Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 grudnia 2017

BEZPIECZEŃSTWO WEWNĘTRZNE STANÓW ZJEDNOCZONYCH AMERYKI PO 11 WRZEŚNIA 2001 ROKU DO PREZYDENTURY B.OBAMY. ANALIZA WYBRANYCH ASPEKTÓW

Ci, którzy zrzekają się nieodłącznej człowiekowi wolności w celu uzyskania krótkotrwałej odrobiny bezpieczeństwa, ani na jedno, ani na drugie nie zasługują.[1]
(George Washington)


Na wstępie warto krótko zastanowić się nad zagadnieniem bezpieczeństwa. Czym ono właściwie jest? Współcześnie funkcjonuje wiele definicji. Jednakże najbardziej popularną wydaje się być ta, która określa omawianą kwestię jako zapewnienie możliwości przetrwania, rozwoju i swobody realizacji własnych interesów w konkretnych warunkach, poprzez wykorzystywanie sprzyjających okoliczności (szans), redukowanie ryzyka, podejmowanie wyzwań, a także przeciwdziałanie (zapobieganie i przeciwstawianie się) wszelkiej maści zagrożeniom dla podmiotu i jego interesów.[2]
Bez wahania należy również stwierdzić, iż zamachy terrorystyczne z 11 września 2001 roku (przeprowadzone w czasie niecałych dwóch godzin) oznaczały punkt zwrotny w kwestii bezpieczeństwa narodowego. Do tej pory Amerykanie czuli się pewni swojego security z banalnych chociażby przyczyn, tj. świadomości ochrony ich kraju poprzez otoczenie dwoma oceanami oraz zaprzyjaźnionymi narodami po północnej i południowej stronie granicy. Mit ten runął w momencie wyznaczonym powyższą cezurą czasową.
Niedługo potem rozpoczęła się debata polityków i ludzi świata nauki nad charakterem swobód obywatelskich. Pojawia się zbiór esejów, w których starły się dwie opcje, dwa gatunki reprezentacji antagonistycznych interesów, tj. civil libertarians i postulatorzy zwiększenia uprawnień policji. Ci pierwsi podkreślali liberalną naturę amerykańskiej demokracji, a także głosili, że poszczególne osoby (indywidua) wnoszą swoje prawa do politycznego ładu i nie powinno się ich ograniczać w żadnym wypadku. Według nich, prawa te są niezbywalne, a wolność jest sprawą najwyższej wagi niezależnie od uzasadnień opartych o potrzeby bezpieczeństwa narodowego.[3]
Warto pamiętać, iż spory te nie mają swego początku 11.09.2001 roku, lecz dużo, dużo wcześniej. Niemal od początku bytowania państwowości Stanów Zjednoczonych toczyły się zażarte dyskusje, a nawet konstytucyjne debaty między federalistami i antyfederalistami chociażby nad tym, co lepsze (korzystniejsze) dla nowo powstałego organizmu społecznego, czy względna wolność czy może raczej utrzymanie stabilności?
W tym miejscu jednak należy pozostawić historię na boku i przejść do kwestii bezpieczeństwa po 11 września 2001 roku. Dobrze jest, aby postawić dwa pytania: 1) Jak po zamachach terrorystycznych rząd USA zdefiniował problem swojego security? 2) Czy pojawiły się jakiekolwiek sprzeczności pomiędzy prawami obywatelskimi i szeroko rozumianą wolnością a kwestiami realizacji bezpieczeństwa narodowego? Oczywiście oba pytania przenikają się, choć w kontekście tego eseju zostaną rozdzielone.
Analizując pierwsze pytanie, pojawia się kwestia utworzenia Department of Homeland Security (Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego). 11 dni po wrześniowych zamachach z 2001 roku gubernator Pensylwanii Tom Ridge został mianowany pierwszym dyrektorem Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu (Office of Homeland Security in the White House). Urząd miał nadzorować i koordynować kompleksową strategię narodowej obrony kraju przed terroryzmem oraz zapobiegać przyszłym potencjalnym zamachom. W listopadzie 2002 roku po uchwaleniu przez Kongres USA Homeland Security Act (Ustawy o Bezpieczeństwie Wewnętrznym), Biuro stało się odrębnym Departamentem, otwierającym swoje podwoje  w dniu 1 marca 2003 roku.[4]
Dalej w odpowiedzi na pierwsze pytanie kluczowa jest  Strategia Bezpieczeństwa Narodowego przedstawiona we wrześniu 2002 roku przez ówczesnego prezydenta amerykańskiego G.W. Busha, a znana pod nazwą doktryny Busha. Trafnie opisuje ją profesor Jadwiga Kiwerska, pisząc: „Stratedzy Białego Domu neokonserwatyści – uznali, że zaatakowane Stany Zjednoczone powinny mieć swobodę działania, jeśli idzie o użycie siły. Tym bardziej, że bezprecedensowy potencjał USA dawał im możliwości szybkiego i skutecznego uderzenia w różnych punktach świata. Dlatego w Strategii Bezpieczeństwa Narodowego pojawiła się formuła uderzenia uprzedzającego potencjalną agresję, czyli wojna prewencyjna (preemptive strike)”.[5] Czyli jak widać podstawowym elementem tejże doktryny jest możliwość wojny prewencyjnej. Dalej poza powyższym cytatem można znaleźć zapis dopuszczający sytuację zerwania z taktyką multilateralizmu, tj. działań wielostronnych. Nie sposób domyślić się, iż chodzi tutaj o działania rządu USA na przysłowiową, tzw. „własną rękę”. Aczkolwiek warte uwagi także jest to, że Stany Zjednoczone mimo wszystko poszukiwały partnerów do tworzenia sojuszy (aliances) mających na celu skuteczne stawianie czoła nowym zagrożeniom. Dlatego należy podkreślić znaczenie myślenia amerykańskich strategów, opartego na realistycznej koncepcji stosunków międzynarodowych. Realizm ów miał polegać na utwierdzaniu w przekonaniu, iż to siła (power) ma decydować o potędze i pozycji państwa w coraz szybciej podlegającym globalizacji świecie. Stąd też w myśl doktryny Busha zamierzano siłę tę wykorzystać do: 1) zabezpieczenia żywotnych interesów USA (tutaj głównie chodzi o bezpieczeństwo); 2) w zamyśle promowania światowego porządku, ugruntowanego na zasadniczej wartości amerykańskiej, tj. demokracji.[6] Jednakże nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że koncepcja Busha krytykowana była zarówno w świecie, jak i w samych Stanach Zjednoczonych za: 1) ignorancję estymy ONZ, poprzez wzniecanie bez jej zgody (względnie patronatu) nowych konfliktów w zapalnych częściach globu; 2) eskalację nieporozumień pomiędzy Zachodem a islamską cywilizacją.
Buchanan[7] określa doktrynę Busha jako: „receptę na permanentną wojnę dla trwałego pokoju, zważając, iż wojny niosą śmierć republikom”.[8] Według Buchanana, przyczyną islamskiej wrogości wobec Stanów Zjednoczonych jest wszechobecna amerykańska obecność na Bliskim Wschodzie a także jednostronne poparcie dla Izraela. Uważa także, że USA powinny pozbyć się swoich zobowiązań w różnych częściach świata, oraz iż zaangażowanie w większe konflikty w Europie, Azji, na Bliskim Wschodzie i w Ameryce Łacińskiej niesie ze sobą pewne ryzyko. Zamiast tego zaleca powrót do izolacjonizmu nawet w jego korzystniejszym wydaniu, określając to jako: "Pierwszą Amerykańską Tradycję", która jak twierdzi, kierowała amerykańską polityką zagraniczną od 1776 do 1917 roku.
Jak wynika z powyższego, dla dobra Stanów Zjednoczonych, niektórzy politycy postulują powrót do czasów, kiedy to USA były na własne życzenie odizolowane od reszty świata, poprzez swą egoistyczną polityczną koncepcję, jakby to można najprościej nazwać - „interesu własnego podwórka”.
Warto podkreślić, iż rola amerykańskich sił zbrojnych w świecie, jak i polityki obronnej USA w ciągu zaledwie dwóch lat uległa poważnym zmianom. Należy zaznaczyć, iż w 2000 roku neokonserwatywna organizacja Nowego Amerykańskiego Stulecia przygotowała raport pod nazwą Przebudowa Amerykańskiej Polityki Obronnej (Rebuilding America's Defenses). Dokument ten zawierał idee globalnej dominacji i imperium w postaci ogólnoziemskiego Pax Americana.[9] Ogólnie rzecz biorąc, trzeba jednoznacznie i bez najmniejszego cienia wątpliwości stwierdzić, iż 11 września 2001 roku (nowe zagrożenia) definitywnie pokrzyżował amerykańskiemu rządowi plany reorganizacji celów polityki obronnej, co urzeczywistniła ostatecznie doktryna Busha (chodzi o to, iż już nie krzewienie Pax Americana stało się nadrzędnym celem polityki Białego Domu, lecz walka z terroryzmem zagrażającym bezpieczeństwu amerykańskiej państwowości, aczkolwiek przede wszystkim pozycji USA w świecie).
