Kraina cieni – kraina śmierci – królestwo śmierci – kraina zmarłych
sprawiedliwych – czeluść – otchłań – szeol –– podziemie – górne piekło – hades –
przedpiekle – przypiekle – otchłań ojców – limbus patrum – działka ojców –
abaddon – pieczara – podziemie – piekło górne – czyściec – przedniebie
Piekło – królestwo szatana i potępionych – kraina szatana i demonów –
kraina zmarłych niesprawiedliwych (potępionych) – gehenna – piekło dolne –
inferno – tartar
1. Język kosmologiczny. W określeniu misterium
zstąpienia do piekieł istotną rolę odgrywa nazwa hebr. szeol,
abaddon, gr. hades, tartar – po polsku piekło, podziemie,
otchłań, pieczara, czeluść piekielna. Wywodzi się to z mezopotamskiego
trójkondygnacyjnego obrazu świata: Niebo w górze, Ziemia na dole i Podziemie w
głębi ziemi, pod powierzchnią ziemi, w lochach i rozpadlinach (znaczenie
ujemne). Kosmografia ta była główną podstawą języka teologicznego i
antropologicznego. Był to język przede wszystkim przestrzenny, ale otrzymywał
także pewne znaczenia temporalne dzięki idei o stworzeniu świata z nicości.
Mimo swej prostoty był językiem wystarczająco jasnym, o ile nie był, redukowany
do znaczeń radykalnie materialnych bez metaforyki.
Żydzi wyobrażali sobie, że zmarli lub ich dusze zaraz po śmierci schodzą do
Podziemia jako krainy śmierci oraz królestwa szatana i jego demonów. Obraz
szeolu wywodził się ze starosumeryjskiej Czeluści Krainy Cieni, gdzie istoty
błąkają się jak cienie, bez aktywności, w ciemnościach, pełne smutku, na
granicy istnienia, raczej jak niebyt, w każdym razie w największym oddaleniu
od Nieba, Boga i radości życia (Ps 6, 6; 16, 10; 88, 11-13).
Jezus, mówiąc o Jonaszu jako swojej prefigurze. Podziemie to jeden raz nazywa
mistycznie jako „serce ziemi” (Mt 12, 40), co może oznaczać samo wnętrze
ziemi lub jej łono stwórcze, a także sedno ziemi jako symbol buntu przeciwko
niebu, czyli symbol królestwa szatana.
„Piekło” na początku w Nowym Testamencie oznaczało całą bez rozróżnień
krainę śmierci, a więc zarówno „miejsce”, jak i zebrane tam istoty, zarówno
szatana, jego demonów i dusze potępione, jak i wszystkich w ogóle zmarłych,
czyli wraz ze sprawiedliwymi. Dopiero z czasem dokonano „podziału” na „piekło”,
czyli krainę szatana, demonów i ludzi potępionych, oraz na „Otchłań”, czyli
krainę zmarłych sprawiedliwych, nie potępionych. W konsekwencji potem
ową pierwszą kondygnację, „górną”, nazwano „działką ojców” (limbus
patrum), a drugą, „dolną”, objęto nazwą „Gehenna” (Mk 9, 43-47; Mt 23, 33), jako miejsce kary i męki, złych duchów i
potępionych (por. św. Tomasz z Akwinu, STh III q. 52 a. 2). W każdym
razie do dziś „piekło” może być terminem obuznacznym, zwłaszcza liczba mnoga
„piekła” może oznaczać oba kręgi.
2. Idea biblijna. Wyobrażenia o wyprawach bogów, półbogów i herosów do
podziemia występują w licznych mitach (np. „Gilgamesz”. Wyrażają nadzieję, że
śmierć nie jest stanem absolutnie ostatecznym i szczególnie zbawca może ten
stan odmienić. Jest to pochodna idei, że Bóg, dający życie, przezwycięża śmierć
dla człowieka w akcie zbawczym. Wprawdzie Stary Testament i literatura między
testamentalna nie znają zstąpienia Boga do szeolu, ale nie stało to na przeszkodzie,
by motyw ten wystąpił w obrazie Mesjasza Zbawiciela (G. L. Müller). W Nowym
Testamencie prawda o zstąpieniu Jezusa Chrystusa do szeolu jest zaznaczona
dosyć szeroko: 1 P 3, 19; 4, 6; Ef 4, 8-9; Rz 10, 7; Mt 12, 39-40; 27, 51; Dz 2, 24-31; Hbr 13, 20; Ap 1, 18.
Św. Piotr, nawiązując do Ps 16, 8-11, dowodzi
(Dz 2, 25-36), że Jezus był w Otchłani i
stamtąd został wyzwolony jako „Święty Boży”(Dz 2, 24.27.31;
por. Rz 10, 7; Ef 4, 8-9). Jest to
wypełnienie proroctwa w formie mitologicznej o pobycie Jonasza trzy dni w brzuchu
ryby (Mt 12, 39-41 par.): Znaczy to, że Chrystus
przezwyciężył zło ziemi, szatana, moce piekielne, śmierć, cierpienia i przepaść
między żywymi a umarłymi (Ap 1, 18; Rz 14, 9), tworząc w rezultacie jedno uniwersalne
królestwo odkupionych. Znakiem tego królestwa miało być powstanie z grobu wielu
zmarłych, rozpoczynające epokę odkupienia dokonanego i antycypującego
ostateczne zmartwychwstanie ciał (Mt 27, 51-53).
Zstąpienie do piekieł zostało w Biblii przedstawione w pewnej analogii do
obrazu posłania Syna Bożego na ziemię: Chrystus zabity na ciele
[...] w Duchu poszedł ogłosić [zbawienie, Ewangelię] nawet
duchom zamkniętym w więzieniu; niegdyś – za dni Noego – nieposłusznym (1 P 3, 18-20). Jest to faza posłani Słowa wcielonego do
przeszłości świata i do umarłych. W związku z tym wyszedł tu wyraźniej motyw
eschatologiczny. Chrystus wystąpił w perspektywie „skróconej” i jednorazowej:
jako Ewangelizator i ad razu jako Sędzia żywych i umarłych: Dlatego
nawet umarłym głoszono Ewangelię, aby wprawdzie podlegli sądowi jak ludzie w
ciele, żyli jednak w
Duchu – po Bożemu. Wszystkich zaś koniec jest bliski (1 P 4, 5-7). Razem jest to przygotowanie przeszłości i
teraźniejszości do sądu ostatecznego. Hades wyrażał stan ludzkości przed
odkupieniem mesjańskim, chaos przed stworzeniem świata oraz karę potopu.
Odkupienie jest przedstawiane jako wyratowanie z największego zła,
nieszczęścia i niebytu. I tak odmęty wód zostały pokonane przez wodę chrztu; a
śmierć przez
śmierć Jezusa (1 P 3, 21-22; Rz 6; 3-4). Stąd też pojawił się w tradycji m.in.
wątek, że i mieszkańcy Podziemia otrzymali jakiś chrzest duchowy.
Apokryfy neotestamentalne łączą zstąpienie do piekła z motywami mitologicznymi,
które charakteryzują się tym, że narzucają interpretację literalną i
materialnie dosłowną. Jest to Otchłań w sensie fizycznym, walka z
Lewiatanem (demonicznym potworem morskim), ze smokiem czy szatanem i innymi
demonami, przekleństwo rzucane na dusze potępiane, pętanie szatana,
przechytrzenie diabła lub wymiana sprawiedliwych za naczynie Krwi Chrystusa
oraz uroczyste wyprowadzenie sprawiedliwych z Czeluści piekielnych drogą
światłości do Nieba.
3. Kształtowanie się artykułu wiary. Prawdę o zstąpieniu Chrystusa do
piekieł podkreślali w swej teologii: św. Ignacy z Antiochii, św. Ireneusz z Lyonu,
Klemens Aleksandryjski, Orygenes, św. Rufin z Akwilei, św. Hieronim i inni.
Występowali oni szczególnie przeciwko gnozie, według której Słowo Boże nie
mogło wkroczyć w świat szatana, demonów, materii „upadłej” i potępionych. Jako
artykuł wiary zstąpienie pojawiło się zapewne najpierw w Syrii w III w. (J. N.
D: Kelly), a rozwinęło się na Zachodzie w wieku IV w symbolach chrzcielnych.
Dobrze udokumentowane jest w symbolu chrzcielnym w Akwilei, gdzie komentował
je Rufin z Akwilei w roku 370 (Expositio in symbolum, PL 21, 335-338).
Na początku było to rozwinięcie artykułu: „i pogrzebion”. Wystąpiło w
licznych symbolach na Zachodzie i w nauczaniu kościelnym, z czasem
powszechnym: DH 16, 27, 63, 76, 369, 485, 852 i
inne.
Do rozwoju nauki o zstąpieniu przyczynili się ubocznie także apolinaryści,
według których był to również problem chrystologii. Według nich do Otchłani
zstąpił jedynie Logos, oddzielony od ciała, które pozostawało w grobie bez duszy, czyli bez Logosu. Logos (Słowo) zaś
oddziaływało tylko na limbus patrum, nie zaś na części
niższe, gdzie jedynie zademonstrowało swój triumf.
Niektórzy Aleksandryjczycy (Klemens Aleksandryjski, Orygenes i inni)
uważali, że zstąpienie do piekieł stanowiło „cykl” redempcyjnie powtórzony w
stosunku do ziemskiej historii Jezusa, jak i dla ludzi żyjących, którzy umrą
nie zbawieni, będzie powtórzony „cykl niebieski” jako nowa szansa dla „jeszcze
nie zbawionych”. W Otchłani wszystkie duchy, demony i ludzie, sprawiedliwi i
niesprawiedliwi mieliby być poddani nowej próbie ewangelicznej i odkupieńczej;
kto przyjmie kerygmę szeolską i chrzest duchowy, zostaje wywiedziony z piekła
bez względu na religijną i moralną wartość dawnego życia historycznego. Pogląd
ten przyjął potem na szeroką skalę Wschód. Zachód go odrzucił.
Synod w Sens (1140-1141) potępił pogląd Piotra Abelarda, że dusza Chrystusa
była w szeolu jedynie przez działanie swej władzy (potentia), nie
zaś sama przez się (per se; DH 738). Była w tym
myśl, że akt odkupienia wiąże się z samą istotą Osoby Chrystusa, a nie tylko z
Jego zewnętrznym działaniem. Według Soboru Laterańskiego IV (1215) Chrystus
zstąpił do piekła w swej duszy, w ciele zmartwychwstał, a z ciałem i duszą
wstąpił do nieba (DH 801). Jest to jednak schemat trochę
zbytnio uproszczony, np. zmartwychwstanie było przemianą nie tylko ciała, lecz
i duszy. Benedykt XII (DH 1011) i Klemens V (DH 1077) potępili pogląd przypisywany Ormianom, że
przez zstąpienie Chrystus zniósł piekło, także Gehennę (inferior
infernus). Ogólnie średniowiecze akcentowało pełny realizm i
straszność piekła.
Luter obok sensu realistycznego przyjął jeszcze sens egzystencjalny.
Odkupiciel wyrażał z istoty swej „bliskość” z Bogiem Ojcem. Kiedy jednak w
czasie męki wziął na siebie grzech człowieka, doznał w sobie i na sobie piekła,
które jest właśnie „oddaleniem” od Boga, czyli opuszczeniem przez Boga,
negacją nieba. Przecierpiawszy piekło za nas i za zmarłych jako gniew Boga
przeciwko grzechom, przełamał „odległość” między Ojcem a grzesznikami przez
miłość (WA II, 603, 690). Zstąpienie do piekieł zatem było
przede wszystkim egzystencjalnym przeżyciem piekła w ogóle przez Jezusa. Luter
przygotowywał w ten sposób subiektywizację nauki o piekle. Kalwin już zachował
tylko aspekt egzystencjalny: nie ma rzeczywistego zstąpienia Chrystusa po
śmierci do jakiegoś tam piekła, jest tylko przeżycie śmierci i ludzkich
grzechów w niewysłowionym cierpieniu Jezusa (OS III, 495 n.).
Katolicka nauka polemiczna potraktowała „piekło górne”, „piekło
sprawiedliwych” jako rodzaj czyśćca. Niemniej teologia oświeceniowa, zarówno
protestancka jak i katolicka, często łączyła zstąpienie do piekieł, do
niższych części ziemi (Ef 4, 9), z
anihilacją całego piekła, z czasowością wszelkich kar piekielnych lub z czystą
symboliką rozwoju duchowego w chrześcijaństwie. Idea realistycznego zstąpienia
ożyła w epoce romantyzmu i w neoromantyzmie. Na ogół jednak w wieku XX szerzy
się subiektywizacja tej prawdy.
4. Opis kerygmatyczny. Zstąpienie do piekieł
w ogólnym nauczaniu Kościoła katolickiego jest formułą oddającą odkupienie
przez Chrystusa całej ludzkości, a więc ze zmarłymi przed męką Pańską: trzeciego
dnia nas dźwignie (Oz 6, 2). Chrystus
Jezus wkracza w królestwo śmierci i grzechu, przezwycięża księcia ciemności i demonów oraz obejmuje swoim
odkupieniem wszystkich zmarłych w przeszłości i całe dzieje ludzkości (Rz 10, 7; 14, 9; Ef 4, 8-9; Mt 12, 38 nn.).
Jednocześnie jest to chrystologiczne tłumaczenie Wielkiej Soboty między
śmiercią a zmartwychwstaniem, kiedy to Słowo Boże nie przestało być
zjednoczone z duszą Jezusa, a także w pewien sposób z oddzielonym od niej
ciałem. Wprawdzie najczęściej teologowie platonizujący uważali, że wówczas
zjednoczenie Słowa z ciałem ustało, bo przeważała teoria wcielenia Słowa „za
pośrednictwem duszy” Jezusa, ale nie należy wykluczyć, że na swój sposób Słowo
było nadal złączone z ciałem, bo w tym stanie zgodnie z teorią platońską –
ciało Jezusa nie byłoby już ciałem Chrystusa, lecz jakąś rzeczą poza unią
osobową.
Kraina śmierci jest w pewnym sensie synonimem przeszłości i oznacza czas
od stworzenia świata (a
conditione mundi), czyli epokę ante legem, oraz epokę
od Abrahama (sub lege) do Jezusa, przede wszystkim historię
niezbawienia, która oczekiwała Mesjasza i Zbawiciela. Myśl hebrajska znała
kategorie czasowe, ale w obrazach
odkupienia ciągle jeszcze dużą rolę odgrywały pradawne kategorie przestrzenne.
Stąd odkupienie to wyjście z podziemia i wejście do nieba. Przy tym nie
wyobrażano sobie – zgodnie z mezopotamejskim obrazem świata – by nawet sprawiedliwi
ludzie w przeszłości mogli przed Jezusem wstąpić do nieba dzięki antycypacji
owoców Krzyża. Zmarli oczekiwali na odkupienie, przebywając w podziemiu z
szatanem i demonami (Ps 89, 49; 1 Sm 28, 19; Ez 32, 17-31; KKK 633).
