Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 grudnia 2017

CZYSTOŚĆ VS. ROZPUSTA A NASZA SEXUALNOŚĆ

Moje dziewictwo należy do Ciebie, Panie. 
Ty, Jezu, masz moc uzdrowić moje serce,
mojemu sercu przywrócić dziewiczość po grzechu. 
Ty masz moc sprawić, aby przebaczyli mi ci, 
których skrzywdziłem/am i abym ja umiał/a przebaczyć 
im i samemu/ej sobie. Ty, Panie Jezu Chryste, 
możesz uzdrowić całą moją przeszłość i sprawić,
że moja męskość/kobiecość, seksualność i płodność 
będzie czysta i będzie służyć Tobie samemu, 
Bogu Żywemu, Dawcy Życia.
Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobąani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego (1 Kor 6, 9-11).
Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. Pokarm dla żołądka, a żołądek dla pokarmu. Bóg zaś unicestwi jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Bóg zaś i Pana wskrzesił i nas również swą mocą wskrzesi z martwych. Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem – jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem. Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.  Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6, 12-20).
Dzisiejszy temat mojego rozważania dotyczyć będzie ludzkiej grzeszności, grzeszności cielesnej. Każdy człowiek posiada namiętności i żądze nie da się temu zaprzeczyć. Jednakże to jak je ukierunkuje zależy wyłącznie od niego samego w dwóch aspektach: 1) czy chce je mieć pod kontrolą 2) czy chce kooperować z łaską bożą. Nie da się bowiem przezwyciężyć pożądania w 100 %. Aczkolwiek pewne jest, że da się nad nim zapanować, choć jest to dosyć często bardzo długa i trudna droga przez ciernie. Aby zapanować nad żądzami ciała potrzebna jest przede wszystkim własna wola ku temu, działanie nakierowane na to, że mam szanować swoje ciało, bo w nim mieszka Duch Święty. Ponad to jednak potrzeba też pragnienia pomocy od Boga, czy to bezpośrednio czy pośrednio za wstawiennictwem Przenajświętszej Dziewicy Maryi, św. Józefa czy innych wspaniałych orędowników.
Człowiek sam z siebie nie jest w stanie zapanować nad swoim pożądaniem, dlatego potrzebna jest tu wiara, nadzieja i właściwie ukierunkowana miłość. Faktem jest, że wielu ludzi w tych dzisiejszych jakże niesamowicie zdziczałych czasach jest pogubionymi. Wszechobecna pornografia, sex nie jest już sferą wyłącznie prywatną, a wręcz z coraz większą brutalnością wbija się jak klin w sferę publiczną, postępuje propagowanie dewiacji sexualnych, i tak dalej, i tak dalej można by wymieniać. To wszystko czego jesteśmy świadkami niemal każdego dnia naszego codziennego życia zaciemnia naszą duchowość i wolę, osłabia ją. A skoro już nasza dusza i wola są osłabione, to czyż ciało nie upadnie?
Nawiązując do pierwszego czytania, wyraźnie św. Paweł napisał, że ani rozpustnicy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą nie odziedziczą Królestwa Bożego, czyli nie dostąpią zbawienia. Czeka ich jedynie unicestwienie, wieczna zagłada w piekielnych otchłaniach. Wszystkie te cztery kategorie grzeszników św. Paweł wymienia w pierwszej kolejności (po drodze wplata jedynie bałwochwalców), co ukazuje nadzwyczaj niesamowitą wagę owych grzechów, w pierwszej kolejności prowadzących do piekła. Ktoś może powiedzieć, że trzy pierwsze grupy grzesznych, czyli rozpustni, cudzołożni i rozwięźli to właściwie jedna i ta sama kategoria. Tak. zasadniczo tak, ale tym bardziej św. Paweł używając synonimów tego samego grzechu, chciał po trzykroć ukazać potęgę grzechu nieczystości i to nieczystości związanej także z drugim człowiekiem, z którym to dopuszczasz się nierządu. Czwarta kategoria – mężczyzn współżyjących z sobą dotyczy bez najmniejszego cienia wątpliwości osób homoseksualnych, ale co pragnę podkreślić, prowadzących aktywne życie seksualne.
