Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 1 listopada 2020

CZY NACJONALIZM JEST ZŁY? PORTRET NACJONALISTY I NIE TYLKO. JAK JA WIDZĘ NACJONALIZM?

 

Czy nacjonalizm jest zły? Często kojarzony (co jest wielkim błędem) ze zbrodniczymi ideologiami XX wieku, tj. III Rzeszy A. Hitlera (nazizm) oraz Italii B. Mussoliniego (faszyzm). Tak nacjonalizm niemiecki, jak i włoski były nieczystym nacjonalizmem, wręcz jego wypaczeniem, wielką patologią. Nacjonalizm z punktu widzenia narodu i / lub państwa jest rzeczą dobrą, o ile nie prowadzi do wykluczenia czy skrajnie nawet eksterminacji innych nacji. Nacjonalizm, zwłaszcza współczesny, jest alternatywą dla kosmopolityzmu. Jego zadaniem nadrzędnym jest obrona i ochrona tego, co narodowe tudzież państwowe, tj. zakładów pracy, przemysłu, infrastruktury, telekomunikacji, etc. Nacjonalizm broni także kultury, religii, w którą został wszczepiony, i w którą to wpisuje się w dalszym ciągu.

Co było pierwsze – naród czy państwo? W mojej opinii pierwej był naród, tj. wspólnota krwi, języka, religii, obyczajów, historii oraz ziemi. W dalszym etapie ewolucji, rozrastania się narodów, potrzebowano zorganizować się. Tak powstał organizm państwowy, który miał łatwiej zarządzać ów wspólnotą narodową. Nota bene dodam, że to w cale nie państwo jest nadrzędne wobec narodu, lecz jest zupełnie na odwrót, gdyż to suwerenem (panem) jest naród. Z kolei, jeżeli wziąć pod uwagę podmiot nadrzędny wobec państwa w stosunkach międzynarodowych, wówczas… takiego nie ma! Warto podkreślić, że po dziś dzień panuje anarchia w relacjach międzypaństwowych, tzn. dotąd nie ustanowiono ciała będącego nad państwowością. Wszelkie unie, sojusze, organizacje, etc. są kwestiami wtórnymi do państwa. O tym się nie mówi powszechnie w użyciu codziennym, ale na studiach i w książkach w zakresie stosunków międzynarodowych jest to jedna z podstawowych zasad ów stosunków.

Wracając stricte do sedna tematu, nacjonalizm jako wynaturzenie, czyli nazizm, faszyzm, gdzie siłą napędową jest wszechobecny argument pięści, a wszystko poddane jest totalnej władzy, bez żadnej kontroli jakichkolwiek organów państwa, godny jest w sposób jednoznaczny tylko jednego… potępienia! Wszelka degrengolada nacjonalistyczna (czyż brak wiary w Boga nie może być podstawą takiego stanu rzeczy?) skazana jest już z góry na porażkę, o czym uczy potomnych historia. Dlatego też bycie nacjonalistą winno wiązać się ze świadomością ogromnej odpowiedzialności tak przed Bogiem, jak ojczyzną i własnym narodem, a może nade wszystko samym sobą. Nacjonalistą powinno się nazywać tych, którym leży na sercu dobro narodu i państwa, którzy skłonni są całe swe życie oddawać pracy na ich rzecz (tak fizycznej, jak i intelektualnej). Słowo „nacjonalista” powinno oznaczać coś elitarnego, lecz nie tożsamego z ksenofobią, której także obraz w dzisiejszym świecie został wypaczony (w sensie elitarność, lecz otwartość, każdy może stać się nacjonalistą). Nacjonalista, to człowiek, który płaci podatki w swej ojczyźnie, dba o porządek moralny i społeczny, wie gdzie wyrzuca się śmieci, ale także nie lęka się co inni powiedzą, kiedy w większe lub mniejsze święto narodowe, rocznicę, uroczystość założy na ramię biało czerwoną opaskę lub bluzę patriotyczną z orłem albo dzierżyć będzie pośród tłumów flagę państwową, z należytą czcią i szacunkiem. To człowiek mądry i wychowany. Ideał to inteligent. Taki człowiek powinien mieć silne poczucie wartości, jednakże bez wypaczeń w postaci choćby narcyzmu, po to, aby być wzorem, autorytetem do naśladowania dla narodu. Czy stan materialny ma znaczenie? Zdecydowanie nie. Tak biedny, jak i bogaty jak najbardziej może być nacjonalistą.