Wierzono, że w szeolu byli praprzodkowie, w tym Abel, Henoch, Noe itd. Ciekawe, że tradycja kanoniczna unika identyfikowania tam Adama i Ewy jako również oczekujących na odkupienie przez Jezusa. Widocznie „Adama” i „Ewę” brano jako ogólne symbole ludzkości, a może miano nadzieję, że Bóg zaoszczędził im pobytu w piekle, jak Eliaszowi i innym „wniebowziętym”. Tylko nieliczne teksty wymieniają Adama i Ewę w Szeolu (np. Homilia, PG 43; 440 A; 452 C). Wyraźniej wyobrażano sobie w Podziemiu Abrahama, Izraela (Jakuba), Józefa, innych patriarchów, królów, proroków i w ogóle cały naród wybrany. Niekiedy przy tym uczono, że sprawiedliwych w Hadesie stanowił tylko ów naród, bo tylko on tworzył „Kościół Boga” (Kahal Jahwe), czyli według chrześcijaństwa „Przed-Kościół”, a inni mieli nie być objęci orędziem zbawczym Chrystusa lub mieli nie przyjąć tego orędzia z własnej winy. Było to jednak stanowisko zbyt rygorystyczne. Chrześcijanie uważali, że jak Syn Boży wcielił się, żeby w nadchodzącej przyszłości zbawić wszystkie narody, nie tylko żydowski, tak i w przeszłości musiał oddziaływać odkupieńczo na całą ludzkość, a więc i na wszystkich zmarłych, choć wynik orędzia podziemnego był już jakoś określony przez byłe życie ziemskie każdego zmarłego.
Klasyczny spór o uniwersalizm czy partykularyzm zbawienia odnosi się zatem
i do szeolu. Nie można, wszakże ostatecznie uważać, że orędzie szeolskie Jezusa
odnosiło się tylko do sprawiedliwych za ich życia. U podstaw tego uniwersalizmu
leżała adamiczna jedność rodzaju ludzkiego. Niemniej rozciąganie odkupienia
skutecznego również na szatana i demonów nie jest ewangeliczne. Ostatecznie
orędzie szeolskie okazało się owocne tylko dla sprawiedliwych „w
ciele”, czyli za życia: „Jezus nie zstąpił do piekła, by wyzwolić potępionych
ani żeby zniszczyć piekło potępionych (DH 485, 587, 1077),
ale żeby wyzwolić sprawiedliwych, którzy Go poprzedzili” (KKK 633).
Pismo mówi, że Chrystus poszedł głosić kerygmat szeolski, czyli „kuprzeszłościowy”
„nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym” (1 P 3, 19-20).
„Nieposłusznym” – a zatem nie tylko wybrańcom noachickim – „ośmiu duszom” (1
P 3, 20), nie tylko sprawiedliwym, lecz także grzesznikom oraz tym, którzy nie
znali Prawa, którego mieli słuchać, czyli z epoki ante legem bądź
ze społeczności równoległych, ale poza-Abrahamowych - extra
legem. Taki był uniwersalizm Krzyża: Chrystus będzie sądzić
żywych i umarłych, dlatego nawet umarłym głoszono
Ewangelię, aby wprawdzie podlegli sądowi jak w ciele, żyli jednak w Duchu – po
Bożemu (1 P 4, 5-7). Choć umarli określili
się faktycznie w czasie życia cielesnego, to jednak dokonało się to na mocy
tego przyjścia do nich do szeolu Pana i Odkupiciela, który dał im szansę życia
w Duchu po Bożemu. Odkupienie, a więc również orędzie szeolskie przerastało
zasługi zmarłych i nie było prostą konsekwencją ich religijnego i moralnego
życia. W tym znaczeniu orędzie to było także dla „nieposłusznych”, czyli dla
grzeszników. W tym sensie Chrystus otworzył bramy nieba „sprawiedliwym”, czyli
obdarzonym łaską odkupienia (KKK 637). Dla
zmarłych zstąpienie Chrystusa było swoistą eschatologią i paruzją,
analogicznymi w stosunku
do nas.
Zstąpienie do piekieł oznacza – przeciwko gnostykom – pełny realizm
śmierci Jezusa; który doświadczył śmierci jak wszyscy ludzie i Jego
dusza dołączyła do nich w krainie zmarłych (KKK 632). Był to jednak akt nie materialny: „w Duchu” (1 P 3, 18-19; aeth. Hen 12-16). Można to rozumieć jako „w Duchu Świętym”, który jest przedłużeniem i
poszerzeniem odkupieńczej historii Jezusa, albo „w duchu Chrystusa”, albo
wreszcie „w duszy ludzkiej” Jezusa. W każdym razie nie było to „w ciele” na
sposób materialny i historyczny, bo „na ciele był zabity” (1 P 3, 18). W rezultacie Jezus Chrystus był w krainie
zmarłych na zasadzie już innego świata po śmierci, gdzie
panują inne prawa przestrzeni i czasu i gdzie jeden dzień jest jak „tysiąc lat”
(2 P 3, 8; Ap 20, 2-7). Było to misterium historiozbawcze na
swoich pozaziemskich prawach – „po Bożemu”.
Mówiąc sumarycznie, zstąpienie do piekieł jest [...] całkowitym
wypełnieniem ewangelicznego głoszenia zbawienia. Jest ostateczną fazą
mesjańskiego postania Jezusa, fazą skondensowaną w czasie, ale ogromnie szeroką
w swym rzeczywistym znaczeniu rozciągnięcia odkupieńczego dzieła na wszystkich
ludzi wszystkich czasów i wszystkich miejsc, aby wszyscy zbawieni okazali się
takimi dzięki partycypacji w Odkupieniu (KKK 634, z korektą własną tłumaczenia).
Aby wszyscy umarli usłyszeli
głos Syna Bożego i ci, którzy usłyszą, otrzymali życie wieczne (J 5, 25). Szatan spowodował
śmierć, Jezus, „Dawca życia” (Dz 3, 15), przez swą
śmierć pokonał tego, „który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła” i
wyzwolił „tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli
niewoli” (Hbr 2, 14-15). Właśnie według niektórych Ojców Kościoła
śmiertelność człowieka jest ostatecznym źródłem grzechu przez paraliżowanie
człowieka bojaźnią. Dlatego i śmierć musiała być zniszczona.
Zmartwychwstanie będzie już wyprowadzeniem Jezusa z krainy śmierci: Bóg
pokoju na mocy krwi przymierza wiecznego wywiódł spomiędzy zmarłych Wielkiego
Pasterza owiec, Pana naszego Jezusa (Hbr 13, 20). Jezus z kolei wywiedzie „jeńców Hadesu” na
wyżyny niebieskie: Wstąpiwszy do góry wziął do niewoli jeńców,
rozdał ludziom dary. Słowo zaś »wstąpił« cóż oznacza, jeśli nie to, również
zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym,
który wstąpił ponad wszystkie niebiosa; aby wszystko napełnić (Ef 4, 8-10). I tak już Jezus Chrystus wypełni
wszystkie trzy obszary: ziemię, podziemie i niebo (Flp 2, 10; KKK 635).
5. Ważniejsze teorie teologiczne. Prawda o zstąpieniu do piekieł jest
bardzo trudna do wyjaśnienia naukowego głównie ze względu na jej obrazowy
język, przypominający starożytne mity. Toteż nowożytnych interpretacji tej
prawdy jest wiele, zależą one od przyjmowanego systemu teologicznego.
1) W ostatnich czasach wielu teologów, protestanckich i katolickich,
uważanych za „postępowych”, stawia problem radykalnie, uważając, że descensus jest
po prostu mitem wziętym z Księgi Henocha (Et Hen 1216) i nie należy się z
nim w teologii liczyć (R. Bultmann, L. Robberechts, H. Haag, U. Hedinger, E.
Drewermann).
2) Bardziej umiarkowani uważają od dawna, że jest to metaforyka
egzystencjalna i ostatecznie subiektywistyczna, oddająca przeżycia redempcyjne
Jezusa: objawienie grzeszności ludzkiej, doświadczenie głębi zła, głównie
śmierci, oraz doznanie totalnej samotności i opuszczenia przez Boga (Luter,
Kalwin, K. Barth, W. Pannenberg, L. Lochet, P. Althaus, J.
Ratzinger).
3) Jest też teoria, że zstąpienie do piekieł to kerygmat o całkowitej,
autonegacji Boga na Krzyżu w śmierci, mistyczna kenoza i objawienie nieba na
zasadzie przeciwieństwa (T. J. J. Altizer, G. Iwiński, W. Hryniewicz i wielu teologów prawosławnych rosyjskich).
4) Według H. U. von Balthasara zstąpienie należy do Misterium Triduum
paschalnego: droga (transitus) Jezusa na Krzyż ku
samoalienacji – Wielki Piątek, droga ku zmarłym – Osamotnionego ku samotnym
(wspólnota samotnych - Mit-erosam-Sein) - Wielka Sobota i
droga do Ojca jako finalizacja Miłości – Wielkanoc.
5) Większość teologów katolickich przyjmuje dziś, że zstąpienie do piekieł
symbolizuje odkupienie Chrystusowe, oddziałujące także „wstecz” do początków
świata, przy czym nie wyklucza się, że sprawiedliwi faktycznie osiągali niebo (bezpośrednio
lub po czyśćcu) „od razu” bez czekania na moment czasowy (kairos) odkupienia
na Krzyżu; jest to po prostu obrazowe nauczanie o złamaniu mocy szatana i
śmierci oraz ukazanie powszechności odkupienia Chrystusowego – ziemia,
podziemie, niebo (K. Rahner, J. B. Metz, A. Nossol, F. Haarsma, W. Maas, H. J.
. Vogels, A. Grillmeer, L. Balter, E. Ozorowski, J. Kulisz, M. Seybold, F.
Szulc, K. Lehmann).
Do tej teorii ogólnej wiele wnosi teoria ściśle personalistyczna (Cz. S.
Bartnik, G. L. Muller, K. Góźdź, B. Smolka, B. Gacka), według której zstąpienie
do piekieł, tak jak i zstąpienie z nieba na ziemię, nie jest ani mitem ani metaforą, ani tylko symbolem, ani
wreszcie czymś materialnym, lecz rzeczywistością realną, tyle że dziejącą się
na sposób duchowy, misteryjny i prozopoiczny. Przede wszystkim piekło nie jest
ani materią, ani „pod ziemią”, ani przestrzenią kosmiczną, ani czasem
fizycznym, lecz negatywnym prozopoicznie modusem osoby. Osoba Chrystusa przez
dokonanie odkupienia uzyskała szczególną relację rzeczywistą do wszelkich
„sposobów” (modusów) osoby: ziemskich, anielskich, szeolskich i
hamartologicznych na miarę „wszechobecności odkupieńczej” (omnipraesentia
redemptiva). Dokładnie zstąpienie jest to odkupieńcze uobecnienie w
antyosobowym świecie zła i demoniczności, obraz personalnego działania
„wstecz”, antycypacyjnego i przeniknięcie
przez Chrystusa całego stworzenia na sposób soteryjny i doskonalący, a przede
wszystkim odradzający wewnętrznie. Na tej zasadzie Chrystus „zstępował” do
wszystkich ludzi od początku pod różnymi znakami: objawienia „naturalnego”
(czyli objawienia przez naturę), Prawa, sumienia, Ewangelii, łaski, Ducha Świętego
(„zstąpienie pneumatologiczne”), zstępował do negatywnej i ciemnej strony
świata osoby ludzkiej, kierował apel miłości zbawczej do każdej jednostki i do
każdej zbiorowości religijnej i okazywał miłość ontyczną Boga nawet w stosunku
do świata szatana i demonów. I tak „krainę zła i odrzucenia” przemieniał w
„krainę dobra i wybrania”.
Zstąpienie w osobowy świat odrzucenia jest społeczne, eklezjalne, analogiczne
do zstąpienia z nieba na ziemię, do obecności Chrystusa w „Kościele
grzeszników” oraz do paruzji uniwersalnej. I jest zstąpienie redempcyjne
indywidualne, analogiczne do orędzia ewangelicznego do jednostki, zamieszkania
w duszy jednostki (gratia increata individui) oraz do paruzji
indywidualnej.
Zstępowanie redempcyjne trwa, oczywiście, dalej (descensus continuus): na ludzkość, na Kościół, na wszechświat, do wewnętrznego świata każdego grzesznika, analogicznie jak kontynuują się Krzyż, Zmartwychwstanie i Zesłanie Ducha Świętego (św. Leon Wielki), aż przejdzie w przebóstwienie wszelkiego stworzenia (descensus pleromicus przechodzi w ascensus pleromicus). I tak toczy się proces przyjmowania stworzenia przez Osobę Chrystusa, a jednocześnie zstępowanie Chrystusa do wszystkich wymiarów stworzenia aż do dna bytu.
Reasumując, Chrystus realnie zstąpił do
piekieł. Do piekła wyższego (górnego), aby położyć kres Otchałni i poprowadzić
sprawiedliwych do Raju oraz do piekła niższego (dolnego), aby okazać swój
Triumf i Chwałę. W
momencie śmierci Chrystusa została zniesiona Otchłań Ojców (bowiem zostali już
zbawieni, ta otchłań pozostała pusta). Obecnie można mówić jedynie o Piekle
właściwym (jako miejscu i / lub stanie, gdzie swoją zapłatę za złe życie
ziemskie odbierają potępieni) i Czyśćcu, który jest miejscem i / lub stanem
oczyszczenia, przed wkroczeniem dusz zbawionych do rzeczywistości Nieba.
Starotestamentalne fragmenty odwołujące się do zstąpienia Jezusa Chrystusa do Piekieł:
Od bram Otchłani ocal moją duszę, Panie (ant. Pieśń Izajasza (38, 10-14.17.19b-20)
Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością, bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu (Ps 16, 9-10)
Bramy, podnieście swe szczyty i unieście się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały. «Któż jest tym Królem chwały?» «Pan, dzielny i potężny, Pan, potężny w boju» (Ps 24, 7-8)
Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy. On to nas pobił, On ranę zawiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności (Oz 6,1-2)
Mówiłem: W połowie moich dni muszę odejść; w bramach Szeolu odczuję brak reszty lat moich! Mówiłem: Nie ujrzę już Pana na ziemi żyjących, nie będę już patrzył na nikogo spośród mieszkańców tego świata (Iz 38, 10-11)
Ty zachowałeś mą duszę od dołu unicestwienia, gdyż poza siebie rzuciłeś wszystkie moje grzechy. Zaiste, nie Szeol Cię sławi ani Śmierć wychwala Ciebie; nie ci oglądają się na Twoją wierność, którzy w dół zstępują (Iz 38, 17-18)
Wybawię ich z mocy grobu, wykupię ich od śmierci. O śmierci będę twoją śmiercią! O grobie, będę twoim zniszczeniem! (Oz 13, 14)
Oplotły mnie więzy śmierci, dosięgły mnie pęta Szeolu, popadłem w ucisk i udrękę. Ale wezwałem imienia Pańskiego: „O Panie, ratuj me życie!” (Ps 16, 3-4)
(…) bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu (Ps 16, 10)
Panie, dobyłeś mnie z Szeolu, przywróciłeś mnie do życia spośród schodzących do grobu (…) Jaki będzie pożytek z krwi mojej, z mojego zejścia do grobu? Czyż proch Cię będzie wysławiał albo rozgłaszał Twą wierność? (Ps 30, 4.10)
To Pan daje śmierć i życie, wtrąca do Szeolu i zeń wyprowadza (1 Sm 2, 6)
Prawica Pańska wysoko wzniesiona, prawica Pańska moc okazuje. Nie umrę, lecz będę żył i głosił dzieła Pańskie. (…) Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym. Stało się to przez Pana: cudem jest w oczach naszych (Ps 118, 16-17; 22-23)
(…) Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami (Iz 53, 10-12)
Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! (Iz 25, 7-9)
Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce (Jn 2, 1)
Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy… Po dwóch dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności (Oz 6,1-2)
Czy mam ich wyrwać z Szeolu? Albo od śmierci wybawić? Gdzie twa zaraza, o Śmierci, gdzie twa zagłada, Szeolu? Litość sprzed moich oczu się skryje (Oz 13, 14)
Ożyją twoi umarli, zmartwychwstaną ich trupy, obudzą się i krzykną z radości spoczywający w prochu, bo Twoja rosa jest rosą światłości, ziemia zrodzi cienie (Iz 26, 19)
Niech mnie skryje ciemność, niech noc otoczy mnie jak światło, to nawet ciemność nie skryje mnie przed Tobą, a noc jak dzień zajaśnieje, bo mrok jest dla Ciebie jak światło (Ps 139, 7-12)
Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! (Iz 25, 7-9)
Jako nowotestamentową podstawę artykułu
wiary o zstąpieniu do piekieł przytacza się następujące teksty:
Przecież
i Chrystus raz cierpiał za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby
przyprowadzić was do
Boga. Zabity wprawdzie w ciele, przez Ducha jednak został ożywiony. W Nim też poszedł
i ogłosił ocalenie duchom zamkniętym w więzieniu, nieposłusznym wówczas, gdy
Bóg wyczekiwał cierpliwie za dni Noego, kiedy była budowana arka. W niej tylko
niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę (1
P 3, 18–20)
Po to przecież
także umarłym została ogłoszona Dobra Nowina, aby, jeśli nawet zostali
osądzeni po ludzku w
ciele, żyli jednak w duchu po Bożemu (1 P 4, 6)
Jak
Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn
Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi (Mt
12, 38-40)
Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. To mówił Jezus o świątyni swego ciała (J 2, 19)
Dlatego mówi Pismo: Wstąpiwszy do góry wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary. Słowo zaś “wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić (Ef 4, 8-10)
Chrystus
bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was
do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem.
W nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu
(1 P 3, 18-19)
Dlatego nawet umarłym głoszono Ewangelię, aby wprawdzie podlegli sądowi jak ludzie w ciele, żyli jednak w Duchu – po Bożemu (1 P 4, 6)
Aby wszyscy umarli usłyszeli głos Syna Bożego i ci, którzy usłyszą, otrzymali życie wieczne (J 5, 25)
Także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec skażeniu (Dz 2, 26-27)
Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał go i ucieszył się (J 8,56)
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach6, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia (J 5, 25-29)
Byłem umarły, a oto jestem żyjący i dzierżę klucze śmierci (Ap 1, 18)
Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich (1 Tm 2, 4-6)
Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec. Błogosławieni, którzy płuczą swe szaty, aby władza nad drzewem życia do nich należała i aby bramami wchodzili do Miasta (Ap 22, 13-14)
Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść. Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. I nie tak samo ma się rzecz z tym darem jak i ze [skutkiem grzechu, spowodowanym przez] jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała z powodu jego jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego - Jezusa Chrystusa. A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi. Natomiast Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło. Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego (Rz 5, 12-21)
Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi i stał się podobnym do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, uznany tylko za człowieka, uniżył samego siebie. Gdy stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wywyższył Go ponad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu. Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen (Flp 2, 6-11)
Wiecie, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy. On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was. Wyście przez Niego uwierzyli w Boga, który wskrzesił Go z martwych i udzielił Mu chwały, tak że wasza wiara i nadzieja są skierowane ku Bogu (1 P 1, 18-21)
Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim (Dz 2, 24)
Od bram Otchłani ocal moją duszę, Panie. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani (Antyfona)
Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. To mówił Jezus o świątyni swego ciała (Antyfona)
Wyznanie apostolskie stwierdza, że
Chrystus:
...ukrzyżowan, umarł i pogrzebion. Zstąpił do piekieł (κατελθόντα εἰς τὰ
κατώτατα), trzeciego dnia zmartwychwstał (...)
Oficjalna nauka Kościoła katolickiego na temat zstąpienia do piekieł znajduje się w KKK 631–637:
631 Jezus Chrystus "zstąpił do
niższych części ziemi. Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił" (Ef
4, 9-10). Symbol Apostolski wyznaje w tym samym artykule wiary zstąpienie
Chrystusa do piekieł i Jego zmartwychwstanie trzeciego dnia, ponieważ On
sprawił, że w misterium Jego Paschy z głębi śmierci wytrysnęło życie: Jezus
Chrystus, Twój Syn zmartwychwstały, który oświeca ludzkość swoim światłem i z
Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
632 Liczne wypowiedzi Nowego Testamentu,
według których Jezus został wskrzeszony "z martwych" (Dz 3, 15;
Rz 8, 11; 1 Kor 15, 20), zakładają, że przed zmartwychwstaniem
przebywał On w krainie zmarłych. Takie jest pierwsze znaczenie, jakie
przepowiadanie apostolskie nadało zstąpieniu Jezusa do piekieł; Jezus
doświadczył śmierci jak wszyscy ludzie i Jego dusza dołączyła do nich w krainie
umarłych. Jezus zstąpił tam jednak jako Zbawiciel, ogłaszając dobrą nowinę
uwięzionym duchom.
633 Krainę zmarłych, do której zstąpił
Chrystus po śmierci, Pismo święte nazywa piekłem, Szeolem lub Hadesem, ponieważ
ci, którzy tam się znajdują, są pozbawieni oglądania Boga. Taki jest los
wszystkich zmarłych, zarówno złych, jak i sprawiedliwych, oczekujących na
Odkupiciela, co nie oznacza, że ich los miałby być identyczny, jak pokazuje Jezus w
przypowieści o ubogim Łazarzu, który został przyjęty "na łono
Abrahama". "Jezus Chrystus, zstępując do piekieł, wyzwolił dusze
sprawiedliwych, które oczekiwały swego Wyzwoliciela na łonie Abrahama".
Jezus nie zstąpił do piekieł, by wyzwolić potępionych ani żeby zniszczyć piekło
potępionych, ale by wyzwolić sprawiedliwych, którzy Go poprzedzili.
634 "Nawet umarłym głoszono
Ewangelię..." (1 P 4, 6). Zstąpienie do piekieł jest całkowitym
wypełnieniem ewangelicznego głoszenia zbawienia. Jest ostateczną fazą
mesjańskiego posłania Jezusa, fazą skondensowaną w czasie, ale ogromnie szeroką
w swym rzeczywistym znaczeniu rozciągnięcia odkupieńczego dzieła na wszystkich
ludzi wszystkich czasów i wszystkich miejsc, aby wszyscy ci, którzy są
zbawieni, stali się uczestnikami Odkupienia.
635 Chrystus zstąpił więc do otchłani
śmierci, aby umarli usłyszeli "głos Syna Bożego i ci, którzy
usłyszą", żyli (J 5, 25). Jezus, "Dawca życia" (Dz 3,
15), przez śmierć pokonał tego, "który dzierżył władzę nad śmiercią,
to jest diabła", i wyzwolił "tych wszystkich, którzy całe życie przez
bojaźń śmierci podlegli byli niewoli" (Hbr 2,14-15). Od tej chwili
Chrystus Zmartwychwstały ma "klucze śmierci i Otchłani" (Ap 1, 18),
a na imię Jezusa zgina się "każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i
podziemnych" (Flp 2,10):
Wielka
cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król
zasnął, ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg
zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków... Idzie, by
odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę. Pragnie nawiedzić tych,
którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; by wyzwolić z bólów
niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem
i Synem Ewy... "Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim
synem... Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, byś
pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem
umarłych".
636 W artykule "Jezus zstąpił do
piekieł" Symbol wiary głosi, że Jezus rzeczywiście umarł i przez swoją
śmierć dla nas zwyciężył śmierć i diabła, "który dzierżył władzę nad
śmiercią" (Hbr 2,14).
637 Zmarły Chrystus, w swojej duszy
zjednoczonej z Jego Boską Osobą, zstąpił do krainy zmarłych. Otworzył On bramy
nieba sprawiedliwym, którzy Go poprzedzili.
Tradycja
wyróżniła co najmniej cztery rodzaje (sytuacje) piekła: 1) limbus purgatorii –
otchłań czyśćcową; 2) limbus patrum – otchłań ojców; 3) limbus puerorum /
infantum – otchłań dzieci; 4) piekło potępionych i upadłych aniołów.
Jezus zstępując
do „piekieł” założyć można, iż zstąpił niosąc radosną nowinę Zbawienia to
trzech pierwszych. Przy czym, jeśli chodzi o czyściec toczą się pewne dyskusje
czy przyjście Chrystusa przyśpieszyło oczyszczenie tych, którzy tam (w tym
miejscu / stanie) przebywali, czy też nie. Różne są tutaj opinie teologów.
Jeżeli chodzi o najniższe – czwarte piekło właściwe (potępionych), to Jezus nie
może tam zstąpić, gdyż zaciekle przeciwstawia się ono Jego Miłosierdziu, nie
oczekuje się Go tam i nie chce się Go tam. Ostatecznie z drugiej strony
zstępuje i tam, ale jest to jednocześnie totalną katastrofą dla mieszkańców
tego świata. Niesamowicie cierpi piekło zderzając się z miłością Chrystusa,
którą samo odrzuciło. Jezus narzuca piekłu na jego własnym terytorium chwalebny
przymus odwiecznej miłości. Granice piekła wyznacza śmierć. Odtąd otchłań ojców
przestaje istnieć lub jak kto woli, pozostaje pusta na zawsze. Teraz pozostają
do momentu Sądu Ostatecznego trzy miejsca / stany: 1. Niebo; 2. Czyściec; 3.
Piekło. Otchłań dzieci można bardziej usytuować jako przeniesione do Nieba lub
w jego „granice”, „zasięg”. Czyściec natomiast jest wyłącznie stanem pośrednim
i tymczasowym. Zostanie zniesiony w Dniu Sądu Ostatecznego.
Limbus
– otchłań tj. miejsce pozaświatowe, w którym przebywają dusze, bez własnej winy
pozostawione poza obrębem zbawienia. Nazwa łacińska limbus znaczy brzeg, kraj
szaty, obwód, okrąg jakiejś rzeczy; tak używają tej nazwy Owidiusz, Wirgiliusz
i inni. Scholastycy używali tej nazwy na oznaczenie brzegu piekła, jako miejsca
pobytu pewnych dusz. Polskie miano otchłań etymologicznie oznacza przepaść
głęboką, która jakoby chłonęła to, co w nią wpadnie. Utarte znaczenie piekło, a
nawet przypiekle, przedpiekle, przedniebie.
Tomasz z Akwinu pisał na temat zstąpienia Chrystusa do Otchłani (limbus) w Summa Theologiae.III, q. 52, a. 6.:
OTCHŁAŃ W UJĘCIU ŚW. TOMASZA Z AKWINU
Święty Tomasz z Akwinu – jeden z najwybitniejszych umysłów czasów średniowiecza – w swoich pismach poruszył prawdopodobnie wszystkie zagadnienia natury filozoficznej i teologicznej rozważane w XIII wieku na ówczesnych uniwersytetach europejskich. Wśród wielu jego dzieł najbardziej znana jest stanowiąca swoiste kompendium całej nauki teologicznej (w mniejszym zakresie również filozoficznej) Summa teologiczna. Pisana od roku 1268 aż do śmierci autora (w 1274 r.) zawiera w oryginale cztery części: Prima pars (I), Prima secundae (I-II), Secunda secundae (II-II) oraz Tertia pars (III). Przedwczesna śmierć Doktora Anielskiego uniemożliwiła mu dokończenie dzieła, uczynili to za niego jego uczniowie – dlatego oprócz czterech części Summa zawiera także Dodatek (Supplementum – skrót: suppl.). Supplementum oddaje wiernie styl teologii Tomasza z Akwinu, stąd wydaje się, że nie jest nadużyciem traktowanie go jako integralnej części Summy teologicznej.
Summa theologiae istotne miejsce poświęca rzeczywistości eschatologicznej człowieka i świata. Rozważania na ten temat można znaleźć przede wszystkim w tomie trzecim oraz w Dodatku do Summy. Akwinata podejmuje wiele szczegółowych problemów dotyczących spraw ostatecznych, takich jak m.in.: męka Chrystusa jako przyczyna wysługująca zbawienie (III, q. 49, a. 1-6), zmartwychwstanie Chrystusa jako przyczyna przyszłego zmartwychwstania ciał (III, q. 56, a. 1), spalenie świata ogniem (suppl. q. 74, a. 1-9), czas i sposób powszechnego zmartwychwstania (suppl. q. 77, a. 1-4), stan i właściwości zmartwychwstałych (suppl. q. 79-85), sąd powszechny (suppl. q. 88-90), odnowienie świata (suppl. q. 91, a. 1-5), szczęście zbawionych w niebie (suppl. q. 92-93), kary i stan potępionych (suppl. q. 97-99), czyściec jako miejsce kar oczyszczających z grzechu (suppl. q. 100, a. 1-8). Niebo, piekło i czyściec nie są jednak zdaniem Tomasza jedynymi możliwymi miejscami egzystencji duszy po śmierci. Akwinata przedstawia takich miejsc w Summie teologicznej aż pięć (suppl. q. 69, a. 7): oprócz trzech wspomnianych powyżej charakteryzuje jeszcze otchłań ojców i otchłań dzieci. Przeanalizowanie teologii tych dwóch odmiennych typów otchłani obecnych w Summie teologicznej oraz określenie aktualności tomistycznego ujęcia tego zagadnienia w kontekście Katechizmu Kościoła Katolickiego stanowi cel tego wywodu.
OTCHŁAŃ
OJCÓW (LIMBUS PATRUM)
W księgach Starego Testamentu miejsce pobytu ludzi po ich życiu ziemskim zostało przedstawione w sposób niejednolity. W wielu miejscach wyobrażenia starotestamentowe zdradzają niepewny, lękliwy stosunek do życia pozagrobowego. Zmarli przedstawiani są jako cienie, samo zaś miejsce ich przebywania – szeol – porównuje się z grobem (Ps 30,10) i ukazuje jako przestrzeń oddzieloną od Boga: „bo nikt po śmierci nie wspomni o Tobie, któż Cię wychwala w Szeolu?” (Ps 6,6). Hiob charakteryzuje miejsce pośmiertnej egzystencji człowieka jako podobne „do kraju mroków i cienia śmierci, do kraju ciemnego jak noc, do cienia śmierci i do bezładu, gdzie świeci ciemna noc” (Hi 10,21-22). Szeol jest w Starym Testamencie ukazywany wielokrotnie jako kraina egzystencjalnej pustki, raczej napawająca trwogą niż niosąca nadzieję nieśmiertelności. Ostatni rozdział Księgi Izajasza dodaje do tego zatrważający obraz cierpień grzeszników w przyszłym życiu: „A gdy wyjdą, ujrzą trupy ludzi, którzy się zbuntowali przeciwko Mnie: bo robak ich nie zginie, i nie zagaśnie ich ogień” (Iz 66,24). Z drugiej strony teksty starotestamentowe nierzadko zawierają również krzepiące przesłanie na temat życia pozagrobowego, że sprawiedliwi mogą oczekiwać zapłaty w przyszłym życiu: „A sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek” (Mdr 4,7; zob. także np.: 2 Mch 7; Dn 12,2). Ów dualizm: lęk i nadzieja, może stwarzać pewną trudność interpretacyjną z punktu widzenia teologii dogmatycznej; św. Tomasz z Akwinu skłonny jest w nim widzieć obraz dwóch odmiennych rzeczywistości: otchłani ojców i piekła potępionych.
Święty Tomasz z Akwinu interpretuje za wcześniejszą tradycją chrześcijańską starotestamentalną otchłań ojców (limbus patrum) jako miejsce, w którym „przebywały dusze sprawiedliwych nie mogące dostąpić chwały z powodu winy ludzkiej natury jeszcze nie zbawionej przez Chrystusa” (suppl. q. 69, a. 7).