Więcej uwagi należy zwrócić na drugie pytanie, tj. czy pojawiły się jakiekolwiek sprzeczności pomiędzy prawami obywatelskimi i szeroko rozumianą wolnością a kwestiami realizacji bezpieczeństwa narodowego? Odpowiedź od razu już można sformułować twierdząco, aczkolwiek wypada szczegółowo przeanalizować poszczególne działania rządu amerykańskiego, wpływające na ograniczenia praw i wolności obywatelskich społeczeństwa, jak i jednostek.
Kontrowersje budzi jedna z ustaw federalnych, mianowicie The USA Patriot Act, której oficjalna pełna nazwa brzmi: Uniting and Strengthening America by Providing Appropriate Tools Required to Intercept and Obstruct Terrorism (USA PATRIOT) Act of 2001. (Ustawa o Zjednoczeniu i Wzmocnieniu Ameryki poprzez Zapewnienie Odpowiednich Narzędzi Koniecznych do Przechwytywania i Utrudniania Terroryzmu (USA PATRIOT) z 2001 roku. Temu też dokumentowi  należy poświęcić więcej uwagi. Został on uchwalony przez Kongres 26 października 2001 roku, czyli zaledwie sześć tygodni po zamachach terrorystycznych na Stany Zjednoczone. Kontrowersje uwidoczniły się już na samym początku, kiedy to ustawę uchwalono bez przeprowadzenia uprzednio większej dyskusji. Informacje te podniosły temperaturę opinii publicznej. Zwolennicy Patriot Act twierdzą, iż nie są za ograniczaniem praw obywatelskich a jedynie za przyznaniem rządowi większych uprawnień nadzoru. Z kolei obrońcy prywatności twierdzą, że ważne jest bezpieczeństwo kraju, lecz nie kosztem ich praw i swobód obywatelskich. Powołują się oni przy tym na konstytucję, która obliguje do ochrony wolności słowa.[10]
Rozprzestrzenianie nowych technologii jest wyzwaniem nie tylko dla agencji rządowych. Zadanie śledzenia terrorystów jest jeszcze bardziej przerażające od natłoku komunikacji elektronicznej. Można tu przytoczyć jako ciekawostkę fakt, iż począwszy od lipca 2001 roku, około 165,200 milionów osób miało dostęp do Internetu w domu w Stanach Zjednoczonych, a w 2002 roku zarejestrowano 2,8 miliarda telefonów komórkowych i 1,2 miliarda abonentów telefonii stacjonarnej na całym świecie, którzy przeznaczyli około 180 miliardów minut na połączenia międzynarodowe.[11] To wszystko jest utrudnieniem dla potencjalnego wyłapania terrorystów, korzystających z dobrodziejstw technologicznych Zachodniego Świata, zresztą jakże mocno znienawidzonego przez nich samych.
Czwarta poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych deliberuje w następujący sposób: „Prawa ludu do nietykalności osobistej, mieszkania, dokumentów i mienia nie wolno naruszać przez bezzasadne rewizje i zatrzymanie; nakaz w tym przedmiocie można wystawić tylko wówczas, gdy zachodzi wiarygodna przyczyna potwierdzona przysięgą lub zastępującym ją oświadczeniem. Miejsce podlegające rewizji oraz osoby i rzeczy podlegające zatrzymaniu powinny być w nakazie szczegółowo określone”.[12] W sprawie Wilson v. Arkansas, Sąd Najwyższy stwierdził, że policja musi zapukać do drzwi domu i ogłosić swoją obecność zanim wkroczy do środka, aby go przeszukać. W pewnych jednakże okolicznościach, policja może zrezygnować z pukania i ogłaszania swojej obecności. W sprawie Richards v. Wisconsin, Sąd Najwyższy stwierdził, że gdy agenci mają "uzasadnione podejrzenie", które skutkować może jakimś niebezpieczeństwem bądź mogłoby podważyć ich dochodzenie, wówczas mogą wejść do takiego domu bez uprzedniego pukania i ogłaszania swojej obecności. Tak więc, mając uzasadnione podejrzenie, takie jak np. możliwość spłukania dowodów w toalecie czy uzbrojenia się „bandytów”, policja może wkroczyć do domostwa nie przestrzegając czwartej poprawki.[13]
Swój pogląd w liście do Senatu wyraziła Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich, komentując: „(…)​​ USA PATRIOT Act daje Prokuratorowi Generalnemu i federalnym organom ścigania zbędne i trwałe nowe uprawnienia do naruszenia swobód obywatelskich, które wykraczają daleko poza cel walki z międzynarodowym terroryzmem. Te nowe i niekontrolowane uprawnienia mogą zostać wykorzystane przeciwko: 1) amerykańskim obywatelom, którzy nie są objęci postępowaniem karnym; 2) imigrantom, przebywającym  na terenie USA zgodnie z prawem; 3) tym, których chroni pierwsza poprawka do konstytucji”.[14] Słowa te wiążą się z tym, co zostało już wcześniej omówione, czyli z niezapowiedzianymi rewizjami domów, ale i również możliwością przetrzymywania przez nieokreślony czas bez wyroku sądu obywateli nieamerykańskich, którzy zostaną uznani za zagrożenie dla narodowego bezpieczeństwa.
Warto jeszcze omówić najważniejsze założenia Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Baracka Obamy z 27 maja 2010 roku. W wielu miejscach nawiązuje ona do tzw. doktryny Busha, choć różni się od niej w wielu miejscach środkami ich realizacji. Główne różnice to: 1) zastosowanie „soft power”  w krzewieniu idei demokracji w świecie (dialog, dyplomacja, wedle słów zawartych w owej Strategii: „Dyplomacja stanowi fundament naszego bezpieczeństwa narodowego i naszych zdolności obronnych”.); 2) wzmocnienie fundamentów przywództwa Ameryki w świecie poprzez głównie działanie na płaszczyźnie wewnętrznej (w myśl słów: „nasze bezpieczeństwo rozpoczyna się w kraju”).[15]
Niezbędnym jest, by podkreślić, iż dla Baracka Obamy region Bliskiego Wschodu już nie jest najważniejszym w strategicznej polityce zagranicznej. Prezydent zainicjował proces przenoszenia ciężaru amerykańskiego interesu i sfery wojennej w rejon zachodniego Pacyfiku. Celem jest, co się zresztą często podkreśla, zmniejszenie zależności USA od bliskowschodniej ropy.[16]
Warto zwrócić uwagę, iż Obama obiecał, iż w sposób bezprecedensowy rozprawi się z terrorystami. Oczywiście o ostatecznym rozrachunku z zagrożeniem nie może być mowy, jednakże należy przyznać, iż 44 prezydent USA ze skutkiem osiągnął duży sukces w tej dziedzinie. Za jeden z najważniejszych trzeba przywołać fakt eksterminacji Osamy bin Ladena.
W przeciwieństwie do G.W. Busha, B. Obamie należy przypisać duży udział we wdrażaniu nowej broni, charakterystycznej dla Stanów Zjednoczonych. Chodzi tu oczywiście o pierwszą broń, której znaczne użycie stało się bez wątpienia znakiem rozpoznawczym działań USA na Bliskim Wschodzie w ostatnich kilku latach. Są to bowiem bezzałogowe aparaty latające (w skrócie UAV), popularnie nazywane dronami. Jako ciekawostkę można dodać, że stanowią one ok. 30% maszyn jakimi dysponują amerykańskie siły powietrzne.[17]
Mocniej niż było to w przypadku administracji Busha, obecna strategia akcentuje rolę organizacji międzynarodowych. Pomimo, iż dostrzega wady różnych instytucji, to jednak zaznacza ich funkcję w rozwiązywaniu międzynarodowych problemów. Mało to, wyraźnie kształtuje wolę działania na rzecz wzmocnienia tychże instytucji, gdyż „muszą one skuteczniej, z silniejszym głosem i większą odpowiedzialnością występować w imieniu świata XXI wieku”.[18]
USA za strategiczne dla swojego bezpieczeństwa uznają współpracę w skali globalnej, a także umocnienie sojuszy. Jest to zupełnie inne podejście w stosunku do unilateralizmu  G.W. Busha, jakże silnie zdeterminowanego przez zamachy z 11.09.2001. Bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych Ameryki jest obecnie bardziej zależne od wielostronnej kooperacji między państwami w multipolarnym świecie. Jest to znaczący zwrot ku liberalnej retoryce międzynarodowej.
„Brzemię tego młodego stulecia nie może spaść jedynie na amerykańskie ramiona” – napisał Barack Obama we wstępie do National Security Strategy, co znakomicie ilustruje redefinicję globalnej pozycji USA.[19]
Reasumując, trzeba stwierdzić, iż polityka bezpieczeństwa wewnętrznego USA drastycznie zmieniła się po zamachach z 11.09.2001 roku. Przemianie uległy zarówno priorytety, jak i metody realizacji założeń owej polityki. Kluczowe także jest to, że akt terroru, którego dokonano na współczesnej nam Ameryce zostanie na długo zapamiętany. Będzie analizowany pod kątem, trudnych pytań i chyba jeszcze trudniejszych odpowiedzi, m.in. jak zapobiec ewentualnemu przyszłemu działaniu terrorystów na terytorium USA? Pewne jest, iż bezpieczeństwo jest sprawą najważniejszą w dzisiejszym świecie, albowiem czyż ludzie nie mają prawa do spokoju, lecz wciąż muszą obawiać się o własne zdrowie i życie w obliczu zagrożenia terroryzmem?