Nacjonalista to realista (idealizm należy pozostawić tym, którzy są wciąż na etapie dziecięctwa, naiwności, tj. socjalistom ideologicznym, komunistom i totalitarystom platońskim). Dlaczego nacjonalizm powinien być nastawiony na realność? A no dlatego, że my, ludzie żyjemy w realnym świecie, tak pośród jego wyzwań, jak i zagrożeń.

Jeżeli chodzi o wszelkie inne narody, czy kwestię migracji, w pierwszej kolejności ojczyzna powinna być dla narodu, który to ją powołał do istnienia i zamieszkuje w zdecydowanej większości. Następnie dla wszystkich innych, którzy chcą i potrafią dla niej pracować. Warunkiem jednak tego jest całkowita asymilacja (wedle zasad państwa przyjmującego, gdyż naród jest gospodarzem, a uchodźca, imigrant – gościem), nie może dojść do tworzenia gett. Bowiem wszelkie próby izolacji mogą zagrozić stabilności narodowej, mogą ją rozbić. Potrzebna jest tutaj kooperacja na zasadzie symbiozy, nie konkurencji. Wszelkie antagonizmy powinny być niwelowane już u podstaw, by nigdy w przyszłości nie doszło np. do ludobójstwa, które już wystarczająco splamiły krwią historię wielu narodów i państw. W dodatku, wszelkie większe różnice pojawiające się w ciągu czasu wewnątrz narodu należy likwidować, by w późniejszym okresie nie urosły one do rozmiarów kolosalnych, tak daleko idących jak separatyzmy.

Wojna? Jedno jest pewne. Jedyna wojna jaka od dawien dawna po dziś dzień toczy się i trwać będzie wciąż, to wojna nie narodów, aczkolwiek ideologiczna, na linii naród (państwo narodowe), tj. nacjonalizm – świat liberalny, socjalistyczny, tj. kosmopolityzm. To są właśnie dwa różne światy i światopoglądy, będące na przeciwnych biegunach. Pierwszy zdecydowanie pokładający wiarę w Boga (choćby Polacy), drugi przeważająco ateistyczny.

Czym jest jednak ów kosmopolityzm? Nazwa ta pochodzi od trzech greckich słów kosmos (świat), polis (miasto) i ismos (pogląd) i jest to zbiór poglądów negujących jakiekolwiek podziały, tak kulturowo-polityczne, jak i terytorialne. Stronnicy kosmopolityzmu twierdzą, że ich ojczyzną jest nie kraj tudzież inny sformalizowany obszar, lecz cały świat. Zwolennicy tej ideologii dążą do politycznej i społecznej jedności świata, wolnego od podziałów i konfliktów, zespolonego w jedną wspólnotę ogólnoludzką. Właśnie tak sformułowana doktryna jest przeciwieństwem zarówno patriotyzmu i nacjonalizmu. Już w starożytnej Grecji zabrzmiało z ust Diogenesa (cynika) „Jestem obywatelem świata”, taka miała być odpowiedź jego na zadane pytanie, gdzie jest jego kraj ojczysty. Sokrates również miał powiedzieć podobnie, że należy nie do Aten ani do Grecji, lecz do świata. Kosmopolityzm propagowali później stoicySeneka Młodszy w liście do Lucyliusza pisał, że cały świat jest jego ojczyzną (łac. „patria mea totus hic mundus est”). Współcześnie kosmopolityzm jest propagowany przez globalistów, część anarchistów, ale także komunistów oraz pewne nowe ruchy religijne (New Age). Naprzeciw nacjonalizmu stoją także takie zwodnicze „nauki” jak: anacjonalizm, internacjonalizm, antypatriotyzm i poniekąd imperializm. 

Wszelkie państwa narodowe stoją w konflikcie interesów, jak i ideologicznym do wszech zjednoczenia światowego, które wpierw musi odbyć się na etapie kontynentalnym. Musi nastąpić wymieszanie ludzi, a co za tym idzie, ras, języków, kultury, religii, by nie było silnych, zwartych i jednorodnych narodów. To jest wojna o byt, o żywotne interesy, o być lub nie być. To tłumaczy zajadliwość i pogardę wobec państw narodowych, choćby polityków – federalistów UE.

Co więc z uniami, sojuszami, organizacjami międzypaństwowymi? Oczywiście współpraca jak najbardziej tak, dominacja – nie. Unia, sojusz tak, aczkolwiek na zasadzie kooperacji wolnych, niepodległych i suwerennych państw (np. w myśl teorii Europy ojczyzn, konfederacja, zasada subsydiarności, tj. pomocniczości).

Pytanie – demokracja czy miękki autorytaryzm? To zależy. Wybór ma należeć także i w tej kwestii do suwerena, tj. samego narodu. Wydaje się jednak, iż ten ustrój, który w danym okresie historycznym korzystniejszym dla narodu, winien znaleźć zastosowanie. Trzeba tutaj wziąć pod uwagę także uwarunkowania kulturowe i religijne. Na pewno nie jest korzystnym i słusznym rozwiązaniem narzucanie demokracji siłą, np. nieprzygotowanym mentalnie do tego społeczeństwom (za przykład można podać wiele państw muzułmańskich, gdzie jest silna potrzeba silnych rządów silnej ręki, tak demokracja nie sprawdziła się i jeszcze długo nie sprawdzi).

Prawa mniejszości narodowych? Jak najbardziej tak, aczkolwiek wyłącznie według zasady wzajemności, retorsji w myśl prawa międzynarodowego publicznego. Przykładowo w Niemczech żyje duża diaspora polska pozbawiona praw mniejszości narodowej. Z kolei Polskę zamieszkuje dużo mniej liczniejsza społeczność niemiecka, posiadająca status mniejszościowy. Jest to wysoce niesprawiedliwe i niepożądane.

Budowanie własnej potęgi od wewnątrz (silna armia i struktury siłowe – jednak stanowcze nie dla państwa policyjnego, policja musi w końcu zacząć pełnić funkcję taką, jaką pełni na Zachodzie – pomocniczą, a nie nadmiernie karną), praca u podstaw (edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja mas w duchu polskich, narodowych wartości, miłości do własnego narodu i ojczyzny, kultury, tradycji, obyczajów i religii) i organiczna na rzecz całego narodu, zamiast pokładania żmudnych nadziei w sojuszach.

Wszelkie nazistowskie i faszystowskie odchyły godne potępienia! One wyniszczają i wykrzywiają obraz prawdziwego nacjonalizmu w świecie. Podobnie rasizm i antysemityzm nie przejdą. Nie wolno nikogo prześladować ani w żaden sposób stosować przemocy. Szanować poglądy innych, co nie znaczy zgadzać się z nimi. Wskazana konstruktywna krytyka. Dobry erysta to taki, który rzuca argumentami jak asami z rękawa i potrafi trzymać emocje na wodzy. Antyglobalizm i antysyjonizm (nie mylić z antysemityzmem!) powinny być dodatkową siłą napędową zdrowego nacjonalizmu. Oportuniści i konformiści to tchórze. Jeżeli chodzi o nienawiść czy to rasową, czy religijną czy jakąkolwiek nie może być zgody ze strony nacjonalisty. Kategorycznie powinno to trafić jako przykazanie do dekalogu nacjonalisty. Nie może główny wróg – kosmopolityzm sensu largo, zostać przysłonięty jakimiś tam drobnymi, dziecinnymi konfliktami między narodowościowymi.

Państwo narodowe – więcej kapitalizmu czy socjalizmu? Tę kwestię również niech oceni sam naród. Dla jednej nacji będzie lepsze pierwsze rozwiązanie, dla innej drugie. Nie każdy bowiem naród może chcieć dokładnie tego samego w danym czasie. Najlepszym rozwiązaniem, może tak się wydawać, jest znalezienie złotego środka w odpowiednich proporcjach, tj. pół na pół – 50 % kapitalizm / 50 % socjalizm. Nie jest dobrym na pewno, aby nastało wyłącznie jedno lub drugie. Z jednej strony kapitaliści to wąska grupa tych, którzy mają pieniądze i je inwestują. Z drugiej strony socjalizm to pewnego rodzaju rozdawnictwo własnych pieniędzy (z podatków) społeczeństwa.

W Polsce nacjonalizm ma znaczenie pejoratywne, choć to wynika z dyletanctwa społeczeństwa w tym temacie, stereotypów i nagonki tzw. „lewactwa”. Należy podkreślić, że postawa nacjonalistyczna nie jest autonomiczną i kompletną ideologią, lecz zbiorem zasad, które są lub były wyznawane przez różne odmiany prawicy (Narodowa Demokracja, Kemalizm) i lewicy (Jakobini, Czerwoni Khmerzy). W historii występowały różne typy nacjonalizmów, np.: narodowy konserwatyzm, narodowy liberalizm, narodowy radykalizm, narodowy socjalizm (nazizm), faszyzm, narodowy bolszewizm, narodowy komunizm.

Nikogo nie wolno siłą przyciągać do przyjęcia nacjonalizmu. To bowiem ludzi tylko zniechęci. Trzeba go natomiast społeczeństwu pokazywać, uczyć, najlepiej własnym przykładem, postawami życia dnia codziennego. Do nacjonalizmu należy dojrzeć. Nie można go osiągnąć poprzez rewolucję, jedynie stopniowa ewolucja, dojrzewanie jak owoc, jest w stanie wytworzyć w człowieku poczucie bycia nacjonalistą, dobrym nacjonalistą.

Nacjonalizm musi we wszystkim co dobre odróżniać się od kosmopolityzmu i internacjonalizmu. Nie być agresywnym, nie narzucać się, prowadzić prawdziwy dialog, nauczać wartości. Nacjonalizm bowiem jest ostoją tego co narodowe. Stricte fundamentem polskości i katolicyzmu na tych ziemiach oraz poszanowania historii i tradycji. Dlatego też generalne oblicze / twarz nacjonalizmu mieni się konserwatyzmem. Chociaż oczywiście wewnątrz ideologii nacjonalistycznej występują różne nurty, jak wspomniany konserwatywny, ale i wolnościowy. Jedni będą też bardziej socjalistami, drudzy kapitalistami. Bycie nacjonalistą to nie tyle teoria, co wręcz praktyka. Czyn musi iść za słowem!

Należy powtórzyć pytanie z początku tekstu – czy nacjonalizm jest zły? Sami proszę oceńcie.




Piotr Żak – rocznik 1990, magister stosunków międzynarodowych (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister amerykanistyki (Uniwersytet Jagielloński), oba tytuły uzyskane w 2014 roku. Zainteresowania naukowe: historia, dyplomacja, prawo międzynarodowe publiczne oraz teologia. Planowany doktorat w zakresie nauk społecznych, stricte stosunków międzynarodowych. W wolnych chwilach: podróże, fotografia przyrody oraz bieganie i jazda na rowerze. Członek Związku Strzeleckiego „Strzelec” Równość Wolność Niepodległość. Numer ORCID: https://orcid.org/0000-0002-9145-2816.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KIEDY ZACZNIE SIĘ WOJNA... [SCENARIUSZE I KONTEKST RELIGIJNY]

Kiedy zacznie się wojna pomiędzy światowymi mocarstwami, np. między USA a Chinami, USA a Rosją, Rosją a Chinami, wówczas będzie to szybko, z...