Bardziej szczegółowo Akwinata charakteryzuje otchłań, porównując ją z piekłem i wymieniając podstawowe różnice między nimi (suppl. q. 69, a. 5). Po pierwsze – pisze Tomasz – w piekle dusze doznają różnych cierpień, od których dusze przebywające w otchłani ojców są wolne. Wręcz przeciwnie, otchłań ojców – pomimo braku możliwości zjednoczenia z Bogiem – jest już dla przebywających w niej miejscem odpocznienia, niejako stanem naturalnej szczęśliwości. Druga różnica polega na tym, że stan przebywania w otchłani, w przeciwieństwie do piekła, jest ograniczony „czasowo”. Po trzecie zaś, do otchłani trafiali wyłącznie ludzie sprawiedliwi, którym przez miłość i wiarę zostały odpuszczone grzechy i darowana kara potępienia wiecznego. Miejscem pośmiertnego przebywania niesprawiedliwych jest natomiast od początku do końca (a raczej: bez końca) piekło – przebywanie w otchłani ojców byłoby dla nich bezcelowe, umierając bowiem bez łaski Bożej, nie mogą oczekiwać na owoce Odkupienia. Tomasz w konsekwencji tego stwierdza, że po swojej śmierci Chrystus nie zstąpił do piekła (III, q. 52, a. 2) i nie wybawił potępionych: „[…] przy zstąpieniu do piekieł [Tomasz ma tu na myśli otchłań ojców] Chrystus działał mocą swej męki, toteż tylko zjednoczeni z męką Chrystusa przez wiarę, którą miłość ukształtowała, czyli przez taką wiarę, która gładzi grzechy, mogli skorzystać z owoców tego zstąpienia i zostać uwolnieni z piekieł. Przebywający w piekle potępionych albo w ogóle nie posiadali wiary w mękę Chrystusa jako niewierzący, albo też […] nie łączyło ich podobieństwo miłości (III, q. 52, a. 6).
Zasadniczą kwestią zbliżającą do siebie rzeczywistości piekła i otchłani ojców jest zaś według średniowiecznego teologa ich wspólne położenie: „[…] jest możliwe, że są one jednym i tym samym miejscem, albo jakby przedłużonym, ale tak, że górna część piekła nazywałaby się otchłanią ojców” (suppl. q. 69, a. 5). To zewnętrzne podobieństwo topograficznego usytuowania w niczym jednak nie umniejsza faktu, że Tomasz z Akwinu otchłań i piekło traktuje jako dwie zupełnie różne rzeczywistości, które współistniały obok siebie w czasach Starego Przymierza aż do Odkupienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Akwinata odczytuje księgi starotestamentowe w tym kluczu i wskazuje, że niektóre zawarte w nich opisy egzystencji pośmiertnej są w rzeczywistości przedstawieniami otchłani, inne zaś piekła.
Osobny artykuł Summy teologicznej Doktor Anielski poświęcił interpretacji „łona Abrahama” (suppl. q. 69, a. 4), na którym spoczął po śmierci ubogi Łazarz z przypowieści ewangelicznej (Łk 16,19-31). Abraham jako pierwszy dał przykład wiary, która jest warunkiem dostąpienia pośmiertnego odpocznienia, dlatego „łono Abrahama” jest według Tomasza z Akwinu po prostu innym określeniem otchłani ojców. Określenie to wskazuje na pozytywny wymiar tej rzeczywistości życia pozagrobowego (naturalne szczęście, brak cierpień), podczas gdy otchłań ojców wskazuje na jej niedostatki (brak widzenia Boga): „stan świętych przed przyjściem Chrystusa można ujmować albo według tego, co miało z odpocznienia: i tak zwie się łonem Abrahama, albo według tego, czego niedostawało ich odpocznieniu: i tak zwie się otchłanią” (suppl. q. 69, a. 4). Zgodnie z tą interpretacją ubogi Łazarz znalazł więc po śmierci odpocznienie w otchłani ojców, oczekując jednak wciąż na jego pełnię urzeczywistniającą się w visio beatifica. Akwinata przyznaje jednocześnie, że termin „łono Abrahama” jest w czasie Kościoła adekwatny nie tylko do opisu dawnej otchłani ojców, ale również do określenia rzeczywistości nieba, ponieważ „po przyjściu Chrystusa odpocznienie świętych jest pełne. Toteż takowe odpocznienie [również] zwie się łonem Abrahama” (suppl. q. 69, a. 4).
Definitywny
koniec otchłani ojców nastąpił wraz z zstąpieniem do niej Chrystusa po Jego
śmierci krzyżowej. Syn
Boży spędził w otchłani według Tomasza z Akwinu czas od śmierci aż do
Zmartwychwstania, czyli cały okres oddzielenia duszy od ciała, „jeden dzień i
dwie noce” (III, q. 52, a. 4). Mocą swojej męki „wyzwolił stamtąd patriarchów
zatrzymanych tam i pozbawionych dostępu do chwały wskutek grzechu praojca”
(III, q. 52, a. 5). Akwinata z scholastyczną precyzją określa, że co prawda
ojcowie byli na podstawie swojej wiary już wcześniej, za życia, uwolnieni
zarówno od grzechów osobistych, jak i od grzechu pierworodnego, jednak kara za
grzech pierworodny nie była im jeszcze darowana, ponieważ „nie została jeszcze
uiszczona cena Odkupienia” (III, q. 52, a. 5). Wraz z ofiarą krzyżową
Zbawiciela sytuacja uległa diametralnej zmianie, a otchłań ojców osiągnęła swój
kres w uszczęśliwiającym widzeniu Boga.
Reasumując tę Otchłań należy stwierdzić, że limbus patrum to miejsce / stan zwyczajem żydowskim oznaczającę przodków sprawiedliwych tj. żydów i pogan, którzy pomarli przed przyjściem Zbawiciela w stanie łaski poświęcającej. Dusze te były w tym miejscu "przed przyjściem Chrystusa Pana zachowane... i tam bez wszelkiego uczucia boleści wspierając się nadzieją odkupienia, spokojnego mieszkania zażywały. Tych tedy ludzi pobożnych dusze, którzy na łonie Abrahama Zbawiciela czekali, Chrystus Pan, do piekła zstąpiwszy, wybawił" (Katechizm Rzymski, cz. I, r. VI, n. 3, tł. ks. W. Kuczborskiego, wydał ks. J. Krukowski, Kraków 1880, str. 66). Do tego miejsca aluzję czynił św. Paweł (Hebr. IX, 9; XI, 39) i św. Piotr pisał wyraźnie (I ep. III, 19), że (Chrystus) "tym, którzy w ciemnicy byli, duchom przyszedłszy przepowiadał". Ze śmiercią Zbawiciela miejsce to przestało istnieć.
OTCHŁAŃ
DZIECI (LIMBUS PUERORUM / INFANTUM)
Otchłań dzieci (limbus puerorum) jest zdaniem Tomasza z Akwinu usytuowana w tym samym miejscu, co otchłań ojców, czyli stanowi jakby górną część piekła: „miejsce położenia […] było jedno i to samo dla obu z tym zastrzeżeniem, że miejsce odpocznienia błogosławionych było jeszcze wyżej niż otchłań dzieci” (suppl. q. 69, a. 6). Dwa rodzaje otchłani posiadają jednak zdecydowanie odmienny charakter zarówno pod względem trafiających do nich osób, jak i ich stanu oraz perspektyw wyjścia z otchłani. Do limbusa trafiają zdaniem Akwinaty dzieci nieochrzczone, które zmarły w wieku, w którym nie posiadły jeszcze umiejętności posługiwania się rozumem; nie mogły więc popełnić żadnego grzechu osobistego (i w konsekwencji zostać potępione), nie mogły również przez akt wiary zostać oczyszczone z grzechu pierworodnego (i osiągnąć nieba). Idea tego miejsca jest więc ściśle związana z dogmatem o grzechu pierworodnym, którego konsekwencją jest brak możliwości zbawienia osób, które przed śmiercią nie zostały od niego uwolnione. „Dzięki wierze usprawiedliwiającej ojcowie zostali oczyszczeni z tego grzechu […]. Natomiast w dzieciach istnieje ta przeszkoda […]. I dlatego dzieciom i ojcom wyznaczono różne miejsca pobytu” (suppl. q. 69. a. 6) – pisze Tomasz z Akwinu.
Summa teologiczna przedstawia otchłań dzieci, w przeciwieństwie do otchłani ojców, jako miejsce definitywnej egzystencji, niedającej perspektywy na visio beatifica. Według Akwinaty Chrystus, zstępując do otchłani, uwolnił z niej tylko błogosławionych ojców. Przebywające w niej dzieci obarczone wyłącznie grzechem pierworodnym nie miały w żaden sposób udziału w wierze, a „zstąpienie Chrystusa do piekieł odniosło swój skutek jedynie u tych ludzi, którzy przez wiarę i miłość byli zjednoczeni z Jego męką” (III, q. 52, a. 7) – deklaruje św. Tomasz.
W dwóch ostatnich artykułach Summy teologicznej (suppl. q. 101, a. 1-2) Doktor Anielski podejmuje zagadnienie cierpienia dzieci przebywających w otchłani. Stwierdza dobitnie, że jedyną karą małoletnich w limbus puerorum jest nieobecność wizji uszczęśliwiającej. Dzieci przebywające w otchłani nie doznają więc zdaniem Akwinaty żadnego bólu: ani zmysłowego (suppl. q. 101, a. 1), ani duchowego (suppl. q. 101, a. 2), ponieważ za samą winę pierworodną nie należy się taka kara – jest ona stosowną odpłatą jedynie za grzechy popełnione dobrowolnie. Po powszechnym zmartwychwstaniu ich ciała będą wolne od cierpień, choć nie z tej samej przyczyny, co ciała świętych: „Ciała dzieci nie będą wolne od cierpień z powodu braku w nich możności cierpienia, ale z powodu braku [działającego] na nie cielesnego czynnika zewnętrznego. […] Natomiast ciała świętych będą wolne od cierpień z tego powodu, że nie będzie w nich już możności cierpienia” (suppl. q. 101, a. 1). Dzieciom przebywającym w otchłani nie sprawia również żadnej przykrości brak perspektywy osiągnięcia visio beatifica, ponieważ wykracza ona – jak wskazuje Akwinata, – poza ich możliwości, a „człowiek o trzeźwym rozumie nie cierpi z tego powodu, że nie ma tego, co przekracza jego siły […], np. żaden mądry człowiek nie cierpi z tego powodu, że nie zdoła latać jak ptak” (suppl. q. 101, a. 2).
Podsumowując, mimo że w myśli Tomasza dzieci umierające w grzechu pierworodnym są
definitywnie pozbawione możliwości uszczęśliwiającego widzenia Boga, to jednak
ich wolna od cierpienia egzystencja charakteryzuje się rodzajem naturalnego
szczęścia, a ze swoim Stwórcą łączą się „przez korzystanie z udzielonych im
dóbr naturalnych. I w ten sposób mogą cieszyć się Nim naturalnym poznawaniem i
miłowaniem” (suppl. q. 101,
a. 2). Jednozgodnie nauczają Ojcowie Kościoła i teologowie, że dzieci takie w
otchłani nie poniosą mąk żadnych, aczkolwiek Bellarmin (De gratia primi
hominis, l. VI, c. 6-7) mniemał, że smucić się będą dusze dzieci z utraconego
widzenia błogosławionych. Choć tak, jak powyżej napisano, Św. Tomasz (In II
dist. 33 q. 2. a. 2, ad. 5) zdaje się nawet skłaniać do tego zdania, że dusze
dzieci zmarłych bez Chrztu św., posiądą pewną szczęśliwość naturalną, czyli
przyrodzonymi władzami duszy połączą się z Bogiem. Zdanie to niemal ogólnie
przyjmują teologowie katoliccy: Suarez, De Vitiis et peccatis, disp. IX, s. 2, n. 18; Lessius, De perfectionibus moribusque
divinis, XIII, 22...; Mazzella, De Deo Creante, n. 1050... i inni bardzo
liczni.
AKTUALNOŚĆ
OTCHŁANI ŚW. TOMASZA Z AKWINU
Myśl św. Tomasza z Akwinu odnośnie do otchłani ojców w kontekście ujęcia tego zagadnienia w Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1992 roku (nr 631-637) wykazuje dużą aktualność. Magisterium Kościoła stwierdza, że sprawiedliwi przed Chrystusem byli pozbawieni oglądania Boga, oczekując dopiero Wyzwoliciela na łonie Abrahama (nr 633). Syn Boży w „swojej duszy połączonej z Boską Osobą” (nr 637) zstąpił do „piekieł” i wyswobodził z nich dusze sprawiedliwych. Chrystus nie przebywał natomiast w otchłani ani w celu wyzwolenia potępionych, ani „żeby zniszczyć piekło potępionych” (nr 633). Należy stwierdzić, że większość głównych tez Tomasza dotyczących otchłani ojców i zstąpienia do niej Chrystusa pokrywa się ze współczesnym nauczaniem katechizmowym na ten temat. Zasadniczą różnicą wydaje się zdecydowanie słabsze zaakcentowanie przez autorów Katechizmu stanu przebywających w otchłani jako „odpocznienia” polegającego na doznawaniu naturalnego szczęścia w oczekiwaniu na visio beatifica. Nie dostarcza to jednak – jak sądzę – argumentu przemawiającego za zdezaktualizowaniem się koncepcji Tomaszowej, lecz stanowi raczej przykład odmiennego rozłożenia akcentów.
Pewne zastrzeżenia można natomiast wysunąć w stosunku do fizykalnego rozumienia przez Tomasza zagadnienia „piekieł”, który uważa je za miejsce, które można określić niemalże topograficznie. Co prawda także Katechizm przytacza fragment Listu do Efezjan stwierdzający, że Chrystus „zstąpił do niższych części ziemi” (Ef 4, 9-10; KKK 631), nie wydaje się jednak, by przyjmował dosłowną interpretacji tego tekstu. Akwinata natomiast twierdzi, iż „zgodne z Pismem jest zdanie, że piekło znajduje się pod ziemią” (suppl. q. 97, a. 7), a „górna część piekła nazywała się otchłanią ojców” (suppl. q. 69, a. 5). Sądzę jednak, że mimo zasadniczo innej wrażliwości współczesnej myśli teologicznej (mającej do pewnego stopnia odzwierciedlenie w Katechizmie), traktującej egzystencję po śmierci ziemskiej bardziej jako stan niż przebywanie w jakimś miejscu, koncepcja św. Tomasza z Akwinu może stanowić inspirację i przyczynek do dyskusji również i dzisiaj.
Katechizm Kościoła Katolickiego nie odwołuje się do znanej z Summy teologicznej koncepcji otchłani dzieci. Urząd Nauczycielski stwierdza, że „Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego” (KKK 1257), w innym miejscu dodaje jednak, że powszechna wola zbawcza Boga pozwala nam „mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu” (KKK 1261). Biorąc pod uwagę powyższy cytat należy przyznać, że Magisterium Kościoła sceptycznie odnosi się do koncepcji otchłani dzieci, wypowiadając się w tej materii jednak bardzo ostrożnie i nie deklarując jednoznacznie swojego stanowiska1. W tym kontekście otchłań dzieci św. Tomasza z Akwinu należy traktować co najwyżej jako teologiczną hipotezę. Uważam, że hipoteza ta jest niezręczna ze względów duszpasterskich, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę tragiczną sytuację tych rodziców, którzy utracili dziecko, zanim zdążyli przyprowadzić je do wody chrzcielnej. Z drugiej strony koncepcja otchłani dzieci posiada jednak niewątpliwą zaletę o charakterze dogmatycznym, akcentuje bowiem prawdę o rzeczywistości grzechu pierworodnego, który jest „śmiercią duszy” (KKK 403). Nie wydaje się więc, żeby należało ją całkowicie odrzucić, traktując jako relikt przestarzałej teologii średniowiecznej. Sceptycznie do koncepcji otchłani dzieci odniosła się też Międzynarodowa Komisja Teologiczna w dokumencie z 2007 roku pt. Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu. Dokument MKT, mimo że nie posiada autorytetu właściwego Urzędowi Magisterium Kościoła, niewątpliwie odzwierciedla stanowisko większości współczesnych teologów w tej materii.