BIBLIOGRAFIA:

·     Cohen D. B., Wells John W., American National Security and Civil Liberties in an Era of Terrorism, Palgrave Macmillan, Gordonsville, VA, USA 2004.

·         Czaputowicz J., System czy nieład? Bezpieczeństwo europejskie u progu XXI wieku, wyd. WNPWN, CSM, Warszawa 1998.

·   Dobrowolska – Polak J. (red. nacz.), Biuletyn Instytutu Zachodniego, wyd. Instytut Zachodni im. Zygmunta Wojciechowskiego Instytut Naukowo–Badawczy, Poznań 2010, Numer 40.

·         Kaufman R., Gordon R., In Defense of the Bush Doctrine, University Press of Kentucky, Lexington, KY, USA 2007.

·         Law and Philosophy, Vol. 26, No. 2 (Mar., 2007).

·         Library Journal, 2002, Vol. 127.

·     Northouse C., Barqin R., Fishkin J., Protecting What Matters: Technology, Security, and Liberty since 9/11, Brookings Institution Press, Washington, DC, USA 2005.

·         University of Pennsylvania Law Review, Vol. 150, No. 5 (May 2002).

·         Słownik terminów z zakresu bezpieczeństwa narodowego, wyd. AON, Warszawa 2002.

·         Stańczyk J., Współczesne pojmowanie bezpieczeństwa, wyd. ISP PAN, Warszawa 1996.

