf twierdził wyraźnie, że otrzymał rozkaz wyzwolenia tylko terytorium Kuwejtu, a nie prowadzenia na terytorium Iraku działań ofensywnych zmierzających do całkowitej anihilacji armii irackiej i do usunięcia dyktatora. Na ostateczny upadek Saddama Husajna świat musiał jeszcze poczekać do roku 2003, kiedy druga wojna w Zatoce Perskiej przyniosła koniec reżimu. Po wojnie w Zatoce nadeszła też wyraźna radykalizacja nastrojów antyamerykańskich w państwach arabskich i groźne zjawisko międzynarodowego terroryzmu, wymierzonego przede wszystkim w Stany Zjednoczone i w kraje Zachodu.
Kwalifikacja prawna podjęcia działań zbrojnych bez autoryzacji Rady Bezpieczeństwa jest jednoznaczna, w świetle przepisów Karty NZ jest ona niezgodna z prawem międzynarodowym. Jednak Stany Zjednoczone i ich sojusznicy uznają, że podjęte przez nich działania wynikają z uchwał Rady Bezpieczeństwa. Prezydent George W. Bush dał wyraz przekonaniu, że do podjęcia niezbędnych środków uprawnia rezolucja nr 1441 Rady Bezpieczeństwa z 8 listopada 2002 roku, ostrzegająca Irak przed poważnymi konsekwencjami, w przypadku dalszych naruszeń zobowiązań, wypływających z poprzednich rezolucji. W rezolucji nr 678 z 29 listopada 1990 roku Rada Bezpieczeństwa nakazała Irakowi wycofanie się z Kuwejtu, w przeciwnym razie upoważniła państwa sprzymierzone z Kuwejtem do podjęcia wszelkich niezbędnych kroków w celu przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, sankcjonując użycie siły. W rezolucji nr 687 z 3 kwietnia 1991 r. nakazano Irakowi zniszczenie lub wycofanie posiadanej broni masowego rażenia oraz rakiet balistycznych o zasięgu przekraczającym 150 km, zastrzegając podjęcie odpowiednich kroków, zgodnie z rezolucją nr 678, w przypadku niedotrzymania zobowiązań. W rezolucji nr 1441 zawarto, iż Irak nie dopełnił warunków rezolucji nr 687, zatem upoważnienie do użycia siły wypływa z nadal obowiązującej rezolucji nr 678. Należy jednak zauważyć, że rezolucja bezpośrednio zezwalająca na użycie siły nie została, wobec zapowiedzi podniesienia weta przez Rosję i Francję, wniesiona pod obrady Rady Bezpieczeństwa. Wskazuje to, że nie ma zgody, co do kwalifikacji prawnej operacji „Iracka wolność”. Dla argumentacji strony amerykańskiej istotne byłoby również udowodnienie ewentualnego związku władz Iraku z organizacją terrorystyczną al-Qaida, lub z wydarzeniami z 11 września 2001, bowiem w takim przypadku uzasadnienie dla interwencji można wywodzić z przyrodzonego prawa państwa do samoobrony. „Wojna z terroryzmem” zdaniem administracji Busha sankcjonowała „ataki prewencyjne”.
Jakie były przyczyny II wojny w Zatoce Perskiej? Od połowy 2002 roku administracja USA deklarowała jawnie, że jednym z jej głównych celów jest jak najszybsze obalenie Husajna lub zmuszenie go do radykalnej zmiany polityki. Pod koniec 2002 roku ton wypowiedzi przedstawicieli administracji USA zaczął się jeszcze bardziej radykalizować. Jako główne powody ewentualnego rozpoczęcia ataku na Irak podawano groźbę użycia broni masowego rażenia, powiązania rządu Husajna z międzynarodowym terroryzmem oraz drastyczne naruszenia praw człowieka. Według deklaracji ówczesnego sekretarza obrony USA Donalda Rumsfelda najważniejszymi celami ataku były: 1) obronne: znalezienie i eliminacja broni masowego rażenia oraz baz terrorystów; zdobycie cennych informacji na temat powiązań międzynarodowych organizacji terrorystycznych; 2) humanitarne: zakończenie sankcji ekonomicznych nałożonych na Irak i dostarczenie do tego kraju pomocy humanitarnej; 3) prawne: zrealizowanie rezolucji ONZ nr 1205 z 1999 roku, zrealizowanie rezolucji ONZ nr 1441 z 2002 roku; 4) polityczne: likwidacja reżimu Saddama Husajna, pomoc w ustanowieniu demokracji w Iraku; 5) ekonomiczne: zabezpieczenie pól naftowych Iraku i innych zasobów naturalnych tego kraju. Wielu doradców i członków administracji Busha uzasadniało rozpoczęcie wojny bardziej ambitnymi celami, twierdząc, że ustanowienie dobrze prosperującej demokracji w Iraku stanie się na zasadzie dobrego przykładu katalizatorem podobnych przemian w innych krajach islamskich, które miałyby nastąpić spontanicznie i w rezultacie spowodować zanik przyczyn występowania terroryzmu. Cele te jednak nigdy nie były podawane jako jeden z oficjalnych powodów wojny i miały charakter wypowiedzi kuluarowych. Przeciwnicy wojny nie zgadzali się z wieloma argumentami przedstawianymi przez rząd USA. Twierdzono, że większości z tych zamierzeń nie da się zrealizować, że wojna da odwrotne do zakładanych rezultaty, i że deklarowane cele mają charakter czysto propagandowy. Rozmaite grupy politologów w różnych krajach twierdziły, że prawdziwymi przyczynami wojny