Inne ciekawe teksty poruszające kwestię
zstąpienia Chrystusa do Otchłani, to:
Bramy niebios zostały otwarte dla Chrystusa ze względu na wywyższenie Jego ludzkiej natury (św. Ireneusz)
Bóg postanowił nas zbawić i zstąpił na dno otchłani śmierci, aby każdy człowiek, również ten, który upadł tak nisko, że już nie widzi nieba, mógł znaleźć Bożą rękę i uchwyciwszy się jej, wyjść z ciemności, by znów zobaczyć światłość, dla której został stworzony (Benedykt XVI)
Zstąpienie do otchłani obrazowo wyraża zwycięstwo Chrystusa nie tylko nad śmiercią, ale również nad szatanem, zwycięstwo, które spowodowało wyzwolenie ludzkości spod dominacji złego ducha (Jan Paweł II)
O Maryjo, to jest prawdziwie Twoja noc! Kiedy gasną ostatnie światła szabatu, a Owoc Twojego łona spoczywa w ziemi, czuwa również Twoje serce! Twoja wiara i Twoja nadzieja wybiegają naprzód. Za ciężkim głazem dostrzegają już pusty grób; za grubymi zasłonami mroków już widzą blask zmartwychwstania. Spraw, o Matko, abyśmy i my czuwali w ciszy nocy, wierząc i ufając w słowo Pana. Dzięki temu w pełni światła i życia spotkamy Chrystusa, pierwszego spośród zmartwychwstałych, który króluje z Ojcem i Duchem Świętym na wieki wieków. Regina caeli, laetare. Alleluja! (Jan Paweł II, Noc stworzenia, noc wyjścia i noc zmartwychwstania, 30 III 2002 — Wigilia Paschalna w Bazylice św. Piotra)
Jakże moglibyśmy żyć bez Niego [to jest bez Jezusa Chrystusa], skoro nawet prorocy, będąc dzięki Duchowi Jego uczniami, oczekiwali Go jako nauczyciela? Dlatego Ten, którego słusznie oczekiwali, swą obecnością wskrzesił ich spośród umarłych (św. Ignacy z Antiochii, Do Magnezjan 9, 2)
Chrystus poprzez krzyż zstąpił do piekieł (1 P 3, 19), by dopełnić wszystkiego (Ef 4, 10), i zerwał cierpienia śmierci (Dz 2, 24) (św. Bazyli, Anafora bizantyńska)
O
śmierci, będę twoją śmiercią. O piekło, ciosem będę dla ciebie.
Jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach ryby, tak i Syn Człowieczy będzie we wnętrzu ziemi (Antyfona)
Jezus doświadczył śmierci jak wszyscy ludzie i Jego dusza dołączyła do nich w krainie umarłych. Jezus zstąpił tam jednak jako Zbawiciel (KKK § 633)
Spotykając Cię [o Chryste] tam, na dole, piekło napełniło się goryczą, ponieważ zostało unicestwione; napełniło się bólem, bo zostało pokonane... Gdzież jest, o śmierci, twoja ostroga? Gdzież jest, o piekło, twe zwycięstwo? Chrystus zmartwychwstał, a ty jesteś powalone (Pseudo-Chryzostom, Homilia paschalna)
Odszedł nasz Pasterz, † źródło wody żywej, / a przy Jego śmierci zaćmiło się słońce. Do niewoli został wzięty ten, który w niewoli trzymał pierwszego człowieka. Dzisiaj nasz Zbawiciel wyrwał nas z mocy śmierci. Rozerwał pęta Otchłani i złamał potęgę szatana. Dzisiaj nasz Zbawiciel wyrwał nas z mocy śmierci (Responsorium)
Wszechmogący, wieczny Boże, Twój Syn Jednorodzony został złożony w grobie i wyszedł z niego pełen chwały; † spraw łaskawie, by wierni, którzy przez chrzest uczestniczą w Jego śmierci, * dzięki Jego zmartwychwstaniu osiągnęli radość życia wiecznego. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
MODLITWA:
Ty
stałeś się do nas podobny nie tylko w ziemskim życiu, lecz także w
doświadczeniu śmierci.
– Ty nie zostawiłeś sprawiedliwych w
ciemnościach grobu, lecz otwarłeś dla nich bramy nieba.
– Ty pokonałeś dzieło Szatana, który
wprowadził człowieka w ciemność śmierci.
– Twoja miłość jest potężniejsza niż
destrukcyjna moc władcy tego świata.
– Przed Tobą zgina się każde kolano istot
niebieskich i ziemskich i podziemnych.
– Ty jesteś Panem, pełnym dobroci i
miłosierdzia, zbawiającym żywych i umarłych.
STAROŻYTNA HOMILIA NA ŚWIĘTĄ I WIELKĄ SOBOTĘ
Zstąpienie
Pana do Otchłani
Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię;
wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się
przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy
spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył
Otchłań.
Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka,
jak zgubioną owieczkę.
Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą
zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; aby wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a
wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i synem Ewy.
Przyszedł więc do nich Pan, trzymając w
ręku zwycięski oręż krzyża. Ujrzawszy Go praojciec Adam, pełen zdumienia,
uderzył się w piersi i zawołał do wszystkich: „Pan mój z nami wszystkimi!” I
odrzekł Chrystus Adamowi: „I z duchem twoim!” A pochwyciwszy go za rękę,
podniósł go mówiąc: „Zbudź się, o śpiący i powstań z martwych, a zajaśnieje ci
Chrystus.
Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem
się twoim synem. Oto teraz mówię tobie i wszystkim, którzy będą twoimi synami,
i moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy
są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam
światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie!
Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który
śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani.
Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś
dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje
podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie,
jako jedna i niepodzielna osoba.
Dla ciebie Ja, twój Bóg, stałem się twoim
synem. Dla ciebie Ja, Pan, przybrałem postać sługi. Dla ciebie Ja, który jestem
ponad niebiosami, przyszedłem na ziemię i zstąpiłem w jej głębiny. Dla ciebie,
człowieka, stałem się jako człowiek bezsilny, lecz wolny pośród umarłych. Dla
ciebie, który porzuciłeś ogród rajski, Ja w ogrodzie oliwnym zostałem wydany
Żydom i ukrzyżowany w ogrodzie.
Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie
oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na
moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu
przywrócić mój obraz.
Spójrz na moje plecy przeorane razami,
które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających
ciebie. Obejrzyj moje ręce tak mocno przybite do drzewa za ciebie, który
niegdyś przewrotnie wyciągnąłeś swą rękę do drzewa.
Snem śmierci zasnąłem na krzyżu i włócznia
przebiła mój bok za ciebie, który usnąłeś w raju i z twojego boku wydałeś Ewę,
a ta moja rana uzdrowiła twoje zranienie. Sen mej śmierci wywiedzie cię ze snu
Otchłani. Cios zadany Mi włócznią złamał włócznię skierowaną przeciw tobie.
Powstań, pójdźmy stąd! Niegdyś szatan
wywiódł cię z rajskiej ziemi, Ja zaś wprowadzę ciebie już nie do raju, lecz na
tron niebiański. Zakazano ci dostępu do drzewa będącego obrazem życia, ale Ja,
który jestem życiem, oddaję się tobie. Przykazałem aniołom, aby cię strzegli
tak, jak słudzy, teraz zaś sprawię, że będą ci oddawać cześć taką, jaka należy
się Bogu.
Gotowy już jest niebiański tron, w
pogotowiu czekają słudzy, już wzniesiono salę godową, jedzenie zastawione,
przyozdobione wieczne mieszkanie, skarby dóbr wiekuistych są otwarte, a
królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata, już otwarte”
ZSTĄPIENIE DO OTCHŁANI WG EWANGELII NIKODEMA (APOKRYF)
O Panie Isusie Chryste, zmartwychwstanie i życie świata, daj nam łaskę, abyśmy opowiedzieli twe zmartwychwstanie i twe cuda, które uczyniłeś w otchłani. Byliśmy więc w otchłani z wszystkimi tymi, którzy spali od wieków. O północy*, w ciemnościach tam panujących, ukazało się jakoby światło słońca i zajaśniało; oświeciło wszystkich i ujrzeliśmy się nawzajem. I natychmiast wysunął się naprzód nasz ojciec Abraham wraz z patriarchami i prorokami, i przepełnieni radością mówili do siebie: „Ten blask pochodzi od wielkiego światła”. Prorok Izajasz, który tam był, powiedział: „To światło pochodzi od Ojca i od Syna, i od Ducha Świętego, o którym prorokowałem, gdy jeszcze żyłem: <<Ziemia Zabulona, ziemia Neftalego, lud, który siedział w ciemności, ujrzał wielkie światło>>”.
(2) Wtedy wyszedł na środek jakiś asceta z pustyni i rzekli doń patriarchowie: „Kim jesteś?” On odpowiedział: „Ja jestem Jan, ostatni z proroków. Ja prostowałem ścieżki Synowi Bożemu i głosiłem ludowi pokutę na odpuszczenie grzechów. I przyszedł do mnie Syn Boży, i ujrzawszy Go już z oddali, rzekłem do ludu: <<Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. I tą oto ręką ochrzciłem go w rzece Jordan i ujrzałem jakoby gołębicę i Ducha Świętego zstępującego na Niego, i usłyszałem głos Boga Ojca, który tak mówił: <<Ten jest Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie”. I dlatego posłał mnie do was, abym zwiastował, że przychodzi już tu jednorodzony Syn Boży, aby kto weń uwierzy, był zbawiony, a kto weń nie uwierzy, był potępiony. I dlatego też mówię do was wszystkich: skoro tylko Go ujrzycie, padnijcie wszyscy na twarz, bo teraz właśnie nadszedł dla was czas pokuty za to, że kłanialiście się bałwanom tam na tym próżnym świecie, który jest na górze, i przez to zgrzeszyliście. Kiedy indziej będzie to już niemożliwe”.
III (XIX) Gdy tak Jan pouczał tych, którzy byli w otchłani, usłyszał to protoplasta, praojciec Adam i rzekł do syna swego Seta: „Synu mój, chcę, abyś powiedział praojcom rodzaju ludzkiego i prorokom, gdzie cię wysłałem, gdy już umierałem”. Rzekł Set: „Słuchajcie prorocy i patriarchowie. Mój ojciec, protoplasta Adam, gdy niegdyś umarł, posłał mnie, abym pomodlił się do Boga koło bram raju, by anioł towarzyszył mi do drzewa miłosierdzia – z niego miałem wziąć oleju dla namaszczenia mego ojca, który dzięki niemu, mógłby powstać z choroby. Tak też uczyniłem. A po modlitwie przyszedł do mnie anioł Pański i rzekł do mnie: <<O co prosisz, Secie? Prosisz o olej, który leczy choroby, albo też o drzewo, z którego wypływa ten olej, ze względu na chorobę ojca? Teraz go jednak nie znajdziesz. Idź więc i powiedz swemu ojcu, że gdy wypełni się pięć tysięcy pięćset lat od stworzenia świata, wtedy jednorodzony Syn Boga, który się wcieli, namaści go tym olejem i zmartwychwstanie, i w wodzie, i w Duchu Świętym oczyści go i tych, którzy z niego pochodzą, i wtedy zostaną uleczeni z wszelkiej choroby, Dziś jednak uczynić to jest rzeczą zupełnie niemożliwą>>”. Gdy to usłyszeli patriarchowie i prorocy, wielce się ucieszyli.
IV (XX) 1 Gdy tak wszyscy się radowali, oto przyszedł Szatan, dziedzic ciemności, i rzekł do Hadesa: „Żarłoku nienasycony! Posłuchaj tych moich słów: W narodzie judejskim jest pewien człowiek, nazywa się Isus, a mieni się być Synem Bożym. Był On człowiekiem i przy naszej pomocy Żydzi go ukrzyżowali. A teraz, gdy umarł, bądź przygotowany, abyśmy mogli Go tu dobrze upilnować. Ja wiem, że On był człowiekiem, i słyszałem, jak On mówił: <<Smutna jest dusza moja aż do śmierci>>. Na tym górnym świecie wyrządził mi On wiele zła, gdy żył wśród śmiertelników. Gdziekolwiek bowiem znalazł moje sługi, prześladował ich. I ilu tylko ludzi uczyniłem krzywymi, ślepymi, kulawymi, trędowatymi lub kimkolwiek tego rodzaju, On leczył ich wszystkich jednym słowem; i nawet tych, którzy byli gotowi, aby ich pogrzebać, ożywiał jednym słowem”.
(2) Mówi Hades: „Czy zaiste jest On tak potężny, że jednym słowem może uczynić tak wielkie czyny? A jeśli On jest tak potężny, to czy ty mu będziesz mógł stawić czoło. Jeśli bowiem tak rzeczy stoją, to wydaje mi się, że nikt nie zdoła mu stawić czoła. A jeśli mówisz, że słyszałeś jak mówił, że lęka się śmierci, to mówił to, aby sobie z ciebie zakpić i wyśmiać cię, chcąc cię porwać potężną ręką. A biada ci, biada ci na wszystkie wieki!” Rzecze szatan: „Żarłoczny i nienasycony Hadesie, tak bardzo przeląkłeś się usłyszawszy o naszym wspólnym wrogu? Ale ja Go się nie uląkłem, ale dopomogłem Żydom i ukrzyżowali Go, i napoili Go żółcią i octem. Przygotuj się więc, abyś, gdy przyjdzie, mógł Go silnie uchwycić”.
(3) Odpowiedział Hades: „Diable, dziedzicu ciemności, synu zatracenia! Dopiero co powiedziałeś mi, że wielu tych, których ty przygotowałeś na pogrzebanie, On jednym słowem przywrócił do życia. Jeśli więc innych uwolnił od grobu, to w jaki sposób i jaką mocą my Go tu powstrzymamy? Właśnie niedawno temu pożarłem jednego zmarłego imieniem Łazarz i po niedługim czasie ktoś z żywych jednym słowem wydarł mi go gwałtem z moich wnętrzności. Sądzę, że był to ten, o którym mówisz. Jeśli my Go więc przyjmiemy, boję się, że będziemy musieli się o wszystkich lękać. Czuję bowiem, że wszyscy, których pożarłem od wieków, burzą się teraz i czuję ból we wnętrznościach. I wydaje mi się, że owe przywołanie ode mnie Łazarza było niedobrym znakiem, bowiem nie jak umarły, ale jak orzeł wyleciał ode mnie: tak gwałtownie wydarła go ode mnie ziemia. Dlatego zaklinam cię na naszą wzajemną życzliwość, abyś Go tu do mnie nie sprowadzał. Sądzę bowiem, że tu przyjdzie, aby wskrzesić wszystkich zmarłych. I, na ciemności, które są w nas, mówię ci jeszcze i to: jeśli Go tu przyprowadzisz, nikt spośród umarłych tu nie pozostanie”.
V (XXI) 1 Gdy tak pomiędzy sobą rozmawiali Szatan i Hades, oto odezwał się potężny głos, jakoby grzmot, który wołał: „Podnieście bramy wasze, o władcy, i podnieście się bramy wieczne, i wejdzie Król chwały”. Gdy to usłyszał Hades, rzekł do szatana: „Wyjdź, jeśli jesteś w stanie, i staw Mu czoło!” Wyszedł więc Szatan na zewnątrz. Znowu mówi Hades do swych szatanów: „Zawrzyjcie dobrze i mocno bramy brązowe i żelazne zawory, a mnie przynieście klucze; obchodźcie wszędzie, a bądźcie czujni – jeśli bowiem On tu wejdzie, narobi nam tu biedy”.