Bóg bowiem nie potępia za samą orientację, ale za czyny, które z niej wynikają. Osoby homosexualne więc mają właściwie tylko dwa wyjścia, aby móc dostąpić zbawienia: 1) modlić się, dużo się modlić o uwolnienie, zerwanie kajdan zniewolenia homosexualizmem, błagać Boga o miłosierdzie, o wyprowadzenie z pożądliwości ku bliźnim tej samej co one płci 2) żyć w czystości. Fakt, że nie wszyscy są homoseksualistami, niektórzy błąkają się w ciemnościach szukając światła, które wyprowadzi ich z labiryntu pożądliwości względem tej samej co one płci. Światłem tym właśnie jest Jezus Chrystus i to ku niemu trzeba zawsze się kierować. Ci, którzy są zdeklarowanymi homoseksualistami, jak i Ci którzy „okresowo” pobłądzili szukając własnego „ja” (bez wątpienia w lepszej sytuacji są ci drudzy, bowiem oni posiadają jeszcze na tyle siły i nadziei, by prosić o światłość, o łaskę wyprowadzenia z tego nienaturalnego stanu, zerwanie kajdan niewłaściwie ukierunkowanej pożądliwości) mają szanse na życie wieczne.
Należy również podkreślić, że zarówno osoby heteroseksualne, jak i homoseksualne, które się dopuszczają bezwstydu, są rozpustnikami, cudzołożnikami, rozwiązłymi nie otrzymają łaski życia wiecznego. I to św. Paweł podkreśla wyraźnie i dosadnie pisząc: Nie łudźcie się! Owszem, o ile to, co robimy, jest obrzydliwością w oczach Boga, o tyle On nas nie potępia, lecz mówi, abyśmy się „otrząsnęli” – nawrócili, bo sami siebie potępiamy takimi uczynkami. Św. Paweł także pisze: Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie (Rz 1, 27). W sposób dobitny św. Paweł pisze tu o homoseksualizmie jako bezwstydzie oraz zboczeniu, za które każdy, kto praktykuje takie rzeczy sam na sobie poniesie należną zapłatę, którą w ostatecznym rozrachunku będzie wieczne potępienie. Nie liczy się to, ile razy upadasz, ile razy pożądliwie patrzysz na innego człowieka – ważne jest to, czy chcesz się zmienić, czy pragniesz uzdrowienia / uwolnienia czy umiesz stanąć przed Bogiem i powiedzieć: „Panie, wiem, że jestem robakiem w Twoich oczach. Lecz Twoim robakiem. Dlatego, proszę, okaż mi swe miłosierdzie i uzdrów mnie. Widzisz, że upadam, lecz pragnę powstać i iść dalej – do Ciebie, mój Panie Jezu, mój Zbawicielu”. Jeśli nie jesteś w stanie przyznać się do słabości, jeśli we wnętrzu nie czujesz skruchy, módl się, abyś ją poczuł. Aby Bóg obdarzył Cię łaską skruchy w sercu.
Przechodząc do drugiego czytania, trzeba zauważyć, że człowiekowi wolno wszystko tak naprawdę, dlatego że ma nie ograniczoną wolną wolę. Ale czy wszystko przynosi korzyść? Zdecydowanie nie! Św. Paweł pisze, że pomimo tego, iż wszystko mu wolno, to jednak on niczemu nie odda się w niewolę. Cóż bowiem jest ową niewolą? Czyż nie grzech? Czyż nie grzech prowadzi do zniewolenia? Omawiając grzechy nieczystości, czyż właśnie owa nieczystość nie prowadzi do zniewolenia? Zniewolenie = nałóg. To jest drastyczna, ale najprawdziwsza rzeczywistość. Człowiek został stworzony na obraz boży, na obraz boży został stworzony, czyż więc nie skrzywiamy obrazu bożego w nas samych oddając się grzechom nieczystym? Nic tak nie wykolei człowieka jak bezbożność cielesna, czczenie swego ciała, jako bożka seksu – ja jestem macho, jestem przystojny/ładna, etc. (pycha – „co to nie ja”, „kim to ja nie jestem”). Wracając jeszcze do pierwszego czytania, św. Paweł słusznie umieszcza bałwochwalców między rozpustnymi a cudzołożnymi. Bo bałwochwalstwem jest czczenie swojego ciała w oderwaniu od Boga. Swoje ciało, które jest przecież jak dalej św. Paweł pisze w drugim czytaniu świątynią Ducha Świętego, należy czcić, ale właśnie poprzez poszanowanie swojej seksualności, a nie jej skrzywianie na wszystkie możliwe strony.
Każdy akt seksualny, gdzie człowiek zaangażuje całą swoją sferę psychiczno – emocjonalną prowadzić powinien do jedności, do zbliżenia między kochającymi się osobami, dlatego nie powinno się czynić owych aktów względem osób przypadkowych, bądź ku którym czujemy pożądanie, bo to wówczas jest skrzywieniem miłości, nie doprowadzi do szczęśliwego finału, a wręcz na finiszu do katastrofy rozumianej w dwóch aspektach: 1) ludzkim – katastrofy w relacji z osobą, z która dopuściliśmy się rozpusty (nazywajmy rzeczy po imieniu), która to relacja wcześniej czy później ulegnie destrukcji z mniejszym lub większym skutkiem i może pociągnąć za sobą nieraz lawinę bardzo przykrych konsekwencji dla życia tych osób i nawet ich bliskich, czyli mieć szerszy wydźwięk społeczny; 2) boskim – katastrofy własnego i bliźniego, z którym dopuściliśmy się nierządu, zbawienia. Kto grzeszy rozpustą, ten grzeszy przeciwko własnemu ciału, jak pisze św. Paweł. Można wręcz dodać że skoro ciało jest świątynią Ducha Świętego, to ten kto dopuszcza się rozpusty, grzeszy nie tylko wobec swojego ciała, ale także