były: 1) ekonomiczne: przejąć kontrolę nad irackimi rezerwami ropy naftowej i gazu ziemnego – po to, aby utrzymać monopol dolara na rynku paliwowym (Irak jako jeden z nielicznych krajów rozliczał swoje kontrakty paliwowe w euro); aby udowodnić, że USA sprawuje pełną kontrolę militarną nad największymi zasobami paliw na świecie; niedopuszczenie do wzrostu cen paliw na świecie, co mogłoby skutkować ogólnoświatowym kryzysem ekonomicznym; 2) wewnętrzne: utrzymać i powiększyć dopływ państwowych środków finansowych do sektora militarno-zbrojeniowego; utrzymać i wzmocnić "wojenną" popularność prezydenta Busha, która zapobiega obarczaniu go winą za atak terrorystyczny na Nowy Jork; 3) zadośćuczynienie żądaniom lobby izraelskiego: eliminacja nieprzychylnego Izraelowi rządu – w regionie pozostają już tylko Syria i Iran; kontynuacja strategicznego okrążania Iranu.
We wrześniu 2002 roku Kongres wyraził zgodę prezydentowi na rozpoczęcie działań militarnych. RB ONZ  w rezolucji numer 1441 dawała Irakowi 30 dni na przedstawienie dowodów zniszczenia zapasów broni masowej zagłady i dopuszczenie inspektorów ONZ do wszystkich obiektów na terenie Iraku. Rezolucja ta jednak miała znaczących przeciwników, tj. sekretarza generalnego NZ Kofi Annana, a także stałych członków RB, czyli Chiny, Rosję i Francję. Perspektywa wojny wywołała masowe protesty społeczne na całym świecie gromadzące miliony ludzi. Dodatkowo jakby tego było mało, plany interwencji w Iraku wywołały konflikt w ramach NATO. Stanowczo jej przeciwnikami byli Francja i Niemcy. W związku z tymi faktami, nie udało się Amerykanom zorganizować tak dużej koalicji, jak w czasie I wojny w Zatoce Perskiej.
Z czysto militarnego punktu widzenia wojna zakończyła się pełnym sukcesem. Siły koalicji obaliły rząd Husajna i opanowały kluczowe miasta Iraku w raptem 28 dni, przy stosunkowo niskiej liczbie strat własnych, ograniczonej liczbie ofiar wśród ludności cywilnej, a nawet irackich żołnierzy. Dokonano tego przy użyciu niemal 5 - krotnie mniejszej liczbie żołnierzy niż w czasie I wojny w Zatoce Perskiej. Użycie tak skromnych liczbowo sił okazało się jednak błędem. Tuż po zwycięstwie brakowało bowiem przez długi czas wystarczających sił, aby zaprowadzić elementarny porządek na zajętych terenach, czego skutkiem był dość długi okres panowania niemal całkowitego bezprawia i chaosu na terenie podbitego Iraku. Dało to również czas na zorganizowanie się i zakonspirowanie irackich sił partyzanckich, które w warunkach chaosu nie miały żadnego problemu z pozyskaniem dużych zasobów uzbrojenia i organizacją kryjówek. Ofensywa lądowa (rozumiana jako okupacja Iraku) trwała ponad 1 rok (w I wojnie irackiej – 3 dni). 28 kwietnia 2004 roku poprzez przekazanie władzy przez Amerykanów nowemu premierowi i prezydentowi zakończyła się formalna okupacja Iraku. Jednakże wojska USA i ich sojuszników pozostały na jego terytorium jako siły stabilizacyjne. Co do ofiar to II wojna w Iraku dużo bardziej kosztowała życie żołnierzy i cywili niż ta z lat 90 – XX wieku. Od rozpoczęcia działań zbrojnych, tj. 20 marca 2003 roku do maja 2008 roku konflikt pochłonął życie 4385 żołnierzy alianckich (prawie 4100 amerykańskich). Po stronie irackiej do czerwca 2006 roku miało zginąć nawet 655 tysięcy osób (w większości cywilów).[7] Były wysoki urzędnik Departamentu Stanu USA, Richard A. Haass po stronie zysków drugiej wojny w Iraku (zakończonej oficjalnie po ośmiu latach, ośmiu miesiącach i trzech tygodniach – 18 grudnia 2011 roku): eliminację Saddama Husajna, likwidację Iraku jako zagrożenia w regionie oraz wzrost wydobycia ropy naftowej. Po stronie minusów: przede wszystkim ogromny koszt – śmierć 4,4 tys. żołnierzy USA, 30 tys. rannych oraz 1000 miliardów dolarów wydanych z budżetu. Jeśli chodzi o Irak to przestał on stanowić równowagę dla Iranu, stając się wręcz instrumentem w rękach ajatollahów z Teheranu. I co bardzo ważne dla całego regionu – wbrew intencjom tych, którzy do inwazji, wojna „zatrzymała proces demokratyzacji w regionie, gdyż dla wielu zmiana polityczna zaczęła się kojarzyć z chaosem”.[8]
Podsumowując należy jednoznacznie stwierdzić, iż I wojna w Iraku w odróżnieniu od II znacznie się różniła, m.in. tym, iż w przypadku tej pierwszej: 1) poparcie międzynarodowe było wyraźne; 2) siły koalicyjne były w skutek tego liczniejsze; 3) miała jasne podstawy prawne; 4) jej przebieg był zdecydowanie szybszy, a przez to przyniósł śmierć mniejszej liczbie jej uczestników zarówno czynnych jak i biernych; 5) cel uprzednio został wyraźnie określony i osiągnięty (wojna zakończona sukcesem); 6) była tańsza dla budżetu państw koalicji, jak i dla samych Stanów Zjednoczonych.