(2) Gdy to usłyszeli praojcowie, wszyscy poczęli go lżyć tymi słowami: „Żarłoku nienasycony, otwórz, aby wszedł Król chwały!” Mówi prorok Dawid: „Czy nie wiesz, ślepcu, że gdy jeszcze żyłem na świecie, prorokując wypowiedziałem te słowa: <<Podnieście bramy wasze, o władcy?>>” Rzekł Izajasz: „Ja przewidując to, napisałem pod wpływem Ducha Świętego: <<Powstaną z martwych umarli i obudzą się ci, którzy są w grobowcach, i rozradują się ci, którzy są na ziemi>> i <<Gdzie jest, o śmierci, twój oścień, gdzie jest, o otchłani, twoje zwycięstwo?>>”.
(3) Odezwał się znowu głos mówiący: „Podnieście bramy”. Gdy Hades usłyszał po raz drugi głos, odpowiedział, i jakby dotąd nie rozumiał, mówi: „Któż jest ten Król chwały?” Rzekli aniołowie Pana: „Pan silny i potężny, Pan potężny w bitwie”. I natychmiast, na te słowa, pokruszyły się bramy z brązu i zostały zmiażdżone żelazne zawory, a wszyscy związani zostali uwolnieni z więzów, a my razem z nimi. I wszedł Król chwały w ludzkiej postaci, a ciemności otchłani całkowicie zajaśniały blaskiem.
VI (XXII) 1 I natychmiast zawołał Hades: „Zostaliśmy zwyciężeni, biada nam! Ale kimże jesteś ty, który masz taką potęgę i moc? I kimże jesteś ty, który tu zszedłeś nie mając grzechu; ty, który wydajesz się być mały, a możesz tak wiele; pokorny a najwyższy; niewolnik i pan; żołnierz i król; ty, który masz moc nad żywymi i umarłymi? Zostałeś przybity do krzyża i złożony do grobu, a dziś stałeś się wyzwolicielem i zniszczyłeś całą naszą moc. Ty jesteś więc owym Isusem, o którym nam mówił Szatan, pierwszy spośród satrapów, że przez krzyż i śmierć staniesz się dziedzicem całego świata?”
(2) Wtedy Król chwały chwyciwszy za czub głowy szatana, pierwszego spośród satrapów, oddał go aniołom mówiąc: „Zakujcie mu w żelaza ręce, nogi i szyję, i jego usta”. Następnie oddał go Hadesowi, mówiąc: „Wet go i trzymaj dobrze, aż do mego powtórnego przyjścia”.
VII
(XXIII) A Hades wziąwszy Szatana, rzekł do niego: „Belzebubie, dziedzicu ognia
i kaźni, wrogu świętych, co cię zmusiło, abyś ukrzyżował Króla chwały, aby tu
przyszedł i złupił nas? Obróć się wokół i patrz: żaden umarły we
mnie nie pozostał, ale wszystkich, których zyskałeś dzięki drzewu wiedzy,
utraciłeś przez drzewo krzyża, a cała twoja radość przemieniła się w żałość.
Chciałeś zabić Króla chwały, a sam siebie zabiłeś. Skoro cię tu otrzymałem,
aby cię trzymać bezpiecznie, sam doświadczysz, jakiego zła dokonam na tobie. O, arcydiable, zasado śmierci, korzeniu
grzechu, kresie wszelkiego zła! Cóż złego znalazłeś w Isusie, aby knuć Jego
zgubę? Jakżesz ośmieliłeś się uczynić takie zło? Jakżeż chciałeś wprowadzić w
te ciemności takiego człowieka, przez którego utraciłeś wszystkich, którzy
umarli od wieków?”
VIII (XXIV) 1 Gdy Hades tak przemawiał do szatana, oto Król chwały wyciągnął swą prawicę, ujął nią i obudził praojca Adama, a następnie zwróciwszy się do pozostałych, powiedział: „Nuże, naprzód za mną wszyscy, którzy pomarliście ze względu na drzewo, którego on dotknął: oto ja was wszystkich podnoszę znowu, przez drzewo krzyża”. Z tymi słowami wypchnął wszystkich na zewnątrz, a praojciec Adam ukazał się przepełniony radością i rzekł: „Dzięki składam Twojej wielkoduszności, o Panie, ponieważ wyprowadziłeś mnie z najgłębszej otchłani”. Tak samo mówili prorocy i święci: „Dziękujemy Ci, Chryste, Zbawicielu świata, ponieważ wyprowadziłeś życie nasze od zguby”.
(2) Gdy to powiedzieli, Zbawiciel pobłogosławił Adama; kreśląc na czole znak krzyża; to samo uczynił patriarchom, prorokom, męczennikom i praojcom, i wziąwszy ich wyszedł z otchłani. A gdy On szedł, święci ojcowie, którzy mu towarzyszyli, śpiewali te słowa psalmu: „Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie. Chwalmy Pana. Jemu niech będzie chwała od wszystkich świętych”.
IX (XXV) Wszedł do raju trzymając praojca Adama za rękę i oddał go i wszystkich sprawiedliwych archaniołowi Michałowi. A gdy wchodzili w bramę raju, wyszli im na spotkanie dwaj starcy, do których tak rzekli święci ojcowie: „Kimże jesteście wy, którzy nie ujrzeliście śmierci i nie przebywaliście w otchłani, ale z ciałem i duszą mieszkacie w raju?” Jeden z nich rzekł w odpowiedzi: „Ja jestem Henoch, który żył w przyjaźni z Bogiem, i który mnie przyniósł do siebie, a oto ten, to jest Eliasz Thesbita. Mamy żyć aż do wypełnienia się wieków, a wtedy zostaniemy posłani od Boga, aby sprzeciwić się antychrystowi, i aby zostać przez niego zabici, i aby po trzech dniach powstać, i aby być porwani w chmurach na spotkanie Pana”.
X (XXVI) Gdy oni to mówili, oto nadszedł jeszcze ktoś inny: człowiek pokorny, który na swym ramieniu dźwigał krzyż. Rzekli do niego święci ojcowie: „Kimże jesteś ty, który wyglądasz na łotra, i co to za krzyż, który niesiesz na ramionach?” On odpowiedział: „Ja, jak to powiedzieliście, byłem na świecie łotrem i złodziejem. I za to chwycili mnie Żydzi, i wydali na śmierć krzyżową wraz z Panem naszym · Isusem Chrystusem. Wtedy, gdy On wisiał na krzyżu, widząc znaki, które się działy, uwierzyłem weń i zawołałem do Niego tymi słowy: <<Panie, gdy będziesz królował, nie zapomnij o mnie>>. I natychmiast odpowiedział mi: <<Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że będziesz ze mną w raju>>. Niosąc więc swój krzyż przyszedłem do raju i spotkałem archanioła Michała, i rzekłem doń: <<Pan nasz Isus Chrystus, który został ukrzyżowany posłał mnie tu: zaprowadź mnie więc teraz do bramy Edenu>>. Gdy ognisty miecz ujrzał znak krzyża, otworzył mi i wszedłem. Wtedy rzekł do mnie archanioł: <<Poczekaj chwilę, ponieważ idzie tu także praojciec rodzaju ludzkiego, Adam, wraz ze sprawiedliwymi, aby i oni weszli razem do wnętrza>>. I oto teraz widząc, że przybywacie, wyszedłem na wasze spotkanie”. Gdy to usłyszeli wszyscy święci, zawołali wielkim głosem: „Wielki jest Pan nasz i wielka jest Jego moc!”
XI
(XXVII) To wszystko widzieliśmy i usłyszeliśmy my, dwaj bracia bliźniacy, i
zostaliśmy posłani przez Michała archanioła z poleceniem, aby głosić
zmartwychwstanie Pana, ale najpierw, aby udać się do Jordanu i zostać
ochrzczonymi. Poszliśmy tam i zostaliśmy ochrzczeni wraz z innymi, którzy
zmartwychwstali spośród umarłych. Następnie udaliśmy się do Jerozolimy, aby
wypełnić paschę zmartwychwstania. A teraz odchodzimy nie mogąc tu przebywać.
Więc miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Isusa Chrystusa i jedność Ducha
Świętego niech będą z wami wszystkimi”: Gdy to napisali i zapieczętowali
księgi, połowę dali arcykapłanom, a połowę Józefowi i Nikodemowi. I natychmiast
stali się niewidzialnymi. Na chwałę naszego IsusaChrystusa. Niech tak się
stanie.
REASUMUJĄC:
Człowiek
przez grzech stał się niejako własnością Diabła, jednak Chrystus, umierając
zastępczo, dał Bożej sprawiedliwości wystarczające zadośćuczynienie za grzechy
wszystkich ludzi. W interesie Piekła leżało nie dopuścić do odkupieńczej śmierci Syna
Bożego na krzyżu, ale Szatan, zaślepiony głupotą i złością, nie tylko nie
zapobiegł męce Mesjasza, ale nawet domagał się jej.
W
ten sposób wbrew własnej woli przyczynił się do odkupienia tych, których zguby
pragnął. Koncepcja oszukania Szatana, która jest widoczna w Ewangelii Nikodema,
była przez długi czas obecna w dociekaniach teologów, którzy twierdzili nawet,
że Szatan dał się schwytać jak ryba na przynętę, przy czym haczykiem był…
krzyż.
Jezus
wkracza do Otchłani w ludzkiej postaci jako kruszący kajdany i rozjaśniający
wieczne ciemności Król Chwały oraz Pan Majestatu, zapowiadany przez proroków.
W
Ewangelii Nikodema Chrystus wyłamuje bez trudu zaryglowane bramy Hadesu,
wzbudzając trwogę złych duchów, zadeptuje Śmierć, ujarzmia Szatana, przekazując
go mocy Hadesa, a następnie wyprowadza z otchłani Adama, Ewę i tłum
sprawiedliwych.
Archanioł
Michał prowadzi ich do Raju, gdzie są oczekiwani przez Eliasza i Henocha
(jedynych ludzi, którzy nie zaznali śmierci, gdyż zostali
wniebowzięci), a także przez dobrego łotra, którego dusza, zgodnie z obietnicą, od razu
po śmierci mogła doświadczyć rajskiego szczęścia. W ten sposób zbawienie
zapowiadane przez Prawo i Proroków, obejmuje trzy sfery: Niebo, Ziemię i świat
podziemny. Ta triada widoczna jest też w interpretacji
krzyża jako znaku chwały na Niebie, zbawienia na Ziemi i zwycięstwa w Piekle.
Chrystus oznajmia Hadesowi, że w miejsce Adama i jego potomków wieczną karę
ponosić będzie pod jego nadzorem Szatan (EwNik 23, 1-2). W wersji
łacińskiej jest to wyrażone jeszcze bardziej dosadnie, a mianowicie Jezus
osobiście wiąże Szatana łańcuchami, stawia stopę na jego karku i wtrąca go do
Tartaru (eum elisit in Tartarum). Co ciekawe z apokryficznej relacji o
Zstąpieniu wynika, że o ile śmierć Chrystusa de facto położyła kres istnieniu
Szeolu (czyli tej bezradosnej krainy zmarłych, do
której trafiali zarówno dobrzy jak i źli), o tyle zainaugurowała istnienie
Piekła w jego chrześcijańskim rozumieniu. Od tego momentu jest to już tylko
miejsce kaźni Szatana oraz
przyszłych potępieńców.
HOMILIA WIELKANOCNA ŚW. JANA CHRYZOSTOMA
Ujarzmił Piekło Ten, który zstąpił do Piekła. Zgorzkniało Piekło, skosztowawszy ciała Jego. I to właśnie przewidując, Izajasz tak wołał: Piekło, mówił, zgorzkniało, spotkawszy Cię w otchłani. Zgorzkniało, bo zostało puste. Zgorzkniało, bo zostało oszukane. Zgorzkniało, bo umarło. Zgorzkniało, bo zostało obalone. Zgorzkniało, bo zostało skrępowane. Przyjęło ciało, a natknęło się na Boga. Przyjęło ziemię, a spotkało samo niebo. Przyjęło to, co mogło widzieć, a wpadło w to, czego nie mogło widzieć (tł. Jerzy Klinger)
Inna dłuższa wersja:
Jeśli
ktoś jest uczciwy i pobożny, niech znajdzie radość w tej dobrej i pełnej
światła uroczystości. Jeśli ktoś jest roztropny, niech wejdzie, ciesząc się, do
radości Pana swego. Jeśli ktoś dźwigał udręki postu, niechże otrzyma dziś
słuszną zapłatę. Jeśli niósł trudy pierwszej godziny, niech sprawiedliwą
otrzyma należność. Jeśli ktoś przyszedł po trzeciej godzinie, niechże świętuje
z wdzięcznością. Jeśli ktoś dopiero po szóstej godzinie się dołączył, niechże
nie ma żadnej wątpliwości, ponieważ niczego nie traci. Jeśli ktoś spóźnił się
nawet do dziewiątej godziny, niech przychodzi bez wahania. Jeśli ktoś zdążył
dopiero na jedenastą, niech wcale nie boi się zwłoki. Albowiem gościnny jest
Gospodarz domu: przyjmuje ostatniego jak pierwszego; zaspakaja i tego, kto od
jedenastej godziny pracował podobnie jak tego, kto od pierwszej. I nad ostatnim
się lituje i pierwszego wynagradza; i jednemu daje i drugiego wspomaga; i
uczynki przyjmuje i z chęci się cieszy; i wysiłki szanuje i zamiary pochwala.
A
więc przyjdźcie z radością do swego Pana: i pierwsi i drudzy przyjmijcie
zapłatę. Bogaci i ubodzy, wszyscy razem się cieszcie. Starający się i
lekkomyślni, uczcijcie ten dzień. Ci, co pościli i ci, co nie pościli, weselcie
się dziś. Stół zastawiony – rozkoszujcie się wszyscy. Baranek obfity – niech
nikt nie wyjdzie głodny. Wszyscy nasyćcie się ucztą wiary; Wszyscy przyjmijcie
bogactwo miłosierdzia. Niech nikt nie płacze, że biedny, bo nastało królowanie
wszystkich. Niech nikt nie martwi się z powodu swych grzechów, bo z grobu
zabłysło przebaczenie. Niech nikt nie lęka się śmierci, bo wyzwoliła nas od
niej śmierć Zbawiciela. Zniszczył ją Ten, Kogo ona trzymała. Unieszkodliwił
piekło Ten, Który zstąpił do piekieł. Zgorzkniało piekło, skosztowawszy Jego
ciała. A Izajasz przewidując to, wołał: Piekło zmartwiło się, spotkawszy Cię w
otchłani. Zmartwiło się, bo zostało puste. Zmartwiło się, bo zostało oszukane. Zmartwiło
się, bo zostało uśmiercone. Zmartwiło się, bo zostało obalone. Zmartwiło się,
bo zostało skrępowane. Pojmało ciało, a natknęło się na Boga, Pojmało ziemię, a
spotkało się z samym niebem. Pojmało to, co widziało, a przepadło od Tego,
czego nie zauważyło. Gdzie więc, o śmierci, jest Twoje żądło? Gdzie, o piekło,
jest twoje zwycięstwo? Zmartwychwstał Chrystus – i tyś zostało obalone. Zmartwychwstał
Chrystus – i przepadły demony. Zmartwychwstał Chrystus – i weselą się
aniołowie. Zmartwychwstał Chrystus – i Życie odzyskało swe prawa. Zmartwychwstał
Chrystus – i nikt z martwych nie pozostał w grobie. Bo Chrystus zmartwychwstał
jako pierwszy z tych, co pomarli. Jemu chwała i królestwo na wieki wieków. Amen.
