UPRZEJMIE PROSZĘ O PRZECZYTANIE CAŁOŚCI
TEKSTU, BEZ EMOCJI, NA SPOKOJNIE.
Ja, jako dyplomowany ekspert ds.
międzynarodowych po dwóch fakultetach, tj. z zakresu stosunków międzynarodowych
spec. studia strategiczne (mgr) i współczesna dyplomacja (lic.) oraz
amerykanistyki (mgr), z całą jednakże pokorą mojej skromnej osoby (tytuły
jedynie cytuję, aby podkreślić, że to o czym piszę poniżej podpieram swoim
autorytetem naukowym i badawczym, potwierdzonym podwójnym dyplomem Uniwersytetu
Jagiellońskiego), pragnę uspokoić wszystkich zainteresowanych odnośnie kilku
spraw. Zatem:
- Zapewniam, że użycie broni
jądrowej (rozumianej jako BMR, tj. broń masowego rażenia) w obecnej wojnie
jest na minimalnie niskim poziomie. Druga rzecz, musiałyby być tego jasne
prodromy. Wbrew wszelkiej propagandzie Wschodu czy Zachodu, obecny
przywódca Rosji, p. Putin nie jest szaleńcem i doskonale zdaje sobie
sprawę z konsekwencji użycia BMR. Wszystko inne to propaganda jego reżimu,
te wszystkie wypowiedzi byłego prezydenta FR, p. Miedwiediewa non stop
straszące świat apokalipsą. Brednie i czysta propaganda typu sowieckiego.
- Jeżeli Polska miałaby zostać
wciągnięta do jakiejkolwiek wojny na tyle, aby działania wojenne toczyły
się na jej terytorium, wówczas wcześniej na 99% ujrzymy następujące
symptomy, jakie zresztą zna już historia, choćby obecnej wojny na Ukrainie
(ale nie tylko), tj.:
- Pośpieszna prewencyjna
ewakuacja ambasad (zwłaszcza mocarstw), jak USA, Wielkiej Brytanii,
Francji, Niemiec czy Rosji;
- Wzmożona ucieczka zachodniego
kapitału z Polski;
- Oficjalne wezwania obywateli
krajów zachodnich do opuszczenia Polski, a jeśli nawet nie będą oficjalne,
a ukryte, wówczas i tak ludzie spostrzegą, że faktycznie obywatele państw
zachodnich opuszczają nasze terytorium masowo, a także zaobserwują
wzmożony ruch lotniczy na polskim niebie (naprawdę w XXI wieku - dobie
wszechobecnej technologii - smartfonów, kamer, radarów, czy czegokolwiek
nie da się takich rzeczy ukryć);
- Amerykańscy żołnierze (a także
pozostałych państw NATO), zaczną opuszczać terytorium Polski (pod
warunkiem, że faktycznie mieliby nie bronić terytorium NATO, co jest w
mojej opinii wręcz nieprawdopodobne dlatego, że ewentualny napad Rosji na
Polskę, czy inny kraj natowski w obliczu braku reakcji sojuszu, w tym
przede wszystkim samych USA, doprowadziły do tego, że Rosja poczułaby
pełną swobodę do zajęcia całej Europy, co z jednej strony jest obecnie
nierealne przy takim wyczerpaniu dużych zasobów rosyjskich, jakie mają
miejsce obecnie, a z drugiej nie stanowiłoby to większych przeszkód, gdyby
jednak takie zasoby mieli, patrząc na obecną bardzo słabą armię, m.in. niemiecką.
Poza tym USA musiałyby zainterweniować, bowiem w przeciwnym razie
oznaczałoby tu destrukcję NATO, a tym samym na zawsze wepchnęłoby Amerykę
w samoizolację na arenie międzynarodowej, zniszczyło jej "przywództwo
w świecie", na co Stany NIGDY sobie nie pozwolą (ani innym
podmiotom). Idąc dalej, brak interwencji NATO dałby zielone światło Chinom
do podboju Tajwanu (i nie tylko). Reasumując ten punkt, jednoznacznie
stwierdzam, że obrona Polski przez NATO jest niemal w 100% pewna, ze
względu choćby tylko na powyższe argumenty. Porównując sojusz natowski do
sojuszów militarnych Polski z Francją i Wielką Brytanią z 1939 nie jest
właściwy. To nie są te same ani nawet podobne sojusze. Oczywiście podstawą
bezpieczeństwa Polski musi być własne zbrojenie własnych sił zbrojnych i
dopiero sojusze, stąd słynne i modne w ostatnich czasach hasło: "si
vis pacem para bellum" (jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny);
- Rząd zacznie wykonywać różne
naprawdę "dziwne" i niespotykane dotąd ruchy, a służby mundurowe
każdego rodzaju (zwłaszcza wojsko polskie), zostaną postawione w stan
najwyższej gotowości bojowej, a ostatecznie być może proklamowana będzie
mobilizacja (nawet częściowa). Wielu naprawdę zamożnych zacznie pakować
się i opuszczać Rzeczpospolitą wraz ze swoimi rodzinami i
"bogactwami".
Reasumując, znaków nadchodzącej pożogi
wojennej będzie sporo. Kto ma oczy, ten ujrzy, kto ma uszy, ten posłyszy. Kto ma rozum, ten zrozumie.
Proszę nie dawać się nakręcać żadną
propagandą czy to mass mediów, jak TV, radio, Internet ani pogłoskami, które
często są zwykłymi fake newsami. Proszę kierować się jedynie własnym głosem
zdrowego rozsądku i ewentualnym głosem ekspertów (różnych, nie tylko tych
samych medialnych).
Nawet w 1939 roku zwykli obywatele czuli
"w kościach" i w "powietrzu" nadciągającą burzę. Ja
osobiście żadnych z powyższych prodromów (znaków), które wymieniłem nie
dostrzegam na chwilę obecną. Tak więc pragnę wszystkich uspokoić, że wojny
prędko nie będzie, o ile w ogóle kiedykolwiek jeszcze zaistnieje na naszej
polskiej ziemi (oby NIGDY). To tyle w temacie.
Starałem się temat pokrótce jak
najlepiej przedstawić, bez wykładni żadnych moich osobistych poglądów, jedynie
okiem eksperckim, naukowym. I tak też proszę do tekstu podchodzić. Dziękuję za
uwagę.