BIBLIOGRAFIA:

Broda M. (red. techniczny), Konflikty współczesnego świata, Wydawnictwo Naukowe PWN,              Warszawa 2008.
Smolski R., Smolski Marek, Stadtmüller Elżbieta Helena, Słownik Encyklopedyczny                            Edukacja Obywatelska, Wydawnictwo Europa, 1999.
Zięba R. (red. naukowa), Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, Wydawnictwa                Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008.




[1] Scorpinor, Pierwsza wojna w Zatoce Perskiej, http://www.sztab.com/czasy-najnowsze,Pierwsza-wojna-w-Zatoce-Perskiej,2598,6.htm (28.04.2013).
[2] J. Mierzejewski, Operacja "Pustynna burza". Pierwsza wojna w Zatoce Perskiej [w:] „konflikty.pl”, 18.02.2010; http://www.konflikty.pl/a,2454,Czasy_najnowsze,Operacja_Pustynna_burza._Pierwsza_wojna_w_Zatoce_Perskiej.html (28.04.2013).
[3] Ibidem (28.04.2013).
[4] M. Broda (red. tech.), Konflikty współczesnego świata, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008, s. 176.
[5] Scorpinor, Pierwsza wojna w Zatoce Perskiej, http://www.sztab.com/czasy-najnowsze,Pierwsza-wojna-w-Zatoce-Perskiej,2598,6.html (28.04.2013).
[6] Ibidem (28.04.2013).
[7] M. Broda (red. tech.), Konflikty…, op.-cit., s.180.
[8] P. Burdzy, Irak – niepotrzebna wojna z własnego wyboru. Sam wybór „był kiepski” a operacja militarna „słabo przeprowadzona” [w:] „wPolityce.pl”, 16.03.2013; http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-pawla-burdzego/49286-irak-niepotrzebna-wojna-z-wlasnego-wyboru-sam-wybor-byl-kiepski-a-operacja-militarna-slabo-przeprowadzona (29.04.2013).