względem samego Boga. Co oznacza fragment ostatniego wersetu z drugiego czytania: Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci? To znaczy tyle, że Pan Jezus nas zbawił za cenę ogromnego cierpienia, upokorzenia, za cenę Krwi swej i Ciała swego. Jego święte Ciało zostało sponiewierane na wszelkie możliwe sposoby, zbruzgane krwią i kurzem. Jego obraz był obrazem człowieka skatowanego. On siebie, swoje człowieczeństwo, ciało oddał za nas dla naszego zbawienia. Dlatego jesteśmy winni Panu świętość naszego ciała, powinniśmy je z należytą czcią szanować, poczuwać się do godności i mieć świadomość odpowiedzialności za swoje ciało. Nie można oddawać ciała zmysłom pożądliwości i namiętności, lecz duch powinien sprawować nad nimi kontrolę, jak i kontrolę nad samym ciałem. O to jednak winniśmy błagać naszego świętego zbawcę, udręczonego i przybitego do krzyża za nasze grzechy (w tym cielesne) – Jezusa Chrystusa.
Wiadomym jest, że wszelkie dobro, jak i zło rodzi się w ludzkim sercu. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5, 8). Słowa te wymówił sam Chrystus.  Zacznijmy wszyscy naprawę naszych poranionych serc, myśli, słów, czynów, seksualności już od dziś, od teraz, od tej właśnie godziny. Nie odkładajmy tego na jutro, bo jutro może dla mnie, jak i dla Ciebie już nie nadejść. Wzbudzajmy w sobie nieustannie wolę walki o czystość, a gdy tylko upadniemy, pamiętajmy, iż Pan Jezus pod drzewem krzyża też upadał i to nie raz, a wiele razy, ale po każdym upadku podniósł się i szedł dalej ku ostatecznemu celowi, jakim było zbawienie mnie i Ciebie. Upadał pod ciężarem zarówno krzyża, jak i moich i Twoich grzechów. Powstawał i szedł dalej, by nas zbawić. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2 Kor 5, 17).  Tak wszystko stało się nowe, odkąd nasz Pan Jezus Chrystus poniósł za mnie i za Ciebie śmierć, dał się udręczyć, dał się schłostać, zgnieść jak robak w proch, poniósł za nas największą z możliwych ofiarę, składając siebie samego na ołtarzu krzyża i czyniąc to nieustannie w czasie każdej mszy świętej. Bądźmy więc nowymi stworzeniami, to co dawne zostawmy Bogu, bo już nie wróci, przeminęło… na nasze szczęście i zbawienie. Żyjmy trybem nowego człowieka, prawdziwego chrześcijanina, bądźmy Homo Christianus.
Dlatego więc módlmy się o czystość naszych serc, albowiem od serca rozchodzi się uzdrowienie całego ciała:
Jezu Chryste, Ty najlepiej wiesz, co niedobrego gnieździ się w moim umyśle, wyobraźni i w sercu. Wiesz dobrze, jak źle się wtedy czuje  z tym człowiek  i że jest wewnętrznie upominany przez swoje sumienie. Ty sam powiedziałeś: „przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście obciążeni”. Panie, przychodzę do Ciebie po pomoc. Błagam o Ducha Świętego. Duchu Święty, Ty jesteś Mocą i możesz mnie napełnić szacunkiem do własnego ciała i ciała osób, z którymi chodziłam/chodziłem. Przebacz mi moje wszystkie wykroczenia przeciwko czystości: myśli, pragnienia, intencje, spojrzenia, słowa i uczynki. Ulecz moje złamane serce i serca osób, które zostały przeze mnie skrzywdzone. Oczyść nas i pomóż nam patrzeć czysto na innych. Uzdrów w nas wszystkie zranienia, które spowodowała nasza słabość i grzech. Pomóż nam na nowo powstać i zawierzyć Twojej miłości. Kształtuj nasze serca. Chcę żyć odtąd według Twojej obietnicy „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Umocnij mnie w tym postanowieniu. Amen!
a także:
Panie, dziękuję Ci za moje ciało,
którym mogę wyrażać miłość.
Dziękuję za każdy dobry dotyk, czułość i cielesną bliskość,
którą otrzymuję i mogę dawać bliskim.
Proszę o czystość, która jest przyjaciółką miłości.
Pomóż zachować wolność od presji erotyzmu,
który niszczy i zniewala.
Zachowaj we mnie wstyd,
który ochroni moją godność.
Jezu, z ciałem ubiczowanym,
wystawionym na poniżenie,
który wziąłeśna siebie całą nieczystość świata,
strzeż mnie, bym nie upokarzał ciałą swojego ani innych.
Pomóż, by to, co duchowe, kierowało tym, co cielesne.
Boże wcielony, chcę chwalić Ciebie w moim ciele,
teraz i po zmartwychwstaniu. Amen!
Modlitwa o uzdrowienie sexualności:
Panie Jezu, powołałeś mnie do życia jako istotę 
seksualną i stworzyłeś seks, aby był dobry i święty. 
Wybacz mi, że obrażam to, co stworzyłeś, przez wszystkie
moje seksualne grzechy z (jej/jego imię). 