·         http://www.dhs.gov

·         http://libertarianizm.pl

·         http://www.psz.pl/

·         www.politykaglobalna.pl

·         http://libr.sejm.gov.pl/

·         http://buchanan.org

·         http://www.globalissues.org





[1] K.„Critto” Sobolewski, "Tak" dla prywatności, "nie" dla legalnego policyjnego podglądactwa [w:] „libertarianizm.pl”, http://libertarianizm.pl/gazeta_stara/tak_dla_prywatnosci_nie_dla_legalnego_policyjnego_podgladactwa (10.11.2012).
[2] Przegląd definicji – zob. np.: J. Stańczyk, Współczesne pojmowanie bezpieczeństwa, wyd. ISP PAN, Warszawa 1996; J. Czaputowicz, System czy nieład? Bezpieczeństwo europejskie u progu XXI wieku, wyd. WNPWN, CSM, Warszawa 1998; Słownik terminów z zakresu bezpieczeństwa narodowego, wyd. AON, Warszawa 2002.
[3] D. B. Cohen, J. W. Wells, American National Security and Civil Liberties in an Era of Terrorism, Palgrave Macmillan, Gordonsville, VA, USA 2004, s. 1.
[4] Creation of the Department of Homeland Security, http://www.dhs.gov/creation-department-homeland-security  (10.11.2012).
[5] J. Kiwerska, Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA [w:] J. Dobrowolska – Polak (red. nacz.), Biuletyn Instytutu Zachodniego, wyd. Instytut Zachodni im. Zygmunta Wojciechowskiego Instytut Naukowo – Badawczy, Poznań 2010, Numer 40, s. 2.
[6] Ibidem, s. 1–3.
[7] Patrick Buchanan został doradcą trzech prezydentów, był dwukrotnym kandydatem do nominacji prezydenckiej
Republikanów, a także nominowany na prezydenta z ramienia Partii Reformistycznej w 2000 roku. Informacje zaczerpnięte z: Patrick J. Buchanan, Patrick J. Buchanan - Official Website, http://buchanan.org/blog/biography (23.11.2012).
[8]  R. Kaufman, R. Gordon, In Defense of the Bush Doctrine, University Press of Kentucky, Lexington, KY, USA 2007, s. 6.
[9] A. Shah, The Bush Doctrine of Pre-emptive Strikes; A Global Pax Americana [w:] “Global Issues”, http://www.globalissues.org/article/450/the-bush-doctrine-of-pre-emptive-strikes-a-global-pax-americana (23.11.2012).
[10] M. Minow, The USA PATRIOT Act, [w:] “Library Journal”, 2002, Vol. 127, s. 52.
[11] C. Northouse, R. Barqin, J. Fishkin, Protecting What Matters : Technology, Security, and Liberty since 9/11, Brookings Institution Press, Washington, DC, USA 2005, s. 92.
[12] Konstytucja Stanów Zjednoczonych Ameryki – poprawki, http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/konst/usa.html (10.11.2012).
[13]  A. Rubel, Privacy and the USA Patriot Act: Rights, the Value of Right, and Autonomy, [w:] Law and     Philosophy, Vol. 26, No. 2 (Mar., 2007), s. 120 – 121.
[14] S. H. Rackow, How the USA Patriot Act Will Permit Governmental Infringement upon the Privacy ofAmericans in the Name of "Intelligence" Investigations, [w:] “University of Pennsylvania Law Review”, Vol. 150, No. 5 (May, 2002), s. 1652.
[15] J. Kiwerska, Strategia…, op.-cit., s. 6–7.
[16] M. Grzywa, Doktryna Obamy – tajne wojny prezydenta USA [w:] „PolitykaGlobalna.pl”, http://www.politykaglobalna.pl/2012/04/doktryna-obamy-tajne-wojny-prezydenta-usa/  (23.11.2012).
[17] Ibidem (24.11.2012).
[18] J. Kiwerska, Strategia…, op.-cit., s. 9.
[19] K. Pobiedziński, Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA – świat według Obamy [w:] „PolitykaGlobalna.pl”, http://www.politykaglobalna.pl/2012/01/strategia-bezpieczenstwa-narodowego-usa-swiat-wedlug-obamy/ (24.11.2012).




Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

piątek, 29 grudnia 2017

RZECZOWE MYŚLI...

1. Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać. Zadzwoń do mnie…  Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą… Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić… Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą… Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać.  Zadzwoń do mnie. Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho…
Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze… Przybiegnij do mnie bardzo szybko. Mogę Cię wtedy potrzebować… Żegnając przyjaciela, nie płacz, Ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, Co najbardziej w nim kochasz.
2. Wszyscy szukamy tej jednej wyjątkowej osoby, która da nam to, czego nam w życiu brakuje, kogoś, kto zapewni nam towarzystwo, pomoc, bezpieczeństwo. Czasami jeśli szukamy bardzo intensywnie możemy znaleźć osobę, która zapewni nam wszystko. Każdy z nas kogoś szuka. Jeśli nie możemy znaleźć pozostaje modlić się by znaleziono nas. 
3. Prędzej czy później każdy z nas musi dorosnąć i być odpowiedzialny. Rezygnujemy z tego, czego pragniemy i robimy to, co powinniśmy. Nie łatwo całe życie być odpowiedzialnym. W miarę upływu lat, ciężar staje się nie do udźwignięcia. Ale staramy się jak możemy, nie tylko dla siebie, przede wszystkim dla tych, których kochamy.

4. Trudno ocenić jak potężna może być miłość. Może nam dać siły w ciężkich chwilach lub zmobilizować do poświęceń. Nawet, kiedy odejdziemy miłość pozostanie. Wszyscy szukamy miłości, ale niektórzy z nas żałują, że ją znaleźli.

5. Każdego dnia rodzą się nowe kłamstwa. Najgorsze to te, które powtarzamy sobie przed snem, szepczemy je w ciemności powtarzając, że jesteśmy szczęśliwi, że on jest szczęśliwy, że możemy się zmienić, albo, że on zmieni zdanie. Wmawiamy sobie, że możemy żyć z własnymi grzechami, że możemy żyć bez niego. Każdej nocy przed snem okłamujemy się w rozpaczliwej nadziei, że rano to wszystko okaże się prawdą.

6. Szczęście. Szukają go wszyscy. Niektórzy myślą, że znajdą je, gdy wrócą do domu. Inni – kiedy się z kimś zaprzyjaźnią. Jeszcze inni – kiedy pokonają rywala. A niektórzy przestają szukać, bo pewnego dnia odkrywają, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki.

7. Pokusa przychodzi do nas wszystkich. To, czy jej ulegniemy, czy nie, zależy od naszej zdolności do rozpoznawania jej przebrania. Czasami przybywa w postaci starego płomienia, który migocząc, wraca do życia lub nowego przyjaciela, który może skończyć, będąc czymś zdecydowanie więcej, lub małego dziecka, które budzi w nas uczucia, o których nie mieliśmy pojęcia. I tak właśnie poddajemy się pokusom, wiedząc, że nadchodzącego poranka, będziemy ponosić konsekwencje.

8. Nie zawsze łatwo jest odróżnić ludzi złych od dobrych. Grzesznicy mogą cię zaskoczyć. Ale święci także. Czemu próbujemy określać ludzi jako tylko dobrych lub tylko złych? Bo nikt nie chce przyznać, że współczucie i okrucieństwo mogą istnieć obok siebie… I że każdy jest zdolny do wszystkiego.

9. Namiętność – to siła tak wielka, że pamiętamy o niej na długo po tym, jak odeszła. Pociąg tak wielki, że może popchnąć nas w ramiona niespodziewanych kochanków. Uczucie tak wszechogarniające, że burzy ściany, które zbudowaliśmy, by chronić nasze serca. Uczucie tak intensywne, że wypływa na powierzchnię, nawet jeśli tak bardzo staraliśmy się je pochować. Tak, ze wszystkich uczuć, namiętność daje nam powód, aby żyć, i powód, by popełniać zbrodnie.

10. Mijamy tych ludzi i każdego dnia, ale im się nie przyglądamy. Nie chcemy widzieć smutku na ich twarzy… Tęsknoty w ich sercach… Samotności w oczach… ale czasami, powinniśmy się przyjrzeć i zamkniętym ludziom. Dlaczego? Bo jeśli zbliżymy się wystarczająco, to możemy ich rozpoznać.

11. Każdy lubi grać w udawanie. Oczywiście rodzaje tych gier mogą się bardzo różnić. Czasami udajemy, że nasza praca nie będzie kolidować z naszym rodzinnym życiem. Czasem wydaje nam się, że niektóre związki są bardziej znaczące, a nie są. Czasami udajemy, aby przekonać samych siebie, że nasze sekrety nie są wcale tak straszne. (…) gra w udawanie jest prosta. Zaczynasz od okłamywania siebie. I jeśli sprawisz, że inni uwierzą w te kłamstwa, wygrywasz.

12. Jest wiele rzeczy, które łączy przyjaciół. Uśmiechanie się w kłopotach… Pocieszanie innych w chwilach potrzeby… na przebaczenie… Ale przyjaciół najlepiej łączy… Tajemnica, która zmienia… wszystko.

13. Słowo „witaj” zawsze przynosi ze sobą pewną dozę ryzyka. Wpuszczenie kogoś do domu oznacza wpuszczenie go do naszego życia. I nigdy nie wiemy, jakie okropne sekrety przyniesie ze sobą. Nie możemy przewidzieć bolesnych skutków, które mogą mieć wpływ na naszych bliskich. Nie przewidujemy plotki, która może powstać wskutek ich obecności. (…) Musimy być bardzo ostrożni w stosunku do tych, których zapraszamy do swojego życia… Ponieważ niektórzy… nie zechcą go opuścić.
"Głupim nazywa się człowiek, który mając kochającą go osobę, odrzuca ją. Robi to dlatego, bo myśli, że potrzebna jest mu wolność, która z biegiem czasu okaże się jego największym wrogiem."
"Każdy by tylko chciał, żeby człowiek był inny. A jaki ma być inny? I czy może być inny od siebie? Jest taki, jaki jest, i już musi taki być."
14. Nie można żyć przeszłością, bo jutro będzie wyglądało jak wczoraj; nie można żyć przyszłością, bo ominie nas dzień dzisiejszy; szczęśliwym można być żyjąc chwilą obecną, ciesząc się nią.

ŁADNE, SENSOWNE ROZWAŻANIA NT. POWOŁANIA, NADZIEI

1.
Wierząc, że po dru­giej stro­nie lus­tra jest ta lep­sza rzeczy­wis­tość przeżywasz kolejny dzień. Nadzieja przejścia do in­ne­go świata poz­wa­la ci przet­rwać, jest budująca. Wstając ra­no prze­cierasz oczy, bierzesz prysznic, ubierasz się, pi­jesz kawę, zakładasz bu­ty… Wychodzisz z do­mu lek­ko po­dek­scy­towa­ny - co te­raz się sta­nie? Czy obudziłeś się w in­nym wy­mia­rze? Roz­glądasz się i wiel­ki zawód nakreśla los na Twej twarzy. To jeszcze nie dziś, jeszcze nie tenczas. Szko­da. Idziesz do przo­du - drogą, której so­bie nie wyb­rałeś, bo zastana rzeczywistość na to ci nie pozwoliła. Spo­tykasz ludzi po­dob­nych do ciebie. Uśmie­cha­cie się lek­ko, rozma­wiacie a myśli krzyczą. Nie pot­ra­fią jed­nak prze­bić się przez sko­rupę pozorów. Zmieniasz mas­ki z prędkością błys­ka­wicy, bo taki jest świat i jesteś ku temu zmuszony, mimo własnej woli. Naj­ważniej­sze aby nie pokazać siebie, uk­ryć prawdę rzeczywistości. Bo może już jut­ro wszys­tko się zmieni i zgłębisz ta­jemnicę dos­ko­nal­sze­go świata? Nie obnażaj się ze swego wnętrza, nie bądź ekshibicjonistą przed pychą światową, trwaj cichy i pokornego serca, a wówczas Bóg będzie twoim Obrońcą, a na koniec życia otrzymasz wieniec zwycięstwa!

2.
Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli. Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania! Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie: któż zaufał Panu, a został zawstydzony? Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony? Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził? Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny, odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia (Syr 2, 1-11).

3.
Powołanie to cichy krzyk Boga do oddalonego człowieka. Bóg wzywa nas nie dzięki naszym czynom, ale z darmowej łaski – łaski, na którą nikt nie zasługuje, ale ją otrzymuje. Ów krzyk jest cichszy niż szept matki nad czołem uśpionego dziecka. Jest jednak głośniejszy niż grom, uderzający tuż obok nas z burzowych obłoków!
Początek powołania jest zawsze taki sam jak u Abrama: wyjdź z Ur, wyjdź z ziemi rodzinnej, z domu swego ojca. Chodzi o wyjście z ziemskich pożądań, o wydobycie się spod warstwy zabrudzenia ziemią, brudem, błotem, które stały się bliższe niż rodzina. Wreszcie z domu ojca – z ojcostwa naturalnego do odkrycia ojcostwa nadprzyrodzonego. Nie bez powodu dodano, że miasto, z którego rozpoczęło się powołanie Abrama, nazywało się Ur, czyli „piec”– symbol piekielnej atmosfery, która przybiera pozory „domowego ciepełka”. Do zła przyzwyczajamy się bowiem jak do komfortu, bez instrukcji i przymusu.
Drugi krok to trudy i przeciwności – walka o wytrwałość w przylgnięciu do Słowa Jezusowego i Jego sakramentalnych dłoni. Jedynie Jezus wyprowadza nas na górę, na Tabor przemiany. Tam możemy odczuć tak wielkie dobro, że sam Piotr zawołał: „dobrze, że tu jesteśmy”. Najlepiej jest nam z Bogiem, z Jezusem, w obłokach świetlanych, w chmurach szczęścia, które otaczają jedynie tych, co to wyrzekli się dołującej rozpusty ziemi.
Trzy kroki powołania – wyjście, wytrwanie, przemiana – to temat do medytacji, która nie powinna być dla Ciebie jedynie czymś w rodzaju reportażu biblijnego, lecz zaniepokojeniem sumienia, podrażnieniem umysłu do wglądu w siebie i w swą historię: Czy masz już za sobą wyjście? Czy trwasz przy Bogu mimo trudów i przeciwności? Czy pragniesz tylko przemienić twe wyobrażenia o szczęściu?
Piotr bez nutki udawania wyrzekł słowa zadowolenia z przebywania z Jezusem: „dobrze, że tu jesteśmy”. To nie był okrzyk turysty, który podziwia piękne widoki. To zdefiniowanie szczęścia – odwiecznego celu nie tylko filozofów. To odnalezienie szczęścia i odnalezienie przez szczęście! Człowiek może być szczęśliwy tylko z Bogiem, ale i Bóg potwierdził, że bycie z człowiekiem, dzięki człowieczeństwu Syna Bożego, jest dla Boga szczęściem: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Okazuje się, że nie tylko Bóg jest niebem dla człowieka, ale i człowiek może być niebem dla Boga.
Z homilii o. Augustyna Pelanowskiego OSPPE na dzisiejszą II Niedzielę Wielkiego Postu.


WIERSZE BOŻONARODZENIOWE

„Bethlehem”

Roman Brandstaetter

Na granicy czasu,
Którą określił Bóg
Dojrzewaniem owocu
W niewieścim ciele,
Urzędnicy pochyleni nad papirusami
Liczyli lud jak wory zboża.
Marya siedziała na włochatym ośle,
A zwierzę stąpało tak ostrożnie,
Jakby dźwigało na grzbiecie
Nie kobietę,
Ale modlitwę.
Obok szedł Józef
Jak kolumna rzucająca cień,
Spokojny i świadomy
Anielskiej treści,
Którą wypełniona była
Po brzegi swojego istnienia
Małżonka o twarzy zakrytej zasłoną.
Niebo, pod którym szli, było jak chleb.
Ziemia pod ich stopami była jak chleb.
I dom, do którego szli, był jak chleb.
Gdy wstąpili w jaskinię,
W werset Micheasza,
Marya powiła Syna
I położyła go delikatnie na sianie
Jak kruche szkło.
Pasterze o szerokich barach,
Narzuciwszy na siebie wełniane burnusy,
A na głowy kolorowe chusty,
Weszli do jaskini jak dzwony.
Mędrcy stali pokornie jak dostojne księgi,
W których opisane są dzieje
Ludzi dobrej woli.
Krowa, wół i osioł
Pochyliły się nad żłóbkiem
Jak trzy doliny.
A potem
Dzwony, księgi i doliny
Uklękły.

My, ludzie XXI wieku
Twardzi, cyniczni
Nie roztkliwiamy się zbyt łatwo
Nosimy czarne kurtki
Farbujemy włosy
Przesiadujemy w zadymionych pubach.
Wymyśliliśmy mp3,
Żeby nie słyszeć siebie i śpiewu ptaków.
Niczego się nie wstydzimy
Oglądamy mocne filmy
Sex nie kojarzy się nam z miłością
A na trudne pytania
Mamy alkohol i narkotyki.
Jednak, gdy późną nocą
Zamykamy drzwi naszych mieszkań
Gryziemy z bólu ręce
I umieramy z tęsknoty…
Za prawdziwą miłością Bożego Narodzenia.

O. Józef Witko: Uraza to najniebezpieczniejsza pułapka złego ducha

- Jeśli nie przebaczam, sam siebie krzywdzę. Ten człowiek może już dawno o mnie zapomniał, ale we mnie ta nienawiść będzie trwała i będzie mnie niszczyć – mówi ojciec Józef Witko.
Co się dzieje z człowiekiem, który nie chce przebaczyć doznanych krzywd?
Żeby Piotr i inni mogli zrozumieć, czym jest przebaczenie, Jezus opowiedział przypowieść o nielitościwym dłużniku. W tej przypowieści król daruje swemu słudze ogromny dług – 10 tysięcy talentów. Ale ten, któremu podarowano dług, nie mógł podarować stu denarów swemu współsłudze. Jezus mówi, że rozgniewany król kazał tego sługę wtrącić do więzienia, dopóki mu całego długu nie odda. Został on wydany katom. Analogiczna sytuacja ma miejsce, kiedy my nie chcemy przebaczyć bliźniemu – też zostajemy wydani katom. Owi kaci, to złe duchy, które mają dostęp do nas z powodu naszego zamknięcia sie, braku przebaczenia, na człowieka, który nas zranił. Złe duchy mogą nas wtedy dręczyć psychicznie (np. przez koszmary nocne, natrętne lub samobójcze myśli, niechęć do życia), mogą powodować problemy w relacjach, zgorzknienie, złość i gniew. Mogą także powodować różnego rodzaju problemy zdrowotne jak nadciśnienie, problemy z sercem, bóle głowy, bóle stawów, a nawet raka. Zdarzają się nawet przypadki opętania z powodu nienawiści, bo im częściej toleruję brak przebaczenia, który przeradza się w nienawiść, tym trudniej jest mi kochać i coraz większa jest władza złych duchów nade mną.
W swojej książce „Uzdrawiająca moc przebaczenia” pisze Ojciec, że uraza jest najniebezpieczniejszą  pułapką, jaką zastawia na nas zły duch
Uraza nas zamyka i na człowieka i na Boga. Bóg jest miłością, pisze św. Jan. A skoro tak, to w momencie dopuszczenia urazy do serca, zamykam się na miłość. Bóg nie tylko jest miłością, ale też i źródłem miłości. Zatem zamknięcie się na miłość jest poniekąd też zamknięciem się na Boga. Pułapka złego ducha polega na tym, że my często nie zdajemy sobie sprawę z tego, że uraza jest tak niebezpieczna. Wmawiamy sobie np.:  „mam prawo milczeć, mam prawo się do ciebie nie odzywać, bo mnie skrzywdziłeś, mam prawo być złym, mam prawo być urażonym, itd”. Uraza zamyka nam serce i osłabia miłość, aż w pewnym momencie stajemy się niezdolni do miłości. A przecież zostaliśmy stworzeni do relacji opartych na miłości i szacunku. A skoro tak, uraza jest bardzo niebezpieczną przynętą, która pozbawia nas możliwości okazywania miłości i szacunku, a tym samym doświadczania tego samego od innych. Kiedy Jezus mówi o czasach ostatecznych, to mówi, że pojawią się takie znaki, jak głód, trzęsienia ziemi, zaraza wojny… I dodaje: Ale to jeszcze nie będzie koniec, to będzie dopiero początek boleści (Mk 13,8).  Mówi, że koniec nastąpi wtedy, kiedy osłabnie miłość wielu. Ten opis wydaje mi się bardzo trafny, bo kiedy nie będzie miłości, to już nie będzie świata, zło go zniszczy – ludzie się pozabijają.
Dlaczego tak trudno przebaczyć?
Myślę, że główną przyczyną braku przebaczenia jest brak świadomości tego, jak jest ono ważne, czyli brak poważnego potraktowania słów Chrystusa o konieczności przebaczania. Szatan ma tak ogromny wpływ, że wydaje nam się, że brak przebaczenia sprawia jakąś ulgę w cierpieniu. Ale prawda jest inna – tak naprawdę to ja cierpię, nie zaś ten drugi człowiek. Jeśli nie przebaczam, sam siebie krzywdzę, sam siebie niszczę. Ten człowiek może już dawno o mnie zapomniał, ale we mnie ta nienawiść będzie trwała i będzie mnie niszczyć. Brak przebaczenia wynika też z pychy, bo pycha sprawia, że kiedy nie chcę przebaczyć, to czuję, że mam jakąś władzę nad tamtym człowiekiem. Mogę go kontrolować, może nie w rzeczywistości, ale w moim umyśle i mogę go z zemsty krzywdzić. To daje jakąś taką satysfakcję, którą zło bardzo wykorzystuje. Niekiedy wydaje nam się, że jeśli będziemy chowali  urazę, to będziemy chronieni i ten ktoś już więcej nas nie zrani. Jednak kiedy przebaczymy, to wówczas przede wszystkim sobie okazujemy miłosierdzie, bo przebaczając, odcinamy się od zgorzknienia, złych uczuć, gniewu i złości oraz nienawiści. O Anselm Grün podkreśla, że przebaczenie dotyczy doznanej krzywdy, więc kiedy przebaczam, odcinam się od tej krzywdy, a tym samym przestaję cierpieć.
Przebaczenie oczywiście nie jest łatwe, dlatego bez pomocy Jezusa jest ono niemożliwe (beze Mnie nic uczynić nie możecie J 15,5).  Ono jest łaską. A skoro tak, to muszę o nią prosić. Bóg  daje każdemu kto o nią prosi  – Proście, a otrzymacie (Łk 11,9). Kiedy uważamy, że sami potrafimy przebaczyć, może to być bardzo złudne. Tak było w przypadku biblijnego Józefa, który został sprzedany przez swoich braci. Jemu wydawało się, że przebaczył, a nawet zapomniał…
….i dopiero spotkanie po latach z braćmi uświadomiło mu, że jednak im nie przebaczył
Kiedy ich zobaczył, to wówczas na nowo odżyły negatywne uczucia, które kiedyś do nich żywił. Dobrze, że na trzy dni wtrącił ich do więzienia, bo nie wiadomo, co by zrobił w tej złości… (śmiech). Ta historia pokazuje, że dopiero spotkanie z drugim człowiekiem może być takim miernikiem, czy rzeczywiście przebaczyliśmy. Podobnie Corrie ten Boom, choć  sama głosiła konferencje o ważności przebaczenia po drugiej wojnie światowej, to jednak podczas spotkania ze swoim katem, nie potrafiła wyciągnąć do niego ręki, kiedy chciał się z nią pojednać. W tamtym momencie zrozumiała, że tylko wydawało jej się, że przebaczyła. Ale gdy zwróciła się w modlitwie do Pana Boga, by pomógł jej przebaczyć, pokonała wewnętrzne opory i stała się zdolna podać rękę temu człowiekowi. Więc tak naprawdę, dopiero w momencie, w którym dojdzie do pojednania, mogę być pewny, że przebaczyłem. Póki to nie nastąpi, każdego dnia muszę modlić się za tego człowieka, bo w ten sposób wyraża się moja miłość i troska o niego.
Jezus wzywał przecież, by nie poprzestawać na samej gotowości do przebaczania, ale by miłować nieprzyjaciół
Jezus mówił: Módlcie się za tych którzy was prześladują, błogosławcie tych, którzy was przeklinają (Mt 5,44). To jest jedyna droga. Jeśli modlę się i błogosławię człowieka, który mnie skrzywdził, to znaczy, że go kocham. Nawet, jeśli uczucia są negatywne. Uczucia są zmienne, choć uzdrowienie uczuć też wymaga czasu.
Co tak naprawdę oznacza postawa obojętności w relacji z bliźnimi?
Kiedy uraza dostanie się do serca, to rodzi złość, gniew, nienawiść. Nienawiść jest jak kij, który ma dwa końce. Z jednej strony jest ta nienawiść czynna, która wyrządza zło bliźniemu poprzez konkretne czyny, a z drugiej jest bierna – mogę traktować drugiego człowieka jak powietrze, czyli z obojętnością. Jestem obojętny wobec drugiego człowieka, obojętny na jego osobę, na jego potrzeby… To świadczy o tym, że dalej jest we mnie nienawiść. Powinniśmy się troszczyć o siebie nawzajem, a więc miłość  polega na tym, że nie mogę być obojętny na czyjś brak, na czyjeś cierpienie, trudną sytuację.  Jeśli sobie tego nie uświadamiam, to nie mam grzechu, ale konsekwencje są straszne, bo słabnie ogień miłości. Później dziwię się, że jakoś nie potrafię kochać, cieszyć się życiem być cierpliwym… A musi tego być jakaś przyczyna.
Jak zmienia się stan naszego ducha, kiedy przebaczamy?