I wojna w Zatoce Perskiej:

II wojna w Zatoce Perskiej:

Państwa uczestniczące w I i II wojnie w Zatoce Perskiej:





Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

środa, 3 stycznia 2018

CIEMNOGRODZIANIN - KTO TO TAKI?

Kogo uważam za ciemnogrodzianina, tj. osobę o słabych horyzontach myślowych, a także niekulturalną (czytaj: chama)
 ↓

- osobę, która nie potrafi lub nie chce samodzielnie myśleć;
- osobę, która nie potrafi lub nie chce krytycznie myśleć;
- osobę, która nie pozwala (wręcz pieni się na to) krytykować konkretnych kwestii, zagadnień, zachowań;
- osobę, która ogranicza innych ludzi w samodzielnym myśleniu i krytyce;
- osobę, która sama nie znosi krytyki pod swoim adresem (o ile jest ona konstruktywna, poparta konkretnymi argumentami);
- osobę, która bezmyślnie we wszystko wierzy, co jej do wierzenia podają media, świat polityki a nawet ich religia (bezmyślnie – oznacza bezkrytycznie, np. mogę mieć swoje zdanie nt celibatu w KK, ale jednak jako wierny katolik ostatecznie ponad własną refleksję stawiam opinię KK i w nią wierzę, pomimo własnej opinii);
- osobę, która zamiast argumentów w dyskusji szafuje wyzwiskami (co świadczy najdobitniej o jej niskim poziomie intelektualnym) – oczywiście można się zdenerwować, mogą ponieść emocje, ale zawsze trzeba umieć się w takiej chwili wycofać, wyciszyć i dopiero wrócić do dyskusji, a jeśli nawet się „zagalopuje” i skieruje do kogoś inwektyw, należy najzwyczajniej w świecie przeprosić;
- osobę, która nie szanuje moich własnych poglądów, mojego zdania (oczywiście nie musi się ze mną zgadzać, ale nie może mnie piętnować tylko za to, że mam swoje zdanie w danym temacie. Jeśli nawet jest to błędne zdanie, to musi uszanować swojego oponenta. Aczkolwiek może podjąć rozsądną krytykę moich przekonań);
- osobę, która w dyskusji tylko potrafi siebie i wszystkich swoich oponentów przekrzykiwać, przerywać, nie ma (zna lub nie) elementarnych zasad kultury;
- osobę, która broni kogoś, czegoś, a nie potrafi uargumentować dlaczego to czyni (sama najwidoczniej nie rozumie o co chodzi)
- osobę, która jest dewotem (wypaczenie zdrowej pobożności katolickiej – i nie, nie chodzi mi tu o panie w moherowych beretach, bo wbrew wielu stereotypom, to nie beret świadczy o ilorazie inteligencji czy kulturze. Często wręcz z takimi „moherowymi” paniami można podyskutować i nie są to dewoty, ale pobożne, katolickie kobiety!) – czyli wypacza wiarę katolicką na rzecz własnej głupoty, np. „broń Boże powiedzieć coś złego o księdzu (nawet w sytuacji autentycznej, gdy coś jest prawdziwe i oparte na faktach), bo spotka cię kara!” (czyli taka osoba ma wizję księdza jako najprawdopodobniej prawie Boga lub co najmniej nadczłowieka i nie da ci nawet jednego krytycznego słowa pod jego adresem wyrazić – chodzi mi o konkretnego księdza. Bowiem krytyka kleru jako całego stanu duchownego, nieuzasadniona, pozbawiona faktów, argumentów – to jest antyklerykalizm wówczas);
- osobę, która nie potrafi lub nie chce wyciągać wniosków z własnych błędów;
- osobę, która nie potrafi lub nie chce słuchać innych;
- osobę, która nie potrafi lub nie chce uczyć się od innych.

To by było na tyle. Dziękuję i pozdrawiam :-)



Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

KONTROLA IMIGRACJI A PRAWA CZŁOWIEKA W USA NA WYBRANYCH PRZYKŁADACH

The architecture of international human rights law is built on the premise that all persons, by virtue of their essential humanity, should enjoy all human rights.[1]

(David Weissbrodt, U.N. Special Rapporteur on Non-Citizens)

Architektura międzynarodowych praw człowieka opiera się na założeniu, że wszystkie osoby, z racji swojego człowieczeństwa, powinny cieszyć się pełnią praw człowieka.

(David Weissbrodt, Specjalny Sprawozdawca ONZ ds. Cudzoziemców)


Na początku analizy tematu, należy wyjaśnić czym właściwie jest imigracja. Termin ten pochodzi od języka łacińskiego immigro (osiedlam się) i znaczy tyle, co przyjazd do jakiegoś innego, niż własne, państwa w celu osiedlenia się tam na stałe.[2]
W XXI wieku (licząc od 2000 roku), ilość cudzoziemców emigrujących do Stanów Zjednoczonych w celu osadnictwa kształtuje się na poziomie 1 miliona rocznie.[3] Większość imigrantów przyznaje w oficjalny sposób, iż przyjeżdża do Ameryki, z myślą osiedlenia się tam na stałe. W dodatku deklarują, iż pomimo występujących trudności, z którymi mogą spotkać się ludzie podążający do nowego kraju, to gdyby miały po raz kolejny powziąć decyzję o pozostawieniu swych krajów, zdecydowaliby się na to.
Warto pamiętać, iż zamachy terrorystyczne z 11 września 2001 roku przeprowadzone przez organizację Al-Qaeda w USA, spowodowały, że znacznym obostrzeniom poddano procedury kontrolne na granicach zewnętrznych państwa amerykańskiego. Chociażby zaostrzono rygory wydawania wiz studenckich. Argumentowano to tym, iż terroryści skorzystali właśnie z tego typu wiz. W dodatku cały urząd imigracyjny poddano reformie. Trzeba pamiętać, że uprzednio wchodził w ramy Ministerstwa Sprawiedliwości, a po 2001 roku włączono go pod jurysdykcję nowo założonego Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego (Department of Homeland Security).
Należy zadać pytanie, czy kontrola imigracyjna wpływa w jakikolwiek sposób na prawa człowieka? Bez wątpienia tak, a należy pamiętać, iż wszyscy imigranci, niezależnie od ich statusu prawnego, posiadają prawa człowieka. Podczas gdy państwa mają prawo do regulowania wjazdu i pobytu cudzoziemców na ich terytorium, mogą to czynić jedynie w granicach przestrzegania praw człowieka. Rząd Stanów Zjednoczonych musi zapewnić, że stanowione ustawy, polityka i praktyka nie doprowadzą do nadużyć w sferze praw człowieka, przysługujących w oczywisty sposób imigrantom (nawet tym nielegalnym).
W analizie tematu, należy skupić się przede wszystkim na wycinku omawianej kwestii, mianowicie imigracji, jak to można by określić „południowej”, tj. dotyczącej stanów graniczących z Meksykiem. Kluczowym będzie przytoczenie poniżej przykładów, na łamanie praw osób przekraczających granicę Meksyk – USA.
Trzeba zaznaczyć, iż duża część latynoskich emigrantów podejmuje trud podróży do Stanów Zjednoczonych Ameryki z zamiarem znalezienie pracy, a także korzystniejszych  warunków bytowania. Dominujące w ich macierzystych państwach ubóstwo nie pozwala im na godną egzystencję. Warto podkreślić, że Meksykanie zostawiają często własne żony, mężów, dzieci i podejmują pełną zagrożeń dla ich życia i zdrowia emigrację na terytorium północnego sąsiada. Dla wielu spośród nich jest to niestety ostatnią w życiu podróż. Wielu nie powraca z emigracyjnego szlaku życiowej wędrówki.
Rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki, podjął wielką walkę z nielegalną imigracją, umacniając legalne przejścia graniczne w miejskich rejonach stanów Teksas i Kalifornia. Na czym owe obostrzenia mają więc polegać? Pojawia się tam nie tylko więcej agentów amerykańskiej straży granicznej (Border Patrol), ale również supernowoczesny sprzęt, do którego trzeba zaliczyć: kamery na podczerwień, czujniki ruchu, samochody typu SUV.
W związku z podniesieniem standardu kontroli imigracyjnej można wysnuć wniosek, iż dosyć trudno przekroczyć przejście graniczne strzeżone w tak intensywnym stopniu. Wielu migrujących z tego też powodu podróżuje poprzez pustynie Arizony i Nowego Meksyku, gdzie w porze letniej, za dnia temperatura sięga nawet 55 °C, z kolei nocą gwałtownie obniża się. To „biedaków z południa” rzecz jasna doprowadza do skrajnego wyczerpania  i konsekwencji śmierci. Ci, którzy nie znajdują sił by iść dalej są pozostawiani sami sobie na pustyni przez przemytników ludzi, zwanych kojotami (z hiszp. coyotes).[4]