Sięgnąłem po coś, co nie było przeznaczone dla mnie, 
oddając coś, co nie było przeznaczone dla niej/jego. 
Wybacz mi, Panie. Przynoszę te grzechy pod Twój krzyż. 
Obmyj nas oboje swoją Krwią. Przez zasługę Twego krzyża 
zrywam wszystkie powiązania z (imię), stworzone przez 
te seksualne akty. Przez zasługę Twego krzyża jestem 
ukrzyżowany dla (jej/jego imię), a ona/on jest ukrzyżowany 
dla mnie. 

Uwalniam ją/jego całkowicie dla Ciebie i proszę, 
żebyś ją/jego przyjął. Jeszcze raz oddaję Ci moje ciało 
i moją seksualność jako ofiarę żywą i świętą, abym mógł być 
Twoją świątynią. Przez krzyż i krew Jezusa 
unieważniam wszelkie roszczenia do mnie, jakie 
szatan zdobył za sprawą mojego grzechu. 
Jezu, przywróć mi siłę, przywróć mi serce, 
uzdrów moją seksualność dzięki świętej 
więzi z Tobą. 

Modlę się o to w imię Twoje, 
Panie Jezu. 

Amen!
Wszystko musi się opierać na naszym zaufaniu do Boga, aby nas schował pod swe skrzydła, ukrył w swojej silnej dłoni, kiedy fale mórz chcą nas porwać, kiedy grzech chce nami zawładnąć!



Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KIEDY ZACZNIE SIĘ WOJNA... [SCENARIUSZE I KONTEKST RELIGIJNY]

Kiedy zacznie się wojna pomiędzy światowymi mocarstwami, np. między USA a Chinami, USA a Rosją, Rosją a Chinami, wówczas będzie to szybko, z...