WIZJA ZSTĄPIENIA DO OTCHŁANI WG BŁ. KATARZYNY EMMERICH
Według
Katarzyny Emmerich, gdy Jezus skonał na krzyżu, Jego dusza w postaci
świetlistej, otoczona Aniołami spłynęła do stóp krzyża i wniknęła do świata
podziemnego. Zbawiciel, jaśniejący chwałą, prowadzony w tryumfie przez Aniołów,
udał się do posępnej krainy śmierci. U wejścia do Otchłani Jezus spotkał duszę
Dyzmy, idącą w
towarzystwie Aniołów na łono Abrahama, podczas, gdy złego łotra gnano do
Piekła. Zamieniwszy kilka słów z Dyzmą, Jezus wszedł do tak zwanego Limbus
Patrum, gdzie na łonie Abrahama spoczywały dusze sprawiedliwych praojców, potem
Jezus wszedł w przestrzeń mglistą, w której znajdowali się pierwsi rodzice,
Adam i Ewa, a oni, rozpoznawszy Go, oddali Mu cześć. Błogość niewypowiedziana i
szczęśliwość przeniknęła wszystkie te dusze, które otoczyły Zbawiciela, witały
Go i cześć Mu oddawały. Niektóre dusze Jezus wysłał na ziemię, aby wstąpiwszy w swe ciała, dały
świadectwo o tym czego dokonał (Mateusz wspomina, że wielu umarłych wyszło z
grobów i pojawiło się w Jerozolimie po śmierci Jezusa). Spełniwszy swą
powinność, dusze te kładły znowu ciała w ziemię, jak woźny sądowy zdejmuje swój
płaszcz urzędowy, spełniwszy rozkazy zwierzchności.
Katarzyna
Emmerich opisała barwnie dalszy pochód tryumfalny z Jezusem na czele, aż
wreszcie Jezus zbliżył się do jądra przepaści, do samego Piekła, które było
jako ogromna, skalna budowla, straszna, czarna, połyskująca metalicznym
blaskiem, z olbrzymimi, strasznymi bramami, opatrzonymi mnóstwem rygli i
zamków. Gdy po
zbliżeniu się Jezusa bramy na Jego rozkaz zostały rozwarte na oścież, ukazała
się przepaść, pełna ohydy, ciemności i okropieństw. Dały się słyszeć
przekleństwa, łajania, wycie i jęki. Aniołowie obalili na ziemię diabłów,
którzy musieli uczcić Jezusa i uznać Jego władzę. Skrępowanego Lucyfera
wrzucili zaś w sam środek ognistej otchłani, aczkolwiek miał być on, według
Katarzyny Emmerich wypuszczony na 50 czy 60 lat przed końcem XX wieku.
Później niezliczone gromady dusz, uwolnionych z otchłani i miejsc oczyszczenia, Jezus poprowadził w tryumfalnym pochodzie do Nieba. Tak oto zrealizowała się obietnica dana Dyzmie – nie upłynął dzień, a już znajdował się z Chrystusem w Raju, gdzie czekały na nich zastawione stoły niebiańskie, przygotowane na ucztę. Błogosławiona Katarzyna widziała też jak Zbawiciel przed swoim Zmartwychwstaniem odwiedzał różne miejsca kuli ziemskiej (był nawet w morzu), aby niejako uświęcić i oswobodzić wszelakie stworzenie, a wszędzie uciekały przed Nim złe duchy, rzucając się w przepaść:
Gdy
Jezus, głośno wołając, skonał na krzyżu, dusza Jego w postaci świetlistej,
otoczona Aniołami, między którymi był i Gabriel, spłynęła w ziemię u stóp
krzyża. Mimo, że dusza odłączyła się od ciała, Bóstwo Jego jednak pozostało
połączone i z duszą i z ciałem w jaki się to sposób działo, to literalnie nie
da się opowiedzieć słowami. Otchłań, w którą zstępowała dusza Jezusa,
przedstawiała mi się jak trzy działy, trzy odrębne światy; miałam uczucie, że
one muszą być okrągłe i że każdą z tych części oddziela od drugiej osobna
sfera.
Przed
otchłanią rozciągała się przestrzeń jasna, że się tak wyrażę, zielonawa,
pogodna, przez którą, jak
widziałam, musiały przechodzić wszystkie dusze, oczyszczone ogniem czyśćcowym,
zanim wprowadzono je do nieba. Otchłań, w której mieściły się dusze, oczekujące
Odkupiciela, otoczona była szarą, mglistą sferą, i podzielona na różne
koła, Zbawiciel, jaśniejący chwałą, prowadzony w tryumfie przez Aniołów,
przeszedł miedzy dwiema takimi strefami, z których lewa mieściła sprawiedliwych
praojców aż do Abrahama, a prawa — dusze sprawiedliwych od Abrahama aż do Jana
Chrzciciela.
Żadna
z nich nie znała jeszcze Jezusa, a przecież za zbliżeniem się Jego, radość
jakaś i tęsknota owionęła to obszary; zdawało się, że te strwożone, ścieśnione
dziedziny tęsknoty rozszerzają się nagle oczekiwaniem jakiejś radosnej wieści.
Biedne dusze zdawał się przenikać jakby powiew świeżego powietrza, jakby
światło, jak rosa ożywcza, pokrzepiająca, zwiastująca im odkupienie; a wszystko
to odbyło się tak szybko, jak jedno tchnienie wiatru.
Minąwszy
oba te koła, wszedł Jezus w przestrzeń mglistą, w której znajdowali się pierwsi
rodzice, Adam i Ewa. Przemówił do nich łaskawie, a oni, poznawszy Go, z
zachwyceniem niewypowiedzianym oddali Mu cześć. Wziąwszy ich z Sobą, skierował
się Jezus na lewo ku otchłani żyjących przed Abrahamem. Te nie były zupełnie
wolne od mąk czyśćcowych, a przynajmniej nie wszystkie; widać było między niemi
złe duchy, a czarci ci dręczyli i uciskali niektóre dusze w różny sposób.
Aniołowie zapukali u wejścia i kazali otworzyć; tu bowiem był wchód, wejście,
brama, tu były i zawory i wrzeciądze, w które pukano, głosząc przybycie; i
zdawało mi się, jak gdyby wołali: „Otwórzcie bramy, rozemknijcie podwoje!"
I wszedł Jezus w tryumfie, a złe duchy cofały się trwożnie przed Nim, krzycząc:
„Co masz do nas, czego tu chcesz, czy i nas teraz chcesz ukrzyżować?" itp.
Aniołowie
wnet powiązali ich i popędzili przed sobą. Zamknięte dusze nie znały dotychczas
Jezusa i tylko niejasne miały o Nim pojęcie, lecz gdy dał się im poznać,
otoczyły Go radośnie, wychwalając i czcząc Zbawiciela Pana. Teraz skierował się
Jezus do prawej, właściwej otchłani; u wejścia zetknęła się z Nim dusza dobrego
łotra, idąca w towarzystwie Aniołów na łono Abrahama, podczas gdy złego łotra
gnali właśnie czarci do piekła. Przemówiwszy parę słów do Dyzmy, wszedł Jezus
do otchłani, gdzie na łonie Abrahama spoczywały dusze sprawiedliwych jego potomków;
za Jezusem weszły gromadnie wybawione już dusze i Aniołowie, pędzący przed sobą powiązanych
czartów. Przestrzeń ta prawa zdawała mi się wyżej położoną od tamtej; robiło to
takie wrażenie, jak gdyby szło się pod dziedzińcem kościelnym i z podziemia
wchodziło się do wnętrza kościoła. Złe duchy opierały się,
nie chciały wejść do środka, ale Aniołowie przemocą wepchnęli ich. W otchłani
tej zebrane były dusze wszystkich świętych Izraelitów, na lewo — Patriarchów,
Mojżesza, sędziów i królów, na prawo — Proroków i
wszystkich przodków Jezusa i ich krewnych aż do Joachima, Anny, Józefa,
Zachariasza, Elżbiety i Jana.
Nie
było tu złych duchów, nie było mąk żadnych, tylko tęsknota za spełnieniem
obietnicy, danej pierwszym rodzicom, a ta właśnie spełniała się obecnie. Więc
błogość niewypowiedziana i szczęśliwość przeniknęła wszystkie dusze, wszystkie
otoczyły Zbawiciela, witały Go i cześć Mu oddawały, a spętani czarci musieli
chcąc nie chcąc wyznać przed nimi swą nędzę i poniżenie. Jezus wysłał wiele
dusz na ziemię, by wstąpiwszy w swe ciała, dały o Nim jawne świadectwo. Było to
właśnie w tym samym czasie, kiedy tak wielu umarłych wyszło z grobów i pojawiło się w Jerozolimie.
Spełniwszy swą powinność, składały te dusze znowu ciała w ziemię, jak woźny sądowy zdejmuje swój płaszcz
urzędowy, spełniwszy rozkazy zwierzchności.
Stad
wyruszył pochód tryumfalny z Jezusem na czele, w głębszą sferę, stanowiącą
pewnego rodzaju miejsce oczyszczenia dla pobożnych pogan, którzy mieli
przeczucie prawdy i jej pożądali. Dusze te podlegały pewnym mękom za to, że na
ziemi hołdowały bałwochwalstwu. Teraz czarci musieli wyznać jawnie swe
oszukańcze czyny, a dusze z rozczulającą radością oddały hołd Zbawicielowi. Tu
także powiązali Aniołowie czartów i popędzili przed sobą.
Tak
przechodził Jezus te obszary w tryumfie, a bardzo szybko, uwalniając pobożne
dusze z wiekowej niewoli. Nieskończona mnogość obrazów przesuwała się przed
mymi oczyma, ale gdzież mój skołatany, nędzny potrafi to wszystko opisać?
Wreszcie
zbliżył się Jezus do jądra tej przepaści, do samego piekła, które wydawało mi
się kształtem jako ogromna, nieprzejrzana okiem budowa skalna, straszna,
czarna, połyskująca metalicznym blaskiem; wejścia strzegły olbrzymie, straszne
bramy, opatrzone mnóstwem rygli i zamków, widokiem swym wzbudzające dreszcz i
trwogę. Za zbliżeniem się Jezusa dał się słyszeć ryk potężny i okrzyk trwogi,
bramy rozwarły się na oścież, i ukazała się przepaść, pełna ohydy, ciemności
i okropności.
Jak
mieszkania błogosławionych, świętych, przedstawiają mi się w widzeniach pod
postacią niebiańskiej Jerozolimy, jako miasto olbrzymie o różnorodnych pałacach
i ogrodach, zapełnionych cudownymi owocami i kwiatami różnych
gatunków, stosownie do niezliczonych warunków i odmian szczęśliwości, tak i to
piekło przedstawiło się mym oczom w formie odrębnego świata, stanowiącego
całość, pod postacią różnorodnych budowli, obszarów i pól. Ale tu źródłem
wszystkiego było przeciwieństwo szczęśliwości, wieczna męka i udręczenie.
Jak tam, w siedzibie szczęśliwości, wszystko zdawało się być ugruntowane na
prawidłach wiecznego pokoju, wiecznej harmonii i zadosyćuczynienia, tak tu
opierało się wszystko na rozstroju i rozdźwięku wiecznego gniewu, rozdwojenia i
zwątpienia.
Tam
widziałam najróżnorodniejsze przybytki radości i uwielbienia, przeźrocza
niewypowiedziane piękne, tu zaś niezliczone, różnorodne, ponure więzienia i
jaskinie męki, przekleństwa, zwątpienia. Tam widziałam najcudowniejsze ogrody,
pełne owoców Boskiego pokrzepienia, a tu najszkaradniejsze puszcze i bagniska,
pełne udręczenia, męki i wszystkiego, co tylko może wzbudzić wstręt,
obrzydzenie i przerażenie. Pełno tu było przybytków, ołtarzy, zamków, tronów,
ogrodów, mórz i rzek przekleństwa, nienawiści, ohydy, zwątpienia, zamętu, męki
i udręczenia, w przeciwieństwie do niebiańskich przybytków błogosławieństwa,
miłości, jedności, radości i szczęśliwości. Tu panowała wieczna, rozdzierająca
niejedność potępionych, jak tam wieczna, błoga harmonia i zgodność Świętych.
Wszystkie
zarodki przewrotności i fałszu przedstawione tu były przez niezliczone zjawiska
i narzędzia męki i
udręczenia; nic tu nie było prawidłowego, żadna myśl nie przynosiła ukojenia,
panowała tylko wszechwładnie groźna myśl Boskiej sprawiedliwości, przywodząca
każdemu z potępionych na pamięć, że te męki, tu ponoszone, są owocem winy,
powstałym z nasienia grzechów, popełnionych na ziemi. Wszystkie straszne męki
odpowiadały co do swej istoty, sposobu i mocy grzechom popełnionym, były tym
gadem, który grzesznicy wyhodowali na swym łonie, a który teraz przeciw nim się
zwracał. Widziałam straszną jakąś budowlę o licznych kolumnadach, obliczoną na
wzbudzanie strachu i trwogi, jak w królestwie Bożym — dla spokoju i
wytchnienia. Wszystko to rozumie się, gdy się widzi, ale słowami nie jest
człowiek mocen to wypowiedzieć.
Gdy
Aniołowie otworzyli bramy piekielne, ujrzałam jakiś zamęt ohydy, przekleństw,
łajań, wycia i jęków. Jezus przemówił coś do duszy Judasza, tu zamkniętej, a
Aniołowie mocą Bożą całe tłumy złych duchów obalili na ziemię. Wszyscy
czarci musieli uczcić i uznać Jezusa, to było dla nich najstraszniejszą męką.
Mnóstwo czartów otoczono wkoło innymi, jeden przy drugim i spętano tych
skrajnych, stojących w koło tak, że cała czereda pozostała w ten sposób na
uwięzi. Wszystko to odbywało się według pewnych określonych postanowień.
Lucyfera wrzucili Aniołowie skrępowanego w będącą tam środkową otchłań, że aż
zakotłowało się za nim w ciemnościach.
Słyszałam, jeśli się nie mylę, że Lucyfer miał być znowu wypuszczony na pewien
czas, coś na
50 czy 60 lat przed rokiem 2000 po Chrystusie. Innych dat nie pamiętam.
Niektórzy czarci mieli być uwolnieni pierwej, na karę i kuszenie ludzi. Termin
ten uwolnienia przypadał dla niektórych właśnie na nasze czasy, dla innych nieco
później.
Nie
jest mi możliwym opowiedzieć to wszystko, co widziałam. Za wiele tych
szczegółów, tak, że nie potrafię ich złożyć w jedną całość, a przy tym jestem
bardzo chora; gdy zacznę opowiadać, nasuwa mi się znów wszystko przed oczy, a
widok to tak straszny i tak mnie przejmuje, że bliską jestem skonania.
Niezliczone
gromady dusz, uwolnionych z otchłani i miejsc oczyszczenia, poprowadził Jezus w
tryumfalnym pochodzie w górę do radosnego przybytku, umieszczonego pod
niebiańską Jerozolimą. Jest to to samo miejsce, gdzie niedawno widziałam duszę
zmarłego mego przyjaciela. Dyzmas doczekał się obietnicy, danej mu przez Zbawiciela;
oto nie upłynął dzień, a już znajdował się z Nim w Raju. Przybyłe dusze czekała
radość i pokrzepienie; zastawiono
dla nich podobne stoły niebiańskie, do jakich i ja zasiadałam, gdy Bóg
dobrotliwy chciał mnie pocieszyć i pokrzepić w bolesnych widzeniach.
Jak
długo to wszystko trwało, com widziała i słyszała, nie potrafię określić, tak
jak i nie potrafię dokładnie wszystkiego opowiedzieć, bo najpierw sama wiele
rzeczy nie zrozumiałam, a po wtóre nie chcę, by inni coś źle zrozumieli.