Kojoci są bezwzględnymi ludźmi (o ile można ich tak określić), którzy bogacą się  na ludzkim nieszczęściu. Pobierają opłaty (dosyć wysokie kwoty) od migrujących na północ współbraci Latynosów, w zamian za pomoc w przekroczeniu granicy. Faktem jest jednak, iż często jest ona rzeczywiście niezbędna, aby ze skutkiem pomyślnym przedrzeć się do USA.
Trzeba dodać, iż na emigrujących czyha kolejne niebezpieczeństwo, tym razem już po amerykańskiej stronie granicy. Chodzi tutaj mianowicie o agentów straży granicznej, którzy bez wątpienia stosunkowo często dopuszczają się łamania tego, co określamy jako human rights w relacji do nielegalnych imigrantów. Często w mass mediach pojawiają się wiadomości, jakoby pracownicy Border Patrol wykraczali przeciwko prawom człowieka. W jaki sposób? Zarzuca się im chociażby tak haniebne czyny, jak: gwałty, pobicia, a czasem nawet zabójstwa.
Warto wspomnieć również o tzw. „białych suprematystach”, którzy organizując się w grupy ochotników, pilnują szczelności granicy. Dosyć często są oni odpowiedzialni za jedne z najbardziej brutalnych ataków na nieudokumentowanych imigrantów.[5] Można przytoczyć chociażby takie kwestie, jak strzelanie do „niepożądanych gości z południa” bez najmniejszego ostrzeżenia.
Nielegalna imigracja do USA najczęściej odbywa się poprzez podróż na dachach pociągów, w bagażnikach samochodów, pieszo przez pustynię i wpław przez rzekę. Samo to powoduje, iż imigranci tracą zdrowie, stając się kalekami, bądź nawet życie.
 Egzekwowanie polityki imigracyjnej w USA należy do kompetencji federalnych. Urzędnicy imigracyjni szczebla centralnego w coraz większym stopniu działają we współpracy z krajowymi i lokalnymi organami ścigania. Aczkolwiek niewłaściwy nadzór nad egzekwowaniem prawa federalnego i stanowego, doprowadził do zwiększonej profilacji rasowej. Przepisy państwowe i lokalne tworzą bariery dla imigrantów w dostępie do podstawowych praw człowieka, w tym prawa do edukacji i podstawowych usług zdrowotnych. Podczas gdy przepisy skierowane są do cudzoziemców, polityka ta wywiera również wpływ na dzieci imigrantów, posiadające już amerykańskie obywatelstwo. To wszystko doprowadza do wielkiej dyskryminacji. Społeczności imigrantów są narażone na szereg barier w obrębie sfery sprawiedliwości, chociażby wtedy, kiedy są ofiarami przestępstw, takich jak handel ludźmi, przemoc domowa lub inne zbrodnie. Wdrażanie środków egzekucyjnych odnośnie przepisów imigracyjnych, wpłynęło także na prawa społeczności lokalnych, których tradycyjne ziemie leżą po obu stronach granicy amerykańsko – meksykańskiej.[6]
W ostatnich latach, dwie ustawy imigracyjne zostały wprowadzone do amerykańskiego Kongresu. Jedną z nich jest Comprehensive Immigration Reform Act (Ustawa Kompleksowej Reformy Imigracyjnej) z 2011 roku wniesiona przez senatora New Jersey Roberta Menendeza. Dokument zawiera przepisy wzmacniające bezpieczeństwo granic, konstruuje program legalizacyjny, nakazuje stosowanie alternatyw odnośnie przetrzymywania niektórych nielegalnych imigrantów (co wiąże się dokładnie z prawami człowieka, bowiem nieuzasadnione i zbyt długie przetrzymywanie złapanych na granicy imigrantów „bez paszportu”, jest stosowane dosyć często) poza tym Akt inkorporuje Ustawę o Rozwoju, Pomocy i Edukacji dla Mniejszości Cudzoziemskiej (Development, Relief and Education for Alien Minors (DREAM) Act z 2011 roku. Pozwoliłoby to grupie imigrantów – studentów zalegalizować swój pobyt, jeżeli tylko spełnią pewne kryteria. Od 2001 roku, Ustawa DREAM była wprowadzana do Kongresu wielokrotnie, ale dopiero od stycznia 2012 roku przeszła proces implementacji do Comprehensive Immigration Reform Act.[7]
Należy wspomnieć, iż Międzyaamerykańska Komisja na rzecz Praw Człowieka   (Inter-American Commission on Human Rights) wezwała Stany Zjednoczone do zapewnienia, iż ich polityka egzekwowania prawa imigracyjnego i praktyk z tym związanych jest przejrzysta i nie skierowana wyłącznie do osób w jakiś sposób charakterystycznych etnicznie bądź rasowo (kolor skóry, akcent, pochodzenie etniczne, obszar zamieszkania znany stąd, że zamieszkują go szczególne grupy etniczne).[8]
Jak zachowują się z kolei poszczególne stany graniczące z Meksykiem, odnośnie egzekwowania prawa imigracyjnego i przestrzegania praw człowieka? Jako dobitny i chyba najgłośniejszy (przynajmniej w mediach) przykład, trzeba przedstawić Arizonę. Tam 23 kwietnia 2010 roku gubernator Jan Brewer podpisał ustawę, która ze względu na swoją kontrowersyjność podzieliła tamtejsze społeczeństwo. Bez wątpliwości określono ją jako najbardziej rygorystyczną w federacji. Należy postawić pytanie, jak więc jest (ujmując w skrócie) treść tegoż dokumentu? Fundamentem aktu o numerze SB1070 jest uznanie nielegalnego pobytu w Arizonie za przestępstwo o charakterze odrębnym. Zapisy stanowej ustawy nakładają na policję obowiązek kontrolowania ludzi, co do których istniej spore podejrzenie, iż przebywają na terytorium Stanów Zjednoczonych bez ważnych dokumentów imigracyjnych. Cudzoziemcy natomiast mają obowiązek noszenia przy sobie koniecznych papierów, które potwierdzają legalność pobytu. Można jednak dodać, że bardziej kontrowersyjny wydaje się dalszy zapis, stwierdzający, iż obywatele mają prawo kierować do sądu wnioski przeciwko służbom policyjnym, o ile te nie wywiązują się z nowych funkcji. Także pracodawcy mają być surowo karani za zatrudnianie lub nawet transportowanie nielegalnych imigrantów.[9] Ustawa obowiązywała w praktyce przez zaledwie kilka dni, bowiem potem została jej realizacja zakazana przez Sąd Dystryktowy USA dla Dystryktu Arizony, uprzednio na skutek interwencji prezydenta Baracka Obamy. Można zatem stwierdzić, iż zapisy omawianej ustawy stanowej przez pewien okres czasu łamały prawa człowieka.
Inną kwestią, którą również trzeba uznać za wymierzoną w instytucję human rights jest utrudnianie powrotu do domów imigrantom. Mianowicie chodzi tutaj o kontrole autobusów, samochodów i pieszych, które to przeprowadzają strażnicy. Co prawda argumentują oni swoje akcje tym, iż należy powstrzymać przepływ broni i narkotyków do Meksyku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że działania te mogą być również wymierzone w nielegalnych imigrantów. Albowiem może zdarzyć się tak, iż podczas kontroli wyjdzie na jaw, że osoba kontrolowana przebywa na obszarze państwa amerykańskiego nielegalnie. Oczywiście zgodnie z procedurami wiązać się to będzie między innymi z pobraniem odcisków palców oraz poważnymi konsekwencjami karnymi, jeśli ów delikwent próbowałby ponownie przekroczyć granicę USA. Wiadome też jest, że imigrantom, którzy popełnili przestępstwa grozi areszt i deportacja, tam skąd przybyli.
Opierając się na powyższym problemie można przytoczyć pewne statystyki. Tak też między 18 a 24 lipca 2011 roku imigranci usiłowali wywieźć z Arizony 22,102 $ w gotówce, 6 sztuk broni i 5,943 sztuk amunicji, jak podają służby graniczne stanu Arizona w swoim raporcie.[10] To pokazuje, że większość z emigrantów nie ma za wiele wspólnego z przemytem. A skoro tak, to argumentacja policji, iż należy kontrolować zarówno pojazdy mechaniczne, jak i pieszych jest bezzasadna.
Reasumując, należy stwierdzić, iż pewne jest, że kontrola imigracji jest niezbędna dla zapewnienia bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych Ameryki. Aczkolwiek pojawiają się tu następujące kwestie z tym związane, tzn. czy należy to czynić nie oglądając się na prawa jednostki (naród i jego dobro najważniejsze) czy wręcz przeciwnie, działać  mając na uwadze poszanowanie przyrodzonych i niezbywalnych praw ludzkich. Generalnie wiadomo, iż Amerykanie cenią sobie wolność osobistą, jednakże czy można rozpatrywać to odnośnie cudzoziemców, w dodatku nielegalnie przebywających na terytorium USA? Albowiem, jeżeli pozostają takie osoby w sposób niezgodny z prawem w Stanach Zjednoczonych, to w pewien sposób narażają na szwank bezpieczeństwo kraju. Kontrola imigracyjna ma właśnie temu zapobiegać. Jednakże warto pamiętać, iż żadne działania nie powinny pozostawać w sprzeczności z cywilizowanym, amerykańskim duchem poszanowania praw i wolności jednostki ludzkiej, jakże mocno akcentowanymi w społeczeństwie, a także wynoszonymi przez polityków na arenie międzynarodowej.



BIBLIOGRAFIA:


·         http://www.amnestyusa.org

·         http://portalwiedzy.onet.pl

·         http://www.psz.pl


·         http://stosunki.pl

·         http://www.informacjeusa.com





[1] USA: In Hostile Terrain: Human rights violations in immigration enforcement in the US Southwest [w:] “Amnesty International”;
[2] Hasło: Imigracja [w:] „Onet.wiem”; http://portalwiedzy.onet.pl/88982,,,,imigracja,haslo.html (16.12.2012).
[3] M. Górnicka, M. Jarocki, Migracje w USA [w:] „psz.pl”; http://www.psz.pl/tekst-27320/Migracje-w-USA   (16.12.2012).
[4] E. Jeziorska, Granica USA - Meksyk: narkobiznes, przemoc, imigracja [w:] „Stosunki Międzynarodowe”; http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/granica-usa-meksyk-narkobiznes-przemoc-imigracja (16.12.2012).
[5] Ibidem (16.12.2012).
[6] USA: In Hostile Terrain: Human rights violations in immigration enforcement in the US Southwest [w:] “Amnesty International”;
[7] USA: In Hostile Terrain: Human rights violations in immigration enforcement in the US Southwest [w:]
“Amnesty International”; http://www.amnestyusa.org/ai_inhostileterrain_032312_singles.pdf  s.14 (16.12.2012).
[8] Ibidem s. 36 (16.12.2012).
[9]  K. Kołaski, Niegościnna Arizona [w:] „Stosunki Międzynarodowe Miesięcznik poświęcony polityce zagranicznej i sytuacji międzynarodowej | Stosunki.pl”; http://stosunki.pl/?q=content/niego%C5%9Bcinna- arizona (16.12.2012).
[10] Kontrole na granicy… uciekających z USA imigrantów [w:] „InformacjeUSA portal wiadomości





Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

KIEDY ZACZNIE SIĘ WOJNA... [SCENARIUSZE I KONTEKST RELIGIJNY]

Kiedy zacznie się wojna pomiędzy światowymi mocarstwami, np. między USA a Chinami, USA a Rosją, Rosją a Chinami, wówczas będzie to szybko, z...