Przede wszystkim, otwieramy się na Ducha Świętego. Przebaczenie, to otwarcie się na miłość, a wiemy, że Duch Święty jest osobową miłością. Przebaczenie jest możliwie tylko dzięki łasce Bożej, ale kiedy człowiek na to przebaczenie się otwiera, to automatycznie doświadcza obecności Boga. Poprawia się jakość jego modlitwy i uczestnictwa we Mszy  św. To jest największa łaska, że teraz staję się zdolny do miłości kogoś, kto mnie skrzywdził. Obecność Ducha Świętego mogę poznać po owocach. Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. (Ga 5, 22-23). Im częściej przebaczam, a więc wybieram drogę miłości, tym bardziej wewnętrznie przybliżam się do Boga, a tym samym oddalam się od złego. Coraz częściej będę doświadczał obecności Ducha Świętego przez tę wewnętrzną pewność, że Pan jest ze mną i dzięki Niemu oprę się złu. Rośnie we mnie świadomość, że staję przed wyborem takiej lub innej drogi i wybieram drogę błogosławieństw, a odrzucam drogę urazy i nienawiści.
Rzadko chyba zdarza się tak, aby przebaczenie nastąpiło w jednym momencie np. w czasie nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie, zazwyczaj jest to proces. Na jakie łaski się otwieramy, kiedy wchodzimy na drogę przebaczenia?
Im większa krzywda, tym więcej potrzeba czasu, aby przebaczyć. Każda rana jest inna. Są rany cięte, szarpane, kłute. Każda z tych ran inaczej i w innym czasie się goi. Podobnie rany naszego serca. Wymagają one czasu zanim się zagoją. Pan Bóg może oczywiście udzielić  łaski, że przebaczymy w jednym momencie, ale jeśli tego nie czyni, to dlatego, że chce, byśmy dojrzeli do przyjęcia tej łaski. Ja zawsze powtarzam, że im więcej mamy czasu na przyjęcie łaski, tym lepiej, bo jej nie zmarnujemy. Kiedy przechodzę przez proces przebaczenia,  mam czas, żeby sobie wiele rzeczy uświadomić. Przede wszystkim to, że to nie jest tylko kwestia między mną, a drugim człowiekiem. Kiedy nie przebaczam, obrażam Pana Boga, nie  liczę się z Nim. Uświadamiam sobie też, że ranię samego siebie, bo wybieram nienawiść, która jest zabójcza dla człowieka. To też nie jest bez znaczenia dla  Kościoła. Z powodu mojego braku przebaczenia cierpi też Kościół. Muszę zatem za to Pana Boga przeprosić. Nienawiść to straszny grzech, który niszczy miłość, a przecież miłość jest naszym przeznaczeniem. Odkrywam, że jestem wielkim grzesznikiem, bo wybrałem drogę braku przebaczenia. To ogromny dar, jeśli sobie uświadomię, że jestem grzesznikiem, bo dla grzesznika jest przebaczenie, a nie dla tego, który nie uważa się za grzesznika. Łatwiej mi późnej przebaczyć, kiedy sam doświadczyłem Bożego miłosierdzia. Uświadamiam sobie też, że do tego aby  przebaczyć, potrzebuję Boga. My nie mamy tej siły, aby przebaczyć sobie czy bliźniemu bez pomocy Boga i bez uprzedniego doświadczenia Jego miłosierdzia nad nami. Ale kiedy doświadczyliśmy Bożego miłosierdzia, to mamy obowiązek przebaczyć sobie i bliźniemu, ponieważ Bóg nam przebaczył. Wiadomo, że grzech dosięga Boga, ale dosięga też stworzenia. Więc dosięga Kościoła, bo nie żyję sam, tylko we wspólnocie. Kiedy wybrałem urazę, to zraniłem Kościół, który jest osłabiony. Jeżeli to sobie uświadamiam, to uświadamiam sobie, że potrzebuję Kościoła do pojednania.
Wkraczając na drogę przebaczenia, uwalniamy się też spod działania złych duchów. Mimo, że nie doszło jeszcze do pojednania czy przebaczenia, to w momencie, kiedy decyduję się przebaczyć, już jestem chroniony Bożą opieką, wyrwany spod panowania zła. Złe duchy oczywiście mogą się wściekać i w jakiś sposób dawać o sobie znać, ale nic nie mogą zrobić, mogą mnie jedynie wystraszyć czy próbować zniechęcić. A ten pokój i radość, które pojawiają się wraz z obecnością Ducha Świętego, są dla mnie znakiem, że idę właściwą drogą.
Bywa jednak tak, że człowiek ma żal do Pana Boga i Panu Bogu nie potrafi przebaczyć, a co dopiero sobie i bliźniemu…
Jeśli mam jakąś urazę do Pana Boga, bo np. mnie nie wysłuchał, dopuścił jakąś chorobę lub nieszczęście czy też zabrał ukochaną osobę, to jest to wyraz ludzkiej pychy, chęci panowania nad czasem, nad czyimś życiem, decydowania o tym co dla mnie jest dobre, a co tym dobrem nie jest. Uświadamiając sobie urazę, gniew, złość, nienawiść powinienem za to przeprosić Pana Boga i prosić  Go o łaskę, bym stał się pokorniejszy i bardziej Mu  ufał. Ja jestem stworzeniem, a Bóg moim  Stwórcą, a także  Ojcem, który pragnie dla mnie dobra. Zanim pojednamy się z Bogiem, też może minąć trochę czasu. My niekoniecznie musimy wszystko rozumieć. Chodzi o to, żeby zaufać, że to, co się wydarzyło, też wpisuję się w wolę Bożą.  Mimo, że jest to złe, to jednak nie dzieje się to bez woli Bożej, a skoro tak, to Bóg  z tego wyprowadza dobro. Więc kiedy dojdzie do pojednania, zaczynam patrzeć na trudne sytuacje, na doznane zło, jako na okazje do doświadczenia dobra, które Bóg z tego zła wyprowadza. Kiedy odkryję w sobie pychę, związaną z chęcią panowania nad drugim człowiekiem, nad czasem i okolicznościami, to pomaga mi to później przebaczyć sobie i drugiemu człowiekowi. Bo kiedy przebaczam człowiekowi, albo sobie, to  nie zawsze sobie uświadamiam, że jest we mnie pycha. M.in. dlatego powinniśmy najpierw zacząć od pojednania z Bogiem.
Jak ważne jest przebaczenie, kiedy modlimy się o uzdrowienie duchowe czy fizyczne?
Przebaczenie to pierwszy krok otwarcia się na uzdrowienie. Bez przebaczenia nie ma uzdrowienia fizycznego, jeśli jakaś choroba jest spowodowana brakiem przebaczenia. Natomiast kiedy przebaczam, duchowo od razu zdrowieję.  Znam wiele świadectw osób, które zostały uzdrowione nie przez modlitwę o uzdrowienie, tylko dzięki temu, że przebaczyły. Zresztą powrót do zdrowia jest też znakiem, że musiało nastąpić przebaczenie.  Pewna osoba  chora na raka, przed operacją postanowiła się pojednać ze wszystkimi, z którymi była skonfliktowana. Okazało się, że choroba całkowicie zniknęła.
We wspomnianej książce podkreśla Ojciec, że z przebaczenia powinniśmy uczynić styl życia, tak, aby przebaczać zawsze i wszystkim. Co może nam w tym pomóc?
Jeśli  wchodzę na drogę przebaczenia, to uświadamiam sobie, że nie mogę dopuścić do takiego stanu, kiedy po latach dopiero staram się przebaczyć. Jeśli mnie ktoś zrani, od razu, zamiast przekleństwa, wybieram błogosławieństwo. Pan Bóg w Starym Testamencie mówi: Kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie życie, abyście żyli. (Pwt 30, 15. 19) Kiedy ktoś np. mówi mi przykre słowo, mam ten moment wyboru: albo zdecyduję się na złość i gniew czyli na przekleństwo, albo przebaczam i decyduję się na błogosławieństwo. Wiadomo, że może się tak zdarzyć, że może się we mnie zrodzić wściekłość, bo ktoś mnie zranił. To normalne, że mamy takie uczucia, ale kiedy sobie już to uświadomimy, trzeba powiedzieć: „Panie Boże, żałuję że się zezłościłem, że wypowiedziałem brzydkie słowa. Przebacz mi,  odwołuję te słowa”. Trzeba je wtedy zastąpić dobrymi myślami o tym człowieku i prosić Pana Boga, aby mu pobłogosławił i postanowić, że będę bardziej czujny na to, co mówię i jak się zachowuję. Gdy robię rachunek sumienia każdego dnia wieczorem, to jest mi łatwiej. Jeśli ktoś nie robi rachunku sumienia, to może o tym zapomnieć, a to jest bardzo niebezpieczne. Ludzie mogą nas ranić na różne sposoby, a my nawet sobie nie uświadamiając z jakiego powodu, już inaczej na kogoś patrzymy. Miłość jest osłabiona, a jeśli to się powtarza, może ona zostać zniszczona. Ale jeśli mamy tego świadomość, przebaczymy. Ta miłość nie doznaje wtedy uszczerbku, a mało tego – zyskuje. Wzmacnia się tym doświadczeniem obecności Ducha  Świętego.

KIEDY ZACZNIE SIĘ WOJNA... [SCENARIUSZE I KONTEKST RELIGIJNY]

Kiedy zacznie się wojna pomiędzy światowymi mocarstwami, np. między USA a Chinami, USA a Rosją, Rosją a Chinami, wówczas będzie to szybko, z...