Dlatego też przestrzegam wielkiej ostrożności w opowiadaniu. Widziałam przez
ten czas Zbawiciela na różnych miejscach kuli ziemskiej, nawet w morzu. Jezus
chciał niejako uświęcić i oswobodzić wszelakie stworzenie; wszędzie uciekały
przed Nim złe duchy w przepaść.
Między
innymi pojawił się Jezus w grobie Adama, znajdującym się pod Golgotą; tu
przyszły do Niego dusze Adama i Ewy; Jezus rozmawiał z nimi, a potem wraz z
niemi przechodził, jak gdyby pod ziemią, do grobów wielu Proroków, których
dusze schodziły się zaraz do swych zwłok i słuchały różnych objaśnień, jakich
im Jezus udzielał. Potem obchodził Zbawiciel z tą wybraną drużyną, w której
znajdował się i Dawid, wiele miejsc, będących świadkami Jego życia i męki,
tłumaczył im przeobrażające czynności, jakie tu się odbywały, i z
niewymowną miłością brał spełnienie tych przeobrażeń na Siebie.
Między
innymi zaprowadził także te dusze na miejsce chrztu Swego, gdzie tyle zdarzeń
przeobrażających się odbyło, i wszystko im objaśniał. Z głębokim rozrzewnieniem
podziwiałam nieskończone miłosierdzie Jezusa, który czynił niejako te dusze
uczestnikami łaski Swego chrztu świętego.
Na
mnie sprawiało to niesłychanie rzewne wrażenie, widząc tak duszę Jezusa,
świetlistą, otoczoną rojem wyzwolonych dusz świętych, unoszącą się łagodnie
ponad ziemią, przenikającą ciemne wnętrze ziemi, skały, morza i fale powietrza.
Tyle
tylko utkwiło mi w pamięci, ze wspaniałego widzenia o zstąpieniu Jezusa do
otchłani i wybawieniu z niej sprawiedliwych dusz praojców. Oprócz tego
czasowego widzenia odczułam dziś wraz z tymi duszami wieczny obraz
nieskończonego miłosierdzia Bożego. Wiem z objawienia, że Jezus co rok w tym
dniu, obchodzonym uroczyście przez Kościół, zwraca Swe oko zbawcze na czyściec,
by wybawić niektóre dusze. I dziś także, to jest w Wielką Sobotę, podczas
powyższego objawienia, widziałam, że Jezus wybawił z czyśćca niektóre dusze, które zawiniły przez
pośredni współudział w krzyżowaniu Go. Uwolnił dziś Jezus mnóstwo dusz, między
tymi i
niektóre mi znane, ale nie chcę ich wymieniać.
Wyznanie
apostolskie stwierdza, że Chrystus:
...ukrzyżowan,
umarł i pogrzebion. Zstąpił do piekieł (κατελθόντα εἰς τὰ κατώτατα), trzeciego
dnia zmartwychwstał
Artykuł o zstąpieniu do otchłani wszedł w skład Symbolu Apostolskiego w końcowej fazie jego formułowania. Pierwszym znanym wyznaniem wiary zawierającym ten artykuł jest Wyznanie z Akwilei z 370 roku, znane z relacji Rufina z Akwilei. Występował też w deklaracjach synodów z Sirmium (359), Nicei (359) i Konstantynopola (360).
Wzmianki o zstąpieniu do otchłani znajdują się w księgach apokryficznych: Ewangelii Piotra, Ewangelii Nikodema, Ewangelii Bartłomieja, Liście Apostołów, Odach Salomona, Wyroczniach sybillińskich i Testamencie Dana. Ewangelia Nikodema podaje długi i dokładny opis zstąpienia do Hadesu jako triumfalnego wkroczenia w królestwo śmierci.
O
zstąpieniu do piekieł wspominają liczni Ojcowie Apostolscy i Ojcowie Kościoła.
Wielu spośród nich podkreśla soteriologiczny charakter zstąpienia. Należą do
nich m.in. Ignacy Antiocheński, Justyn Męczennik, Ireneusz z Lyonu, Meliton z
Sardes, Cyryl z Aleksandrii, Epifaniusz z Salaminy, Hieronim ze Strydonu i Jan
z Damaszku.
We
wczesnym chrześcijaństwie istniały dwa modele zstąpienia do piekieł, oparte na
dwóch wzorach antropologicznych. Model semicki podkreślał zstąpienie do
otchłani całego Chrystusa jako osoby, według modelu greckiego do otchłani
zstąpiła jedynie dusza Chrystusa.
Ojcowie
Kościoła sprzeciwiali się utożsamianiu pogrzebania Jezusa ze zstąpieniem do
piekieł!
Dlaczego
Jezus po zmartwychwstaniu powiedział do Magdaleny: Nie dotykaj mnie, bo
jeszcze nie wstąpiłem do Ojca (J 20, 19). Dlaczego jako człowiek
jest jeszcze w procesie wstępowania do Ojca? Przecież zawsze był w życiu
doczesnym jedno z Ojcem. Czy to sugeruje, że musiał jeszcze wchłonąć swoją
ludzką naturę jako Bóg, by w pełni doznawać Nieba jako człowiek, z którego zstąpił
w kenozę? Mówi więc Magdalenie, że jeszcze musi wstąpić do Ojca, a z drugiej
trony łotrowi mówi: już dziś będziesz w raju? Czyżby łotr miał większe szanse
na przeżywanie Nieba, nie czekając na wstąpienie do Ojca, niż Jezus, który nie
chce by Magdalena Go zatrzymywała, bo jeszcze musi dokonać się proces
wstąpienia do Ojca? To absurd pojawiający się jedynie w świecie zegarków. Czy
łotr i Jezus, potrzebowali zharmonizować swoją ludzką naturę do wejścia w niebo
w pełni w taki sam sposób? Ale przecież można mieć Niebo już na ziemi, skoro
wielu świętych mówiło, że jest w niebie, gdy przeżywali ekstazę. Wszystkie te
ekstazy były jednak przeżywane na miarę ludzkich i doczesnych możliwości. Tym
bardziej dusze, które zmarły przed pojawianiem się Jezusa Chrystusa, choć nie
pretendowały w żaden sposób do opętańczego strącenia w otchłań demonów, musiały
spotkać Jezusa w swoim nieposzerzonym stanie istnienia, by On je uczynił
zdolnymi do pełni szczęścia. Fizycy już wiedzą, że skala procesów zachodzących
w neutrinach jest czasowo niewiarygodna i możliwa tylko do zapisania w cyfrach,
a nie do zauważenia wzrokiem.
W skrócie takie istnieją tezy odnośnie zstąpienia Jezusa do piekieł:
1. dosłowne - Jezus zstąpił w swym Duchu nierozerwalnym ze swym człowieczeństwem ogłosić Zbawienie sprawiedliwym i okazać swój Triumf i Chwałę wobec potępionych (katolicy)
2. dosłowne - Jezus zstąpił do piekieł Duszą i Ciałem, a sposób w jaki się to dokonało, przy jednoczesnym pozostaniu ciała w grobie, uznaje za tajemnicę Boga (Luter)
3. symboliczne, metaforyczne:
A. Jezus umarł, był w stanie niebytu, zstąpił do grobu (3 dni nie żył) (m.in. Bracia Polscy, unitarianie, chrystadelfianie, Świadkowie Jehowy)
B. zstąpił do piekieł synonimem słowa "pogrzebion" - symboliczne zstąpienie do piekieł oznaczające pogrzebanie w grobie (m.in. Huldrych Zwingli)
C. metaforyka egzystencjalna i ostatecznie subiektywistyczna, oddająca przeżycia redempcyjne Jezusa (przeżycie wewnętrznej męki, najgłębszy punkt cierpienia Chrystusa): objawienie grzeszności ludzkiej, doświadczenie głębi zła, głównie śmierci, oraz doznanie totalnej samotności i opuszczenia przez Boga (m.in. Luter, Kalwin, swojego czasu J. Ratzinger)
D. zstąpienie jako kara poniesiona za grzechy pierworodne ludzi i ostatni etap poniżenia Chrystusa, a zwycięstwo nad piekłem zostało odniesione przez cierpienie (teolog luterański Jan Aepinus)
4. mityczne - bazujące, m.in. na Księdze Henocha (wielu teologów protestanckich i "postępowych" katolickich)
5. zstąpienie do piekieł to kerygmat o całkowitej autonegacji Boga na Krzyżu w śmierci, mistyczna kenoza i objawienie nieba na zasadzie przeciwieństwa (m.in. wielu rosyjskich teologów prawosławnych)
6. według H. U. von Balthasara zstąpienie należy do Misterium Triduum paschalnego: droga (transitus) Jezusa na Krzyż ku samoalienacji – Wielki Piątek, droga ku zmarłym – Osamotnionego ku samotnym (wspólnota samotnych - Mit-erosam-Sein) - Wielka Sobota i droga do Ojca jako finalizacja Miłości – Wielkanoc
7. zstąpienie do piekieł symbolizuje odkupienie Chrystusowe, oddziałujące także „wstecz” do początków świata, przy czym nie wyklucza się, że sprawiedliwi faktycznie osiągali niebo (bezpośrednio lub po czyśćcu) „od razu” bez czekania na moment czasowy (kairos) odkupienia na Krzyżu; jest to po prostu obrazowe nauczanie o złamaniu mocy szatana i śmierci oraz ukazanie powszechności odkupienia Chrystusowego – ziemia, podziemie, niebo (większość teologów katolickich)
8.
teoria ściśle personalistyczna (wiele wnosząca to powyższej teorii) -
zstąpienie do piekieł, tak jak i zstąpienie z nieba na ziemię, nie jest ani
mitem, ani metaforą, ani tylko symbolem, ani wreszcie czymś materialnym, lecz rzeczywistością
realną, tyle że dziejącą się na sposób duchowy, misteryjny i prozopoiczny.
Przede wszystkim piekło nie jest ani materią, ani „pod ziemią”, ani
przestrzenią kosmiczną, ani czasem fizycznym, lecz negatywnym prozopoicznie
modusem osoby. Osoba Chrystusa przez dokonanie odkupienia uzyskała szczególną
relację rzeczywistą do wszelkich „sposobów” (modusów) osoby: ziemskich,
anielskich, szeolskich i hamartologicznych na miarę „wszechobecności
odkupieńczej” (część katolickich teologów)
Można uznać w wymiarze katolickim:
1. zstąpienie do piekieł jako wyraz solidarności Jezusa ze wszystkimi umierającymi, aby być na równi z każdym człowiekiem, który umiera i "schodzi do grobu" – solidarność Jezusa ze zmarłymi objawia się poprzez to momentalne oddzielenie się duszy od ciała. Jest to stan wbrew naturze wypływający ze śmiertelnej kondycji odziedziczonej w grzechu pierworodnym. Śmierć jest konsekwencją grzechu pierworodnego. Natomiast Chrystus w niczym nie zgrzeszył ani za życia, ani nie miał grzechu pierworodnego. Jednakże solidaryzuje się z grzesznikami, by być z nimi na równi w śmierci, ale nie jako przegrany, lecz jako triumfator proklamujący kerygmat zbawienia.
2. symboliczny, ale zarazem dosłowny, tzn. realny charakter odkupienia przez Jezusa sprawiedliwych wszystkich czasów (uniwersalny wymiar) – tych, którzy żyli przed Nim, oraz którzy będą żyć po Nim aż do skończenia postaci tego świata. Dotyczyło to istot podziemnych (oczekujących Zbawiciela w Krainie Umarłych), jak i żyjących tu na ziemi po kres świata
3. dosłowne, realne zstąpienie do piekieł Jezusa (Duchem, a być może i Ciałem w sposób cudowny na sposób boski, przy jednoczesnym pozostawaniu jeszcze umęczonego i nieprzemienionego ciała w grobie - podkreślając, iż nie zachodzi tutaj żaden dysonans!), aby położyć kres otchłani ojców, wyprowadzić z niej sprawiedliwych, którzy przed nim żyli i poprowadzić ich do Niebios, a także proklamować swój Triumf i Chwałę wobec Piekła, Szatana, demonów i Śmierci. Tutaj jeszcze na moment należy pochylić się nad tym jak Chrystus zstąpił, w jakiej postaci? Tutaj raczej przeważają opinie teologów, że Dusza Jezusa udała się do Otchłani, podczas gdy Ciało Zbawiciela pozostało w grobie, bezwładne i bez życia, aczkolwiek nienaruszone. Co istotne – jedność osoby Chrystusa pozostaje niezmienna, gdyż Jego Boska natura obejmuje jednocześnie ciało i duszę. Stąd św. Tomasz z Akwinu mógł uznać, że cała Osoba Zbawiciela zstąpiła do Otchłani, podczas gdy Jego ludzka natura podążyła za nią wyłącznie częściowo, gdyż dusza była pozbawiona ciała. Reasumując: dusza Chrystusa, zjednoczona z Jego Boską osobą, ta natomiast zjednoczona z nienaruszona powłoką cielesną wkracza do więzienia dusz z całym impetem miłości bosko-ludzkiej.
4. metaforyka przeżycia wewnętrznej męki, najgłębszy punkt cierpienia Chrystusa, uniżenia się, ale i jednocześnie początku wywyższenia, chociaż tutaj ten punkt z drugiej strony można akurat podważyć argumentem, że nie jest to przedłużeniem Męki Jezusa, gdyż wszystko wykonało się w momencie Jego śmierci na krzyżu. Dlatego więc ów zstąpienie sytuuje się raczej po stronie Zmartwychwstania. Dusza Chrystusa już nie cierpi. W Triumfie podąża na spotkanie z praojcami, aby ich poprowadzić do Raju
Wszystkie
cztery powyższe są do pogodzenia ze sobą (punkt 4 teoretycznie też, ale jak
napisano powyżej istnieją też przeciwnicy racjonalnie zaprzeczający ów punkt
widzenia). Mogą się pokrywać a nawet uzupełniać. Są uniwersalne. Natomiast nie
do pogodzenia są ujęcia czysto symboliczne, metaforyczne, a tym bardziej
mityczne.
Bo jak śmierć potężna jest miłość,
A zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
Żar jej to żar ognia, płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
Nie zatopią jej rzeki (Pnp 8, 6-7).
Bibliografia:
- Bot J.-M., Nie bójmy się mówić o piekle, wyd. Apostolicum, Ząbki 2010.
- Matuszewski M., Homilia Wielkanocna św. Jana Chryzostoma [w:] MyślKonserwatywna.pl;
https://myslkonserwatywna.pl/homilia-wielkanocna-sw-jana-chryzostoma/
- Bot J.-M., Nie bójmy się mówić o piekle, wyd. Apostolicum, Ząbki 2010.
- Pelanowski A., Co dla nas oznacza Chrystusowe zstąpienie do piekła? [w:] pch24.pl;
https://pch24.pl/co-dla-nas-oznacza-chrystusowe-zstapienie-do-piekiel/
- Pietras H., Kerygmatyczna treść formuły zstąpił do piekieł u pierwszych ojców, wyd. Polihymnia, Lublin 1994.
- Sokołowski C., Limbus [w:] Ultramontes.pl; http://www.ultramontes.pl/limbus.htm
- Sokołowski M., Zstąpił do piekieł [w:] Adonai.pl; https://adonai.pl/wielkanoc/?id=13
- Starowiejski M., Apokryfy Nowego Testamentu t.1 red. M.Starowiejski. TN KUL Lublin 1986.
- Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę - Zstąpienie Pana do Otchłani [w:] brewiarz.pl;
https://brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=119
· - Szczepanik A.,...
- Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 26: Droga Zbawiciela, Londyn 1968.
- Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 33: Zmartwychwstanie ciał, Londyn.1983.
- Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 34: Rzeczy ostateczne, Londyn.1986.
- Wizja bł. Katarzyny Emmerich: Zstąpienie Jezusa do piekieł [w:] Fronda.pl
Przeróbki i dodatki tekstu autorskